**Rozdział z perspektywy Avy**
„Chcę rozwodu”.
Ręce mi się trzęsą, gdy patrzę na dokumenty, które właśnie podał mi mąż po wypowiedzeniu tych strasznych słów.
Nic nie mogło mnie na to przygotować… nawet świadomość, że to było i zawsze było rażąco oczywiste, że mój mąż nie kocha mnie tak, jak ja jego.
„Zarezerwowałem kolację z okazji twoich urodzin… Będą tam twoja mama i siostra” – mówię głosem, który wydaje się należeć do obcej osoby. Może jeśli zignoruję te okropne słowa, które właśnie wypowiedział, okażą się urojeniem.
„Niestety, muszę wrócić do biura. Mam bardzo ważną umowę do sfinalizowania, więc nie mogę przyjść. Możesz iść na kolację z moją mamą i Amandą. Podpisz dokumenty i zostaw je na moim biurku. To dla naszego dobra. Będziesz dobrze wynagrodzona” – mówi Derek i gwałtownie wychodzi z pokoju, nie dając mi szansy na zadanie pytań.
Opadam na najbliższe krzesło, całe ciało mi się trzęsie z emocji, które z całych sił staram się kontrolować, gdy pierwsze łzy spływają mi po policzkach.
Myślałam, że Derek i ja robimy postępy w naszym małżeństwie, bez względu na to, jak małe. Najwyraźniej bardzo się myliłam.
Jak doszło do tego, że znienacka wręcza mi dokumenty rozwodowe bez żadnego wyjaśnienia? Nie mam czasu na użalanie się nad sobą, bo w tym momencie mój telefon zaczyna wrzeszczeć.
„Jak możesz zorganizować kolację i się na nią spóźnić? Czekamy na ciebie. Musiałyśmy zmienić lokal, który wybrałaś, bo znalazłyśmy inne miejsce, które nam się bardziej spodobało. Wyślę ci adres.” – głos mojej teściowej dobiega z telefonu, gdy odbieram.
Nie trzeba dodawać, że najmniej mam ochotę spędzać czas z matką i siostrą Dereka, które nie przepuszczają żadnej okazji, by pokazać, jak bardzo mnie gardzą.
„Bardzo przepraszam, ale nie dam rady. Nie czuję się dobrze…” – zaczynam mówić, mój głos się trzęsie.
„Bzdura! Zjaw się tu natychmiast. Czekamy na ciebie.” – głos Amandy, mojej szwagierki, dochodzi z telefonu, a potem połączenie się rozłącza.
Już jestem ubrana, bo czekałam na powrót Dereka, żebyśmy razem mogli pojechać do restauracji, więc wszystko, co muszę zrobić, to wsiąść do jednego z naszych samochodów i kazać kierowcy zawieźć mnie do restauracji.
Matka i siostra Dereka wcale mnie nie lubią i nigdy nie lubiły. Nie trzeba dodawać, że dzisiejsza kolacja będzie bardzo niezręczna, zwłaszcza bez Dereka, który mógłby być „buforem”.
Docieram do restauracji z opuchniętymi i czerwonymi od płaczu oczami. Jestem pewna, że moja teściowa i szwagierka to zauważają, ale nic na ten temat nie mówią.
Zamiast tego, moja teściowa próbuje przewiercić mi wzrokiem żołądek i wiem, że próbuje zgadnąć, czy jestem w ciąży, czy nie. Będzie cudem, jeśli przebrniemy przez tę kolację bez jej komentarza na temat braku mojego ciążowego brzuszka.
„Derek przeprasza. Nie będzie mógł być z nami dziś wieczorem, bo ma pilną sprawę w pracy, więc zostajemy tylko my, dziewczyny” – mówię po wymianie powitań.
„Ach, nie martw się. Wiemy, jak bardzo jest zajęty.” – mówi Amanda, moja szwagierka, uśmiechając się z zadowoleniem. Jest coś bardzo przewrotnego w tym uśmiechu, ale nie potrafię dokładnie określić, co to jest.
Nie minęło dwadzieścia minut, a ja rozumiem, dlaczego Amanda ma ten złośliwy uśmiech na twarzy. Siedzę twarzą do wejścia do restauracji, więc mam dobry widok na wszystkich, którzy wchodzą.
Ostatnią osobą, której spodziewam się zobaczyć w restauracji, jest mój mąż… albo, mówiąc precyzyjniej, mój przyszły były mąż.
Moje oczy muszą mnie oszukiwać, albo może halucynuję. Nie ma innego prawdopodobnego wyjaśnienia tego, co widzę w tej chwili. Na widok jego i osoby, z którą jest, moje już zmiażdżone serce pęka jeszcze bardziej i opada mi do samych stóp.
Na jego ręce wisi jedyna kobieta, którą nigdy nie spodziewałam się zobaczyć w życiu. Nigdy jej nie spotkałam w prawdziwym życiu, ale widziałam kilka jej zdjęć z Derekiem. Wygląda na starszą i bardziej wyrafinowaną niż na zdjęciach, które widziałam, ale to ona. Jestem tego pewna.
















