logo

FicSpire

Zwodnicze śluby

Zwodnicze śluby

Autor: Zoey Night

Rozdział 2
Autor: Zoey Night
21 lip 2025
Gdzie jest mój mąż? Amelia wzięła głęboki oddech, gdy ojciec prowadził ją do ołtarza, serce waliło jej ze strachu, gdy zastanawiała się, co się z nią stanie po ślubie i jak będzie wyglądał ten mężczyzna. – Jesteś panną młodą, uśmiechnij się, jakby to był twój wielki dzień – powiedział jej ojciec z uśmiechem na ustach, podczas gdy ona wyglądała, jakby przeżyła straszną scenę, wymusiła uśmiech, który bolał ją w policzki. – I tak mój uśmiech niczego nie zmieni – wycedziła. – Uważaj! – ostrzegł ją, ale nie bała się tego, co mógł zrobić, w końcu nie chciał psuć swojego wizerunku publicznie. – Czy moje życie może być jeszcze gorsze? – mruknęła. – Powinnaś być wdzięczna, że wychodzisz za jednego z synów Vanderów – warknął jej ojciec. – Nieślubnego – poprawiła, jakby to było coś obrzydliwego, jedynym powodem, dla którego pozwolił jej za niego wyjść, zamiast Emily, było to, że nie chciał, aby wyszła za wyrzutka. – To i tak niczego nie zmieni, oboje jesteście niechciani, co czyni was całkiem kompatybilnymi – zaśmiał się pod nosem, a ona zrobiła wszystko, co w jej mocy, by nie przewrócić oczami, gdy wszyscy na nią patrzyli. Ślub był inny niż te, o których kiedykolwiek marzyła, w rzeczywistości to był koszmar, którego tak bardzo się bała i z którego chciała się obudzić. Gości nie było wielu, żadnych znajomych twarzy, z wyjątkiem jej przyrodniej siostry i matki stojących obok jej chłopaka. Amelia wypuściła z siebie kolejny nerwowy uśmiech, powstrzymując łzy, które chciały uciec z jej oczu. – Jak się czuje babcia? – zapytała. – Co z jej przeszczepem? – dodała. – To się nie stanie, dopóki ta ceremonia ślubna się nie skończy – warknął cicho, aby inni ich nie usłyszeli. – To dlaczego do cholery każe wszystkim czekać? – zmarszczyła brwi niecierpliwie, wpatrując się w wejście do sali, chcąc skończyć z tym tak szybko, jak to możliwe. – To nie ma z tobą nic wspólnego, więc bądź cicho i czekaj, aż przyjdzie… – Ojej! Nawet taki bezwartościowy mężczyzna irytuje się na myśl o poślubieniu ciebie, że jeszcze nie przybył – Emily powoli podeszła do niej z Rickiem u boku, prawdopodobnie próbując jej dokuczyć ostatnią szansą, jaką mogła. – Nie mów tak, Emily, ludzie mogą cię usłyszeć – ostrzegł ją lekko ojciec. – Wierzę, że Asher nigdy by tego nie zrobił, nie jest jak większość mężczyzn, a na dodatek jest inteligentnym dżentelmenem – broniła Amelia, chociaż nigdy go w życiu nie spotkała, to był mężczyzna, z którym miała spędzić resztę życia… nie pozwoli, aby jej rodzina go prześladowała. – Inteligentny, delikatny mężczyzna bez pieniędzy? – zaśmiała się Emily. – Wolałabym pocałować żebraka niż wyjść za takiego mężczyznę. – Dość tych bezpodstawnych pogaduszek – jej macocha w końcu postanowiła zakończyć rozmowę, poprawiła swoją czerwoną, dopasowaną sukienkę, która była piękniejsza niż sukienka, którą miała na sobie Amelia, nie obchodziło jej, czy kradnie światło reflektorów pannie młodej, ponieważ w przeciwieństwie do niej, Amelia miała na sobie białą, wyblakłą sukienkę, która była niezliczoną ilość razy cerowana. – Jeśli pana młodego jeszcze nie ma, to może zrujnować naszą reputację, wiesz – stwierdziła rzeczowo. – Czy jest jakiś powód, żeby przyszedł do takiej idiotki jak ona, nawet jego rodzina jej nie chce – prychnęła Emily, przewracając oczami. – Cisza! Mam już was wszystkich dość, goście się na nas gapią, a najlepsze, co możecie zrobić, to mnie upokorzyć. A może ja odwrócę sytuację i ujawnię, że wasz błąd wnuczka powstał, gdy dwóch włóczęgów pieprzyło się ze sobą, wiedząc doskonale, że jeden z nich był moim chłopakiem – wypaliła Amelia, zostawiając ich w ciszy, gdy byli wstrząśnięci. – Tato – zawołała Emily z drżącymi wargami jak u dziecka. – Ona właśnie nazwała twojego wnuka błędem. Emily była psotną dziewczyną, która chciała, aby wszystko szło po jej myśli, nawet jeśli musiała deptać ludzi i robić z nich czarne charaktery. – Twoje dziecko jest równie wielkim bękartem, jak ten, za którego mam wyjść – wzruszyła ramionami Amelia, bez cienia współczucia w głosie. – Amelio! – upomniała ją macocha. – Nie próbuj gryźć więcej, niż możesz przeżuć – ostrzegła. – Nie zapominaj też o swoim miejscu, nigdy nie byłaś tu chciana. Amelia spojrzała na nią gniewnie, ze szklistymi oczami, mając dość obelg, zastanawiała się, czy kontynuować ślub. Jeden z gości podszedł do nich z zaciekawioną miną. – Minęło trochę czasu, a pana młodego nie widać, czy jesteście pewni, że ten ślub się odbędzie? – zapytała Marilyn, jedna z arcywrogów jej macochy, z szyderczym uśmiechem na twarzy. – Nie mów takich bzdur, w przeciwieństwie do twojej bezużytecznej córki, która została wystawiona na ślubie, Amelia wyjdzie za mąż – odparła kobiecie, która wyglądała, jakby została postrzelona strzałą w pierś. Bez słowa odwróciła się i wróciła na swoje miejsce. – Twoje zachowanie sprawia, że ludzie kwestionują ten ślub, więc zachowuj się – skarcił ją ojciec. – Wy wszyscy tworzycie scenę, a najlepszym sposobem na poprawę samopoczucia jest obwinianie mnie? – przewróciła oczami z frustracji, chciała, żeby to się skończyło tak szybko, jak to możliwe, żeby mogła się od nich oddalić, sama ich aura była dla niej tak irytująca. Amelia milczała, wpatrując się w wejście, mając nadzieję, że przyjdzie i oszczędzi jej wstydu, ale było oczywiste, że nie zamierza przyjść, od razu się załamała, resztki wstydu, jakie mogła zebrać, zostały już zdeptane przez to, że się nie pojawił. Mocniej ścisnęła bukiet i jeszcze raz spojrzała na ołtarz, zanim wstała i wybiegła z sali, ignorując wołania rodziców. Łzy spływały jej po policzkach, gdy przygryzała dolną wargę. Wpadła na mężczyznę, ale on natychmiast złapał jej kruche ciało, zanim upadła na ziemię, jego dłonie owinęły się wokół jej smukłej talii, gdy trzymał ją blisko siebie, aż dzieliły ich centymetry. Powoli spojrzała na mężczyznę, który wydawał się mężczyzną, za którego zawsze wyobrażała sobie wyjść za mąż, takiego, o którym często czytała w powieściach. Jego piwne oczy przeszywały jej czystą duszę, gdy wszyscy w sali wstrzymywali oddech na widok tego mężczyzny… nie, anioła, bo jak mężczyzna może być tak piękny? Nie było mowy, żeby ten mężczyzna był jej mężem, doszła do wniosku, że prawdopodobnie jest bratem jej męża, ponieważ spodziewała się kudłatego mężczyzny. – Przepraszam pana – natychmiast przeprosiła i odsunęła się od niego z rękami splecionymi ze sobą w panice. Nie powinna być widziana w ramionach innego mężczyzny w dniu swojego ślubu, nawet jeśli jej pan młody był nieudacznikiem, nie pojawiając się. – Czyżbyś uwierzyła plotkom? – zapytał. – C-co masz na myśli? – zapytała Amelia w oszołomieniu, wpatrując się w niego. – P-przepraszam – przeprosiła ponownie. – Co mogło sprawić, że moja przyszła żona przeprasza? – na jego ustach pojawił się uśmieszek.

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Rozdział 2 – Zwodnicze śluby | Czytaj powieści online na FicSpire