"Jak śmiesz tak do mnie mówić!" Isabel wycedziła przez zęby, aż kipiała ze złości.
"Po prostu pluję faktami!" Katherine odparowała.
Ich kłótnia przyciągała spojrzenia wszystkich wokół. Dylan Hart, kierownik, wyszedł ze swojego biura, wyraźnie poirytowany. "O co ten cały hałas?"
Valerie szybko stanęła przed Katherine, nie chcąc, żeby to ona ponosiła konsekwencje.
"Panie Hart," zaczęła Valerie. "To ja doprowadziłam tę transakcję od początku do końca. Dlaczego nagle przekazuje się ją Isabel?"
Dylan odpowiedział chłodno: "Sprawa wygląda tak: przekroczyłaś pewne granice. Ci klienci przyszli godzinę wcześniej, a Isabel początkowo im pomagała. To, że wyszła na lunch, a ty sfinalizowałaś transakcję, nie oznacza, że to twoja sprzedaż. To tylko fair, że wraca do niej."
Z poparciem Dylana Isabel nadęła się, pełna buntu. "Właśnie! Jeśli masz z tym problem, Valerie, dlaczego nie sprawdzisz nagrania z monitoringu?"
Valerie znała prawdę. Tamtych klientów polecił były klient specjalnie dla niej i nawet czekali na jej przybycie, zanim zaczęli oglądać samochody. Wdzięczna za ich zaufanie, teraz czuła tylko obrzydzenie na bezczelność tej dwójki.
Dylan kontynuował: "Darujmy to sobie na dziś. Valerie, nie będę ci tego wypominał, biorąc pod uwagę twoje dotychczasowe wyniki."
"Panie Hart," przerwała Valerie, jej głos był spokojny, ale stanowczy. "Żeby się upewnić, na pewno przekazuje pan moją sprzedaż Isabel?"
"Tak!" Dylan zawahał się pod jej surowym spojrzeniem, na moment zaskoczony jej intensywnością. 'Nie wiedziałem, że Valerie potrafi być taka władcza,' pomyślał. Ale zanim zdążył coś dodać, Valerie odwróciła się i odeszła.
Katherine pospieszyła, by dogonić Valerie, podsłuchując szyderczy śmiech Isabel i Dylana. "Śmiech Isabel jest tak głośny, jakby chciała, żeby wszyscy wiedzieli, że ma dobre stosunki z Dylanem. A to ciebie oskarża o zdobywanie wszystkiego wyglądem? A co z nią, która zdobywa wszystko dzięki... czymukolwiek? A gdyby Dylan nie został tu zrzucony na spadochronie, to ty byś zarządzała tym biurem!"
"Katherine," wtrąciła ostro Valerie. "Teraz, gdy Dylan jest naszym szefem, naprawdę nie powinnaś tak mówić. Bardzo łatwo kogoś urazić."
"Dobra. Ale Valerie, oni przekroczyli wszelkie granice. Nie powinnyśmy z tym iść do pana Moreno?"
Valerie pokręciła głową. "Dylan został tu przysłany przez Noria Group. Nasz dyrektor generalny w Arcton nie odważyłby się mu sprzeciwić."
Katherine była sfrustrowana. "Więc mamy to tak po prostu puścić w niepamięć?"
Valerie uniosła brew, milczała przez chwilę, ale jej umysł pracował na pełnych obrotach. Nie interesowały jej te intrygi Isabel i Dylana. Zazwyczaj potrafiła przymknąć oko na ich małostkowość. 'Ale blokować moje dochody? To jak wypowiedzenie wojny,' pomyślała Valerie z determinacją.
Za nimi Isabel radośnie dziękowała Dylanowi, prawie wtulając się w jego ramiona, gdy on zaśmiał się i figlarnie ją ścisnął. Jednak jego wzrok nie mógł powstrzymać się od podążania za Valerie, gdy odchodziła.
Dylanowi nie były obce flirtujące kobiety takie jak Isabel, ale to rzadkie połączenie urody i chłodnej postawy Valerie go intrygowało.
Wiedział, że pochodzi z biednej rodziny i nie mógł zrozumieć, jak ktoś z tak skromnego pochodzenia może nosić się z taką gracją. 'Jak jej się udało wyrosnąć na taką klasową osobę w tych warunkach?' zastanawiał się.
Myśli Dylana szalały i stał się jeszcze bardziej zdeterminowany, by sprowadzić Valerie na ziemię, myśląc: 'Gdy Isabel odbierze Valerie wszystkich klientów, to będzie mnie błagać o pomoc,' pomyślał z samozadowoleniem.
Ale Dylana czekała niespodzianka. Zaledwie kilka dni później, gdy miał już wychodzić z pracy, zadzwonił jego telefon. Dzwonił jego szef z Noria Group, wylewając potok krytyki. Zganił Dylana za nadużywanie władzy i brak zachowania profesjonalizmu w sprawach osobistych.
Łapiąc oddech, Dylan zapytał, skąd jego szef o tym wie.
"Teraz się martwisz? Jeden z twoich podwładnych poszedł prosto do pana Granta ze skargą. On mi o tym powiedział! Gdybym się za tobą nie wstawił, to już by cię tu nie było," krzyczał jego szef przez telefon.
"Pan Grant", o którym mówił, to groźny nowy dyrektor generalny Noria Group, z którym nie można zadzierać.
Twarz Dylana spłynęła z koloru. Nie mógł uwierzyć, że Valerie miała odwagę pójść bezpośrednio do niego. 'Skąd ona zna pana Granta? Czy coś ich łączy?' Jego umysł szalał od niepokojących myśli.
Dylan dobrze wiedział, że rozgniewanie tego nowego dyrektora generalnego oznacza więcej niż tylko utratę pracy. Mogło to zrujnować jego karierę w Kranson City.
"Uważaj to za ostrzeżenie. Ogarnij się i bądź ostrożniejszy od teraz!" ostrzegł go surowo jego szef.
Z trzęsącymi się nogami Dylan szybko się zgodził i bez chwili wahania rozkazał Isabel zwrócić wszystkie informacje o klientach Valerie.
Isabel, nieświadoma powagi sytuacji i niechętna do wykonania polecenia początkowo, zmieniła zdanie, gdy Dylan, zazwyczaj tak pobłażliwy, wybuchnął gniewem. Przerażona, nie miała innego wyjścia, jak postępować zgodnie z jego rozkazami.
*****
"A co z resztą?" zapytała chłodno Valerie, przeglądając dokumenty, jej uśmiech nie do końca docierał do jej oczu. "Isabel, ukradłaś mi trzech klientów w tym miesiącu. Oczekuję, że reszta dokumentów i informacji będzie gotowa, gdy przyjdę jutro rano."
"Valerie! Daj spokój. Myślisz, że jesteś żoną dyrektora generalnego, czy co? Nie przesadzaj!" warknęła Isabel, przewracając oczami.
















