Następnego dnia, podczas bankietu urodzinowego Celine.
O godzinie 20:00 w Hotelu Dijue.
Choć bankiet dopiero się rozpoczął, większość gości już przybyła.
Większość wpływowych i sławnych ludzi z Jincheng zgromadziła się w luksusowo udekorowanej sali, przechadzając się pod wspaniałymi żyrandolami. Atmosfera była ożywiona, pełna ekstrawagancko ubranych gości.
Celine Jennings miała na sobie liliową, ręcznie haftowaną długą suknię z gorsetową górą. Podszewka sukni sięgała kostek, a warstwa za warstwą czystego jedwabiu spływała na ziemię, sprawiając, że wyglądała niebiańsko i pięknie.
Z kieliszkiem w dłoni poruszała się w tłumie, witając gości jednego po drugim.
Sposób, w jaki mówiła i się zachowywała, był pełen gracji i spokoju, a jej maniery godne były idealnej damy z wyższych sfer.
Wokół niej natychmiast rozległy się ciche pomruki uznania.
– Panna Jennings jest naprawdę piękna. Zasługuje na miano czołowej gwiazdy przemysłu rozrywkowego.
– Oczywiście. Nie tylko jest ładna, ale wie też, jak dobierać partnerów! Nie każdy może wspiąć się na poziom młodego panicza z rodziny Mortonów.
– Minęło zaledwie kilka lat od jej debiutu, a udało jej się wspiąć na tak wysoką pozycję dzięki własnym zdolnościom. Nie każdy to potrafi.
– Można uznać, że Jenningsowie zostali pobłogosławieni tak wybitną córką. Teraz, gdy współpracują z Mortonami, obawiam się, że w przyszłości jeszcze trudniej będzie dorównać Jenningsom.
Cichy gwar w sali bankietowej sprawił, że kąciki ust Celine uniosły się z satysfakcją.
W końcu zdobycie uznania wszystkich było czymś, z czego każdy byłby dumny.
Wszyscy z rodziny Jenningsów uśmiechali się. Nawet Sylvia Walker nie mogła powstrzymać dumy.
Rozejrzała się po sali pełnej gości i zapytała cicho Shauna: – Czy Nell już dotarła?
Shaun odszepnął: – Jeszcze nie.
Sylvia zmarszczyła lekko brwi.
Shaun mruknął cicho: – Mamo, chyba nas nie wystawi, prawda?
– Nie zrobi tego. – Na twarzy Sally również pojawił się cień niepokoju. – Nelly jest osobą słowną. Może utknęła w korku albo wydarzyło się coś nieoczekiwanego? Powinniśmy do niej zadzwonić i sprawdzić?
Shaun prychnął. – Co mogło się wydarzyć? Poinformowaliśmy ją już dwa dni temu. Czego nie można było zrobić wcześniej, że musiała to odkładać aż do teraz?
– Poza tym, nie ma teraz godzin szczytu, więc jak mogła utknąć w korku? Jeśli mnie pytacie, powiedziałbym, że celowo odmówiła przyjścia, żeby zawstydzić rodzinę Jenningsów!
Sally wymusiła uśmiech.
– Cóż, nawet jeśli nie przyjdzie, inni goście i tak nie zauważą. Chodzi tylko o panią Jones…
Pani Jones była matką Nell, matką chrzestną Cathy Morrison. Była też notariuszem, gdy Nell i Jason podpisywali wtedy umowę małżeńską.
Rodzinę Jonesów można było uznać za stary ród w Jincheng. Choć ich potęga nie była już tak wielka jak kiedyś, wciąż nie należało ich lekceważyć, zwłaszcza w sektorze biznesowym.
W końcu panieńskie nazwisko pani Jones brzmiało Garrett, a wszyscy w kraju wiedzieli, że z rodziną Garrettów z Kioto nie ma żartów.
Choć minęło wiele lat, odkąd pani Jones wyjechała, by wyjść za mąż w odległym miejscu, utrzymywała kontakty ze swoimi koneksjami w Kioto, więc rodzina Jenningsów nie mogła sobie pozwolić na jej obrażenie.
Sylvia zmarszczyła mocno brwi i powiedziała cicho: – Zadzwoń do niej i zapytaj, gdzie jest. Powiedz jej, że jeśli się nie pojawi, niech nie wini mnie za bycie bezwzględną!
Shaun natychmiast się rozpromienił i szybko się zgodził, po czym przeprosił, by wykonać telefon.
W tym momencie podeszła do nich pani Jones w towarzystwie swojego wnuka, Blaine’a Jonesa.
– Czy Nell jeszcze nie dotarła? Mówiliście, że Nelly dobrowolnie zrezygnowała z małżeństwa, więc przyszłam to sprawdzić, ale wygląda na to, że zostałam okłamana.
Jenningsowie natychmiast zbledli.
Sylvia szybko przybrała uśmiech i powiedziała uprzejmie: – Jak to możliwe? Nawet gdybyśmy chcieli kłamać, nie odważylibyśmy się okłamać ciebie. Właśnie do nas zadzwoniła i powiedziała, że jest korek, więc dotarcie zajmie jej chwilę. Wyjaśni ci wszystko, gdy tu dotrze.
Pani Jones omiotła ich wzrokiem i prychnęła chłodno.
– Lepiej, żeby to była prawda. W przeciwnym razie, jeśli dowiem się, że znęcaliście się nad Nell, nigdy wam nie wybaczę. Jestem pewna, że nie chcecie obrazić mojej rodziny Jonesów!
Uśmiech na twarzy Sylvii stężał, po czym kobieta skinęła głową. – Oczywiście.
Pani Jones prychnęła ponownie, po czym odwróciła się, by odejść.
Tuż po jej odejściu wrócił Shaun z telefonem w dłoni.
Wyraz twarzy Sylvii pociemniał, gdy zapytała: – I jak? Jest już?
– Jest. Właśnie wchodzi na górę.
Sylvia w końcu się rozluźniła i wzięła głęboki oddech. – To dobrze. Wierzę, że ta głupia dziewczyna nie odważy się na żadne sztuczki.
W tym samym czasie, po drugiej stronie.
Matthew Starks akurat wręczył zaproszenie Gideonowi Leithowi.
– Panie Prezesie, najmłodsza panna z rodziny Jenningsów obchodzi dziś urodziny i został pan zaproszony. Czy chce pan tam pójść?
Zaproszenie zostało wysłane dwa dni temu, ale Gideon był zajęty ważnymi sprawami, podobnie jak Matthew, więc o nim zapomnieli.
Teraz, gdy bankiet się rozpoczął, Matthew nagle sobie o tym przypomniał i szybko zaniósł zaproszenie Gideonowi.
Gideon podniósł wzrok znad akt na biurku i zerknął na dwa nazwiska na zaproszeniu.
– Czy ona tam idzie?
Nawet bez pytania Matthew wiedział, o kogo chodzi.
Odpowiedział błyskawicznie: – Tak. Widziałem nazwisko panny Jennings na liście.
Gideon przerwał podpisywanie dokumentu i po chwili skinął głową. – Idź i przygotuj prezent gratulacyjny. Wkrótce wyruszamy.
– Zrozumiałem.
…
Śpiewy i tańce w sali bankietowej trwały w najlepsze.
Jenningsowie stopniowo stawali się coraz bardziej niespokojni.
Nie było innego powodu niż to, że Nell wciąż się nie pojawiła.
Pani Jones kilkakrotnie wysyłała kogoś, by zapytał Sylvię o miejsce pobytu Nell, i za każdym razem otrzymywała odpowiedź: „już prawie jest”.
Jednak nawet po upływie ponad godziny Nell wciąż nie dotarła. Pani Jones powoli traciła cierpliwość i niemal podejrzewała, że rodzina Jenningsów ją okłamała.
Właśnie gdy miała zamiar się z nimi skonfrontować, usłyszała głośny hałas przy wejściu.
Wszyscy z ciekawością odwrócili się w stronę drzwi. Nie mogli powstrzymać westchnienia zaskoczenia, gdy zobaczyli źródło zamieszania.
Niebiosa! Kto to był? Jaka piękna!
Nell miała dziś na sobie ciemnoniebieską suknię w gwiazdy.
Długa spódnica idealnie podkreślała jej wysoką i smukłą sylwetkę, a blask gwiazd zdawał się rozchodzić od jej talii aż do stóp, akcentując i uwydatniając jej wąską talię.
Jej delikatna twarz została oszałamiająco podkreślona lekkim makijażem, a lekko falowane, puszyste kasztanowe włosy opadające na ramiona kołysały się delikatnie, gdy szła.
Weszła do sali i stanęła w pobliżu drzwi, patrząc na gości chłodnym wzrokiem. Emanowała aurą chłodu, która trzymała ludzi na dystans.
Niektórzy goście, którzy nawiązali z nią kontakt wzrokowy, poczuli lekki dreszcz i nagłą chęć ucieczki w odwrocie.
Jednak jej twarz była tak oszałamiająca, że wydawało się, iż stratą byłoby nie chłonąć tego widoku. Mimo że byli przerażeni, niechętnie odwracali wzrok, mając nadzieję popatrzeć na nią jeszcze przez kilka minut.
