Rozdział 8: Wybuch
Perspektywa neutralna:
Madeleine wyciągnęła rękę do Amandy. – Jestem Madeleine, miło mi cię poznać. – Przedstawiła się Madeleine i uśmiechnęła do Amandy. Amanda odwzajemniła uśmiech. – Dziękuję. – Podziękowała Amanda.
Gemma czuła, że atmosfera jest bardzo dobra. Uśmiechała się, obserwując je. – Dobrze, dziewczynki, proszę, ugośćcie Amandę, ja na chwilę wyjdę. – Powiedziała Jemma i opuściła pokój. Zamknęła drzwi i odeszła od korytarza ich pokoju.
Millie uniosła brew i skrzyżowała ramiona. Zmierzyła Amandę wzrokiem. – Hej, mamy tu tylko 4 łóżka! Zamierzasz spać na podłodze? – Zapytała sarkastycznie. Nancy i Cath śmiały się głośno. Amanda dopiero teraz zdała sobie sprawę, że nie ma dodatkowego łóżka. "Czy Jemma wiedziała, że mamy tu tylko 4 łóżka?" – Pomyślała Amanda.
Madeleine chwyciła Amandę za rękę. – Będzie spała ze mną. Moje łóżko jest całkiem przestronne, więc myślę, że się zmieścimy. – Powiedziała Madeleine, a potem spojrzała na Amandę. – Prawda? – Zapytała i puściła do Amandy oczko. Amanda spojrzała na nią i uśmiechnęła się. "Madeleine jest naprawdę miła. Cieszę się, że mam tu kogoś." – Pomyślała Amanda.
Millie wykrzywiła usta i odrzuciła włosy. – Róbcie, co chcecie! – Krzyknęła i poczuła się zirytowana. Podeszła do Amandy i potrąciła ją ramieniem. Nancy i Cath poszły za nią, a potem jednocześnie przewróciły oczami. Trzy z nich opuściły pokój.
Amanda zmierzyła je wzrokiem. "Te dziewczyny są takie wredne." – Pomyślała.
Madeleine objęła Amandę ramieniem. – Nie przejmuj się nimi, pomogę ci z bagażem i pościelimy nasze łóżko, dobrze? – Powiedziała Madeleine, uśmiechając się do niej. Amanda poczuła ciepło do Madeleine. Była naprawdę szczęśliwa.
Po ogarnięciu wszystkiego Madeleine i Amanda postanowiły wyjść. Madeleine oprowadziła Amandę po sierocińcu. Nagle usłyszały coś z głośników na korytarzu. – Dziewczyny, mam ogłoszenie. Proszę przejść do auli. – Oznajmiła Jemma.
Madeleine i Amanda zatrzymały się na chwilę. – Ciekawe, co to będzie? – Zastanawiała się Amanda. Madeleine chwyciła ją za rękę. – Pewnie znowu ktoś zostanie adoptowany. – Odpowiedziała Madeleine.
W auli Amanda i Madeleine usiadły z tyłu. Jemma stała na scenie i trzymała mikrofon. Trwała prezentacja. Za Jemmą znajdował się duży ekran, na którym coś omawiała.
– To państwo Wright. – Powiedziała Jemma i pokazała ich twarze na prezentacji. – To bardzo wpływowa i bogata rodzina. – Kontynuowała. Wtedy dziewczyny zaczęły krzyczeć i były bardzo podekscytowane. – Skontaktowali się z nami i chcą dziewczynkę jako córkę. Nasza administracja postanowiła wysłać do nich naszą najlepszą wychowankę. – Oznajmiła z promiennym uśmiechem.
Jemma kontynuowała prezentację i wszyscy byli zaskoczeni. – To Madeleine. Nie widzieli jej zdjęć, ponieważ chcą ją poznać osobiście. Przyjadą do naszego sierocińca jutro.
Madeleine była w szoku i jej oczy się rozszerzyły. – Wow, to ja. – Wyjąkała. Amanda spojrzała na nią i uśmiechnęła się. – Bardzo się cieszę, będziesz miała nową rodzinę.
Madeleine skinęła głową Amandzie. – Będę cię tu odwiedzać, Amando. – Powiedziała do Amandy. Obie dziewczyny były naprawdę szczęśliwe. Madeleine była bardzo podekscytowana i nie mogła uwierzyć, że to ją wybrano.
Wieczorem wróciły do pokoju po kolacji. Millie i jej przyjaciółki też tam były. Wszystkie leżały na swoich łóżkach. Amanda i Madeleine spały obok siebie.
– No cóż, Madeleine musi być szczęśliwa, że adoptuje ją miliarder. – Millie celowo im dogryzała. Leżała na drugim piętrze łóżka piętrowego, twarzą do Amandy i Madeleine. One były na dole. Millie patrzyła na Madeleine i Amandę, leżąc bokiem, twarzą do nich.
– To na pewno. Amanda też musi być teraz szczęśliwa, bo dostanie łóżko Madeleine. Hahaha! – Nancy też im dogryzała i śmiała się złośliwie. Ona zajmowała górne łóżko na łóżku piętrowym Millie.
Madeleine już spała. Amanda jeszcze nie spała i słuchała ich drwin. "Dlaczego te dziewczyny są takie wredne? Czy one się aż tak nudzą?" – Pomyślała Amanda.
– Ale jeśli Madeleine odejdzie, Amanda nie będzie miała żadnych przyjaciół. Hahaha! – Millie śmiała się głośno.
Amanda nie mogła już tego znieść. Wstała z łóżka i podeszła do Millie. – Hej, możesz się zamknąć? Jest już późno! – Krzyknęła Amanda, stojąc obok łóżka Millie.
Millie zeskoczyła z łóżka i stanęła przed Amandą. – Hej, jestem starsza od ciebie! Powinnaś okazywać szacunek! – Odkrzyknęła Millie i wskazała na Amandę.
– To ty jesteś bezczelna, my tu już śpimy, a ty jesteś taka głośna! Taka denerwująca brzydula! – Amanda zwyzywała Millie, bo była na nią wściekła.
– Co? Brzydula? Jak śmiesz! – Millie poczuła się zawstydzona. Zaczęła atakować Amandę i pociągnęła ją za włosy. Amanda też pociągnęła ją za włosy i zaczęły się szarpać.
Madeleine wtedy się obudziła i powstrzymała Amandę i Millie. Przytuliła Amandę. – Hej, Millie, przestań gnębić Amandę! Zgłoszę cię do Panny Jemmy! – Zagroziła Madeleine Millie, żeby przestała gnębić Amandę. Millie zacisnęła zęby i po prostu wróciła do swojego łóżka z frustracji.
– Wracajmy spać, Amando. – Powiedziała Madeleine, poprawiając włosy Amandy.
Następnego dnia wszyscy mieli na sobie koszulki sportowe. Były na nich wypisane ich imiona. Madeleine pakowała swoje rzeczy. Amanda siedziała na łóżku. "Będę tęsknić za Madeleine, ale ona na to zasługuje. Cieszę się jej szczęściem." – Pomyślała Amanda.
Madeleine podeszła do Amandy i zdjęła swoją koszulkę. – Chodź, wymieńmy się.
Amanda uśmiechnęła się, a potem zdjęła swoją. Założyły koszulki sportowe drugiej osoby. Chcą mieć je na pamiątkę. W krótkim czasie stały się najlepszymi przyjaciółkami. Przytuliły się do siebie.
Wszyscy zebrali się w holu. Chcieli powitać wpływową rodzinę w wielkim stylu. Jemma to zorganizowała, ale coś ogłosiła. – Dobrze, muszę najpierw wyjść. Spotkam się z nimi i wrócimy później. – Oznajmiła radośnie. – Jak długo cię nie będzie? – Zapytała Millie.
– Tylko 30 minut. – Odpowiedziała. Jemma opuściła sierociniec. Wszyscy zostali w holu. Millie podeszła do Amandy. – Amando, mam prośbę. Możesz mi pomóc? – Zapytała.
Amanda spojrzała na nią. – O co chodzi? – Zapytała.
– Pomóż mi poszukać pary do mojego kolczyka. Zgubiłam go. Zgubiłam go na zewnątrz. – Poprosiła Millie.
Amanda tylko skinęła głową. – Czyli mam po prostu wyjść i go poszukać? – Amanda próbowała się upewnić.
Millie skinęła głową. – Tak, proszę. Przepraszam za wczorajszą noc, tak przy okazji.
Amanda podniosła kciuk do góry, co oznaczało, że jej pomoże. Amanda wyszła z budynku sierocińca i powiedziała Madeleine, że zaraz wróci.
Millie i Nancy śmiały się po cichu. "Amanda jest taka głupia. Nic takiego nie ma. Hahaha, niech szuka czegoś, czego nie ma, a my nie pozwolimy jej tu wrócić. Zamkniemy drzwi później." – Pomyślała Millie.
Amanda bardzo się starała znaleźć kolczyk. "Nie wiem, dlaczego wciąż pomagam tej wrednej dziewczynie. Ale przeprosiła i wyglądało na to, że to dla niej naprawdę ważne." – Pomyślała Amanda, ale wtedy…
– Ojej! – Amanda rozdziawiła usta i przestała się ruszać. Jej oczy się rozszerzyły. Budynek sierocińca eksplodował, ale ona była już w bezpiecznym miejscu, ale wciąż widziała budynek. Powoli się odwróciła. Nie mogła uwierzyć w to, co widzi. Poczuła się zrozpaczona i zaczęła płakać. Pobiegła w stronę budynku, ale zobaczyła znajome stworzenie. Jej oczy znowu się rozszerzyły, a jej ciało zaczęło drżeć. "Ten wilkołak!" – Pomyślała.
















