Gabriel poruszał się w ciszy swojego domu, z parującą kawą w dłoni, układając w myślach plan dnia. Nie zdążył nawet wziąć pierwszego łyka, gdy poranną ciszę przeszył głos niczym dzwon Zygmunta, zmuszając go do zatrzymania się w pół kroku.
"Gabrielu!" Głos jego matki, Mabel, ciepły, a jednak władczy, rozbrzmiał echem w holu. Odgłos jej markowych szpilek stukających o marmurową podłogę obwieścił jej
















