Perspektywa Amelii
Zamknęłam mocno oczy, czekając na uderzenie. Już czułam to zirytowanie, że nie potrafię wpasować się w takie towarzystwo, a teraz jeszcze mam się skompromitować? Przygryzłam wargi, zastanawiając się, dlaczego nie byłam ostrożniejsza. Nagle poczułam ramiona, które mnie objęły, i razem upadliśmy, osłaniając mnie przed większością uderzenia. Mimo to czułam każdy wstrząs i chociaż bolało, to nie było to nic, czego bym wcześniej nie doświadczyła.
Słyszałam szepty gości, choć nikt nie ruszył nam na pomoc, za co byłam wdzięczna, bo i tak czułam się zawstydzona i nie chciałam, żeby się na mnie gapili.
– Ojej.
– Nic im nie jest?
– Możesz już otworzyć oczy, księżniczko – usłyszałam głos mojego… męża. Nie zauważyłam nawet, że już stoję, zamarłam w miejscu z zamkniętymi oczami.
Otworzyłam je gwałtownie i wpatrywałam się w niego, zapominając o całym świecie wokół. Po raz kolejny byłam urzeczona jego wyglądem. – P-przepraszam – wyszeptałam szybko i próbowałam się od niego odsunąć, żeby zachować dystans, ale on przyciągnął mnie jeszcze bliżej.
– Wszystko w porządku? – zapytał z troską, sprawdzając, czy nic mi się nie stało.
– Tak, uratowałeś mnie w samą porę – zapewniłam go. – Dziękuję.
– Nie musisz mi dziękować – odparł. Skinęłam głową i zauważyłam strużkę krwi spływającą po jego głowie. Zadrżałam z szoku.
– Krwawisz – wskazałam na powoli spływającą krew. Rozejrzałam się gorączkowo za czymś, czym mogłabym mu pomóc, ale on przyciągnął mnie z powrotem i mocno przytulił. – Muszę zatamować krwawienie.
– Nic się nie stało, wszystko w porządku, nie musisz się tym przejmować – zapewnił mnie, ale ja i tak się martwiłam. Zauważyłam, że niektórzy goście też wyglądają na zaniepokojonych, ale nikt nie kwapił się, żeby nam pomóc.
– Czy ktoś próbuje mnie skrzywdzić? – pomyślałam na głos, przypominając sobie scenę, która się przed chwilą wydarzyła.
– Pewnie się poślizgnęłaś – odparł.
– Czułam, że ktoś mnie popchnął. Przysięgam, nie mam halucynacji. Naprawdę ktoś próbuje mnie zabić – wpatrywałam się w niego z szeroko otwartymi oczami, ale on wydawał się w ogóle nie przejmować tym, co mówię.
– Musiałaś być bardzo zdenerwowana – uśmiechnął się do mnie, ale nie mogłam zrozumieć, dlaczego nie reaguje na to, jak szalona jest ta sytuacja. I dlaczego Janusz nie reaguje tak, jakbym się spodziewała.
Czy tak zachowują się bogaci? Dlaczego nie dostrzega faktu, że komuś tutaj nie podoba się to, że jesteśmy razem i chce mnie zabić? – zmarszczyłam brwi.
– Wszystko w porządku? – podeszła do nas młoda kobieta. Uosobienie piękna, pomyślałam. Światło żyrandola nadawało subtelny, złoty blask jej porcelanowej cerze, a jej orzechowe oczy lśniły jasno jak błyszczące kamienie. Jej brązowe włosy były elegancko ułożone.
Niebieska suknia podkreślała jej smukłą, ale zarazem krągłą figurę, która sprawiała, że inni mężczyźni wyraźnie za nią szaleli.
– Wszystko w porządku – odpowiedział Asher, przyciągając mnie bliżej do siebie za talię i uśmiechając się promiennie.
– W takim razie dobrze, bo nie wypada, żeby pan młody krwawił, prawda? – spojrzała na niego, jej twarz nie wyrażała żadnych emocji, a jednak miała w sobie onieśmielającą aurę, która sprawiała, że się wyróżniała. Wyjęła z torebki białą chusteczkę i próbowała mu pomóc wytrzeć krew, ale on szybko chwycił ją za rękę, co ją zaskoczyło. Nawet ja byłam tym oszołomiona.
– Poradzę sobie sam, moja żona też może to zrobić – uśmiechnął się niewinnie. Wpatrywałam się w niego w szoku. Cała ta sytuacja wydawała mi się szalona, a z jakiegoś powodu moje policzki zapłonęły i na ustach pojawił się mały uśmiech.
Kobieta patrzyła na nią, jakby była wściekła i próbowała to ukryć. Słyszałam chichoty kilku kobiet, które się na nią gapiły i zastanawiały się, co się dzieje. Czułam się, jakbym była jedyną osobą, która nie wie, o co chodzi w tej szaradzie, ale mimo wszystko nie przeszkadzało mi to.
Puścił jej rękę i zwrócił się do mnie. – Powinniśmy już iść? To był długi dzień i jestem pewien, że jesteś zmęczona.
– Och… nie, wszystko w porządku, goście jeszcze nie wyszli – odpowiedziałam szybko, zerkając na salę, która wciąż tętniła życiem. Wiedziałam, że pary są jednymi z ostatnich, które opuszczają to miejsce, więc dlaczego on sugeruje coś innego?
– To nie ma znaczenia, i tak tego chcą, a ja nie lubię przebywać w takim tłumie – wyjaśnił mi.
– Cóż, jeśli im to nie przeszkadza, to mi też nie – westchnęłam, czując zmęczenie. Naprawdę mogłam teraz odpocząć po tym chaotycznym i szokującym dniu, od odkrycia, że mój były chłopak zdradza mnie z moją przyrodnią siostrą, po bycie zmuszoną do poślubienia mężczyzny, którego nigdy w życiu nie spotkałam i który wydawał się być poza moim zasięgiem, aż po prawie śmierć, bo ktoś pomyślał, że fajnie będzie mnie zepchnąć ze schodów.
– Chodźmy, moja damo – ożywił się z uśmiechem i ujął moją dłoń w swoją, gdy wychodziliśmy z sali.
– To nie jest odpowiedni moment, żeby wychodzić, Januszu – powiedziała kobieta w średnim wieku, podchodząc do nas z pytającym spojrzeniem na twarzy.
– Ciociu Weroniko, chyba widziałaś, co wcześniej przydarzyło się mojej narzeczonej i mnie. Wolę być w domu, niż doświadczać więcej tego upokorzenia – odpowiedział złośliwie. Skrzywiła się na jego słowa i spojrzała na mnie z pogardą.
– Czy to moja wina, że nie potrafi utrzymać się w tych butach? – przewróciła oczami, patrząc na mnie. Spuściłam wzrok na podłogę, czując się winna jej słów. Zaczęłam wierzyć, że prawdopodobnie mam halucynacje i że ktoś próbował mnie skrzywdzić. To mogło być spowodowane tym przytłaczającym dniem.
– Już wychodzimy – powiedział i delikatnie przyciągnął mnie do siebie, gdy oboje wyszliśmy.
– Jak śmiesz, ty bękarcie, tak się do mnie odzywać? – usłyszałam jej słowa. Chociaż były stłumione, wierzę, że on je usłyszał i wydawał się tym nie przejmować. Prawdopodobnie jest do tego przyzwyczajony, bo na pewno nie jest to pierwszy raz. Spojrzałam na jego twarz, która stwardniała, i poczułam do niego współczucie. Wsiedliśmy do jego samochodu, a kierowca zawiózł nas do mojego nowego domu. Zwiesiłam głowę nisko, czekając na to, co przyniesie mi przyszłość.
















