"Ty – mój narzeczony?" Amelia wpatrywała się w niego z niedowierzaniem, gdy mężczyzna uśmiechnął się do niej z tak dostojną aurą.
"W twoich snach, czy on wygląda tak nędznie jak ty?" Prychnęła, odpychając siostrę na bok, chcąc zbliżyć się do Ashera, ale ten ją odepchnął, nie przejmując się, czy Emily się zrani.
"Co sprawia, że myślisz, że kiedykolwiek miałabyś u mnie szansę?" Zmarszczył brwi, patrząc na nią, a następnie odwrócił się do Amelii, która miała na ustach ledwo widoczny uśmiech, czując przypływ satysfakcji, widząc upokorzoną Emily.
"Ona jest taka 'wybierz mnie'." Wskazał na Emily. "Jak ty sobie z tym radzisz?"
"Cóż, to trudniejsze, niż mogę to wytłumaczyć." Amelia wzruszyła ramionami, wpatrując się w mężczyznę przed sobą. "Kim jesteś?" Zapytała z ciekawością. "W porządku, jeśli pan White nie chce kontynuować ślubu, ale-"
"Kto by odrzucił poślubienie kobiety takiej jak ty?" Jego głęboki, a zarazem łagodny głos rozbrzmiał w jej uchu, powodując, że w jej brzuchu zatrzepotały motyle.
Wspomnienia z poprzedniego dnia pojawiły się w jej głowie, gdy na niego patrzyła.
"Kogoś, z kim pragnęłam być." Jej oczy wydawały się smutne.
"Boli, że to nie ja." Był zraniony, ale nadal promieniował uśmiechem na jej twarz. Ponownie spojrzała na tego nieznajomego i przyznała, że nigdy nie mógłby być przystojnym królem i jej mężem.
"Kim jesteś?" Zapytała z westchnieniem. "Wątpię, czy ślub się odbędzie, skoro on zdaje się mnie nie chcieć, chcę tylko, żeby pozwolił mi-." Wpatruje się w jego oczy, które więżą jej rozkwit.
Podnosi rękę do jej policzka, delikatnie go głaszcząc. Jest zmieszana jego zachowaniem, ale jej ciało jej nie słucha i topi się pod jego dotykiem. "Przepraszam, że kazałem ci czekać."
"C-co masz na myśli?" Marszczy brwi w konsternacji.
"Jestem twoim przyszłym mężem." Przyznał z szerokim uśmiechem na twarzy, a jego blond włosy opadły mu na twarz, gdy pochylił się bliżej. "Asher White."
"Nie ma mowy, żeby to mogło być prawdą!" Emily zacisnęła pięści ze złości.
"Przestań jęczeć jak dziecko!" Jej matka natychmiast ją upomniała, przywołując ją do porządku, gdy podeszła do Ashera.
"Dobrze, że w końcu przyjechałeś, ale mogłeś nas powiadomić, więc nie spodziewaliśmy się-"
"Że będę przystojny?" Uśmiechnął się złośliwie, wiedząc, co zamierzała mu powiedzieć, przez co zaniemówiła. "Wygląda na to, że uwierzyłaś plotkom." Uśmiechnął się.
Nie tylko ten mężczyzna wyglądał lepiej, niż sobie wyobrażali, ale także…
"Nie ma mowy, żebym zgodziła się na to, żeby ten ślub się odbył!" Emily jęknęła.
"Dlaczego nie? Chciałaś, żeby to się stało, żebyś mogła być z Rickiem, prawda?" Amelia jej dokuczała.
"Zamknij się, ty suko!" Warknęła. "Wszystko stało się przez ciebie! Gdybyś tylko wzięła tego włóczęgę Ricka, nie byłabym w to zamieszana."
"Nie zachowuj się jak dziecko i weź odpowiedzialność za swoje czyny." Amelia ją zganiła.
"Nie waż się do mnie tak mówić!" Emily trzasnęła.
"Cisza, wy dwie, nie ma potrzeby robić zamieszania." Ich macocha je obie skarciła.
"Dziwi mnie, że nie uciekłaś, w przeciwieństwie do wielu panien młodych, które uciekły przed moim przybyciem… Musisz kochać swoją rodzinę, żeby poświęcić się w ten sposób." Uśmiechnął się do niej.
"Cóż, analfabetka porzucona przez własną rodzinę na nic ci się nie przyda" – powiedziała Emily.
"Emily!" Ostrzegł ją ojciec.
"Po czyjej ty jesteś stronie?" Krzyknęła na ojca ze łzami w oczach.
"Wszyscy ją opuszczają, bo ma pecha! Nawet jej chłopak ją zostawił, co on mógł zobaczyć w zrujnowanej osobie takiej jak ona?" Ryknęła Emily, a łzy popłynęły z oczu Amelii. Słowa Emily zraniły ją, przypominając jej złe wspomnienia, które chciała na zawsze zamknąć w sobie. "Nigdy niczego dobrego nie osiągnie."
"Stoisz tam i mówisz bzdury, zachowując się, jakbyś sama nie była diabłem." Amelia odparła ze złością, ale jej głos zadrżał.
"Nikt cię nigdy nie pokocha, bo na to nie zasługujesz, dlaczego nikt nie jest po mojej stronie?" Zapłakała.
"Bo jesteś kłamczuchą." Głos Ricka przyciągnął uwagę wszystkich, Amelia była zszokowana, widząc, jak odwraca się od Emily. Podszedł do Amelii z poczuciem winy na twarzy. "Amelio, uwierz mi, kiedy widzę, że dałbym wszystko, żeby być teraz tym, który stoi obok ciebie."
"Rick." Jej głos wyszedł jako szept. "Dlaczego?"
"Pozwól mi skończyć, kochanie." Słaby uśmiech zakrzywił się wokół jego ust, gdy na nią patrzył. "Nie zniosę widoku, jak inny mężczyzna popełnia ten głupi błąd, który ja popełniłem."
Skinęła głową i spokojnie słuchała wszystkiego, co chciał jej powiedzieć. "Amelia to rzadki klejnot, który każdy mężczyzna pragnie znaleźć, więc proszę, zaopiekuj się nią." Jego głos załamał się, gdy skierował wzrok na Ashera.
"Widzę, że nie zapomniałeś o niej." Wtrącił się Asher.
"Nie sądzę, żebym kiedykolwiek zapomniał, ale jestem spokojny, wiedząc, że jest z kimś, kto będzie ją traktował lepiej." Wzruszył ramionami.
"Zrobię to… Obiecuję." Asher delikatnie przyciągnął Amelię do siebie, odwrócił się w stronę tłumu i westchnął. "Chcę przeprosić za moje opóźnienie w imieniu mojej rodziny… Wynagrodzę to."
Odwrócił się do Amelii i uklęknął na jedno kolano z uśmiechem na twarzy. "Amelio, czy zechcesz mi dać ten zaszczyt i uczynić mnie swoim mężem?" Jego oczy wpatrywały się w jej, roztapiając jej serce, gdy odwzajemniła jego spojrzenie, zaskoczona i oniemiała.
"Asher -"
"Zechcesz?" Jego oczy błagały ją, by go nie zawiodła. Przygryzła dolną wargę, gdy ich oczy się spotkały, a łzy spłynęły po jej policzku. "W porządku, jeśli ty-"
"Tak… Zechcę." Amelia odpowiedziała z przypływem ekscytacji, który ją ogarnął. Wyjął pierścionek z kieszeni, włożył go między jej palce i pocałował go. "Teraz jesteś moja, a ja jestem twój." Uśmiechnął się do niej radośnie.
"Nie ma mowy, żeby to się stało pod moją strażą." Emily rzuciła się na siostrę, ale jedno pchnięcie Ashera sprawiło, że upadła na podłogę.
"Nikt nie krzywdzi mojej żony." Warknął na nią.
















