"Liana? Wszystko w porządku?" Sophia była zszokowana, ale też miała ochotę się roześmiać.
Jasper szybko podszedł, żeby pomóc jej wstać z ziemi, ale ona nie chciała się ruszyć.
"Jasper, boli mnie. Weź mnie na ręce." Kolana Liany były jak zdrętwiałe, płakała i jęczała.
Widząc to, Alyssa skrzyżowała ręce i spojrzała na kobietę leżącą na ziemi. Prawdziwa z niej fałszywa jędza, idealnie pasująca do Jaspera, który jest ślepy na jej sztuczki.
"Jasper… To Alicja mnie popchnęła!" Liana schowała się w ramionach mężczyzny i wściekle spojrzała na Alyssę.
"Lia, o czym ty mówisz?" Był zaskoczony.
"Jesteś pewna, że cię popchnęłam?" Alyssa nie była zła. Zamiast tego roześmiała się i obserwowała przedstawienie Liany.
"Czy mogłam sama upaść na ziemię?" Liana była tak zła, że jej łagodny głos stał się o ton wyższy.
"To możliwe. W końcu wyglądasz tak słabo, że możesz umrzeć w każdej chwili. Może to podmuch wiatru cię przewrócił."
"Ty… Czy ty mnie przeklinasz?" Twarz Liany była czerwona ze złości. "Wyraźnie mnie popchnęłaś, kiedy podeszłam. Co, nie odważysz się przyznać do tego, co zrobiłaś?"
"Panno Gardner, żyjemy w państwie prawa. Wszędzie jest monitoring, więc nie można po prostu rzucać fałszywych oskarżeń, kiedy się chce." Nagle, jasne spojrzenie Alyssy pociemniało, a jej postawa stała się przytłaczająca. "Kiedy znajdę dowody, mogę cię pozwać o zniesławienie."
Jasper był zaskoczony, jak bardzo Alicja się zmieniła. Nie była już tą nudną i posłuszną żoną, która czekała na niego w domu.
Było oczywiste, że Liana została pokonana i spojrzała na Sophię z prośbą o pomoc.
"To wszystko nieporozumienie!" Sophia zerknęła ukradkiem na kamerę monitoringu powyżej i próbowała załagodzić sytuację. "Liana musiała się potknąć i przypadkowo otrzeć o Alicję, dlatego błędnie pomyślała, że Alicja ją popchnęła. To nieporozumienie."
"Lia, naprawdę się potknęłaś?" Jasper wpatrywał się w Lianę, jego ton był obojętny.
"Ja… Myślałam, że mnie popchnęła…"
Wyraz twarzy Jaspera pociemniał. Natychmiast Liana wpadła w panikę i zaczęła się tłumaczyć: "Gdyby nie usunęła się z drogi, nie upadłabym. Zrobiła to specjalnie. Spójrz, moja szmaragdowa bransoletka jest teraz zepsuta. To pamiątka rodzinna przekazana przez moją babcię. Nie byłaby zepsuta, gdyby nie ona. Pani White, wiem, że jesteś zła z powodu rozwodu z Jasperem, ale nie możesz wyładowywać złości na mnie. Czy to moja wina, że się rozwiedliście?"
Gdy Liana mówiła, łzy spływały po jej twarzy.
"Po pierwsze, nie jestem zła. Wręcz przeciwnie, muszę ci podziękować za pomoc w ucieczce od mojego cierpienia. Teraz nie muszę już być smutną żoną, która czeka na niego od zmierzchu do świtu." Alyssa lekko uniosła podbródek i odparła.
"Od zmierzchu do świtu?" Pomyślał Jasper, a szok na jego twarzy był oczywisty.
"Po drugie, jeśli to jest twoja pamiątka rodzinna, powinnaś mi podziękować." Wzięła połowę zepsutego szmaragdu, mówiąc to, i zaświeciła nim pod światło. "To podróbka."
"Co?" Liana była zaskoczona, a nawet Sophia była w szoku.
"Środkowa część tego szmaragdu została wypełniona gumą. Noszenie go przez dłuższy czas nie będzie dobre dla twojego zdrowia, ponieważ chemikalia przenikną przez skórę i wpłyną na krążenie krwi."
Po tych słowach wrzuciła go do śmieci. Szmaragdowa bransoletka na jej nadgarstku, którą podarował jej Newton, stała się największym szyderstwem dla Liany.
"Panie Jasper, panna Garner jest twoją dziewczyną. Powinieneś przynajmniej dać jej przyzwoitą biżuterię" - droczyła się Alyssa.
"Alice White." Zmarszczył brwi.
"Na mojej toaletce w rezydencji Beckettów jest kilka szmaragdowych ozdób. Jeśli nie masz nic przeciwko, możesz ich użyć do zrobienia sobie bransoletki." Alyssa strzepnęła kurz z dłoni, jakby szmaragd Liany pobrudził jej ręce.
Liana była wściekła i pomyślała: "Ta suka! Próbuje mnie wyśmiać, oferując mi te szmaragdowe ozdoby."
Chciała odpowiedzieć, ale Alyssa już wyszła.
Na zewnątrz szpitala Alyssa nie mogła powstrzymać się od śmiechu, gdy pomyślała o tym, jak Liana zrobiła z siebie głupka.
"Alice White."
Alyssa natychmiast się odwróciła, gdy usłyszała czarujący głos Jaspera. Wiatr uniósł jej włosy, dodając jej dodatkowego poczucia nieskalanej urody.
Zmrużył oczy, gdy podszedł do niej.
"Czy mogę ci w czymś pomóc, panie Beckett?" Jej wyraz twarzy był chłodny. "Jeśli panna Gardner wciąż jest zmartwiona swoją bransoletką, wyślę jej jutro nową."
"Na oddziale przed chwilą powiedziałaś dziadkowi…"
"Och, o tym? Nie myśl o tym za dużo. Po prostu nie chciałam, żeby dziadek się złościł." Spojrzenie Alyssy stało się łagodne tylko wtedy, gdy wspomniano o Newtonie.
"Teraz jesteśmy kwita."
To zaintrygowało Alyssę.
"Sfałszowałaś swoją tożsamość, żeby się ze mną ożenić. Teraz jesteśmy kwita. Nie powiem o tym dziadkowi ani Beckettom." Wyraz twarzy mężczyzny był ponury.
Rozszerzyła oczy w szoku, zastanawiając się: "Czy mogę temu zaprzeczyć?"
"Jednak musisz mi powiedzieć, dlaczego użyłaś fałszywej tożsamości, kiedy się ze mną ożeniłaś. Nie, powinnam to ująć inaczej." Jasper stopniowo zbliżył się do niej i zapytał: "Jaki był twój motyw zbliżenia się do dziadka z fałszywą tożsamością?"
Alyssa poczuła ból w sercu i potajemnie się wycofała. Jednak zapomniała, że za nią jest stopień. Straciła równowagę i upadła do tyłu.
Ale w następnej sekundzie poczuła ciepły dotyk na talii, gdy Jasper ją złapał. Ich oczy się spotkały i zarumieniła się. Tymczasem jego oddech również stał się nierówny.
Do dziś uważała, że twarz Jaspera jest darem z niebios. 13 lat temu miała 11 lat. Nigdy nie zapomni jego jasnych oczu w przerażającej i ciemnej burzy. Jasper kiedyś ją uratował. Gdyby nie on, nie żyłaby dzisiaj.
Jednak ranił ją wielokrotnie, sprawiając, że czuła się, jakby była w żywym piekle.
W tej chwili Jasper odciągnął ją do tyłu i oboje stanęli prosto.
"Dziękuję."
"Odpowiedz na moje pytanie." Nalegał Jasper.
"Nie jestem już twoją żoną. Nie jestem zobowiązana ci mówić." Alyssa zadrwiła.
Następnie odwróciła się. "Skoro powiedziałeś, że jesteśmy kwita, dlaczego nie chcesz mnie puścić? Nawet jeśli użyłam fałszywej tożsamości, nigdy nie zrobiłam nic, żeby cię skrzywdzić podczas trzech lat, które byliśmy razem, prawda?"
Nagle Jasper złapał ją za ramię. "Nie jesteśmy oficjalnie rozwiedzeni i nadal jesteś legalnie moją żoną. Jesteś zobowiązana powiedzieć mi o swojej tożsamości!"
"Nie mogę ci powiedzieć!" Wyrzuciła z siebie Alyssa, a jej oczy były czerwone. "Panie Jasper, ciągle wspominasz o odpowiedzialności, ale czy to nie jest zabawne? Czy kiedykolwiek wypełniłeś swoje obowiązki jako mąż podczas naszego trzyletniego małżeństwa? Dlaczego muszę ci się podporządkowywać w imię bycia twoją żoną?"
"Alice White, nie myśl, że nie będę miał innych sposobów, żeby się z tobą uporać!" Przyciągnął ją do siebie i ich oddechy się spleciony. Nie był kimś, kto łatwo się gniewa, ale odkąd Alyssa odeszła, stwierdził, że traci cierpliwość coraz częściej.
"Idź mnie zbadać, więc. Jaki jest sens pytać?" Wyrwała się od niego i odeszła bez oglądania się za siebie.
Wpatrywał się w jej chłodną postać i przypomniał sobie jej czerwone usta i zabójcze wysokie obcasy. Nagle poczuł się przygnębiony. Dlaczego się taka stała? Czy to, żeby przypodobać się Jonahowi?
"Co za złośliwa kobieta. Nie wiem, co dziadek w niej lubi" - pomyślał Jasper.
"Panie Jasper, panna Gardner powiedziała, że skręciła kostkę i płacze za tobą" - podbiegł Xavier i powiedział, dysząc.
Nagle usłyszeli ryk silnika.
"T-To pani Alice!"
Jasper zobaczył swoją byłą żonę w samochodzie sportowym, jadącą arogancko obok niego. A to była limitowana edycja Bugatti.
"Okazuje się, że pani Alice jest potajemnie bogata!" Xavier był oszołomiony.
Spojrzenie Jaspera pociemniało i zacisnął pięści.
"Ścigajcie ją!"
















