Gideon potarł łuk brwiowy, czując narastający ból głowy.
Po dłuższej chwili westchnął w końcu i złagodził ton. – Puść, zabiorę cię na górę, żebyś odpoczęła.
– Nie chcę.
Nell oplotła ramiona wokół jego szyi i wtuliła twarz w jego pierś, niczym tonący chwytający się ostatniej deski ratunku.
Przez sześć lat Jason odmawiał dotykania jej. Kiedyś głupio myślała, że to dlatego, iż ją szanuje i o nią dba.
Jednak teraz wiedziała, że po prostu uważał ją za sztywną i nieinteresującą. W jego oczach, pod tą skórą, nie różniła się niczym od mężczyzny.
Sama myśl o tym sprawiła, że jej dumę przeszył bezlitosny ból.
Jakby chcąc coś udowodnić, przytuliła mężczyznę i ponownie pocałowała jego usta.
Tym razem nie było to tak delikatne jak wcześniej. Wzięła jego wargi w swoje, delikatnie je gryząc i liżąc. Jej gęste rzęsy, przypominające wachlarze, drżały lekko i ocierały się o skórę jego twarzy, wywołując delikatne łaskotanie.
Całe ciało Gideona zesztywniało.
Napięte struny w jego umyśle pękały jedna po drugiej.
Po walce z naturą poniósł klęskę; wyciągnął rękę i chwycił ją za podbródek. Oddychał ciężko. – Nell Jennings! Czy wiesz, co robisz?
Nell puściła jego usta i zachlipała z bólu, czując uścisk na brodzie. Spojrzała na niego mokrymi, oskarżycielskimi oczami, niczym zraniony jelonek.
Powiedziała pewnie: – Wiem! Idę z tobą do łóżka!
Gideon prychnął mieszaniną gniewu i śmiechu.
Jego oczy były ciemne, a głos przerażająco niski.
– Jesteś pewna?
Nell przez chwilę była oszołomiona, zanim skinęła głową.
– Dobrze! W takim razie cię zadowolę.
Na drugim piętrze Leith Gardens.
Drzwi do sypialni zostały otwarte z hukiem. Położył ją na łóżku i obsypał pocałunkami, przesuwając się w dół. Ubrania były rozrzucone po całej podłodze.
Nell westchnęła cicho. Jej ciało płonęło, a w głowie jej się kręciło. Nie potrafiła odróżnić, czy jest we śnie, czy w rzeczywistości.
Chrapliwy głos mężczyzny rozbrzmiał jej przy uchu. – Daję ci ostatnią szansę. Jesteś pewna, że chcesz ze mną spać?
Nell skinęła głową jak w transie.
Gideon otworzył szufladę szafki nocnej i wyjął dokument.
– Dobrze. Najpierw to podpisz.
Nell spojrzała na papier zamglonym wzrokiem. – Co?
– Certyfikat to najbardziej fundamentalny wyraz szacunku, jaki mężczyzna może okazać swojej ulubionej kobiecie.
Patrzyła na niego tępo i nie do końca rozumiała, o co mu chodzi, ale pod wpływem alkoholu, wciąż zdezorientowana, podpisała dokument.
Patrząc na dwa wyraźne słowa na papierze, Gideon uniósł kąciki ust z satysfakcją i schował dokument z powrotem do szuflady. Następnie ponownie mocno pocałował jej usta.
Pokój wypełnił się urokiem i delikatnością.
…
Następnego dnia Nell obudził ból.
Jej ciało było tak obolałe, jakby przejechało po niej kilka ciężarówek. Bolało ją dosłownie wszystko.
Z wielkim trudem usiadła na łóżku i stwierdziła, że jej gardło jest niezwykle suche.
Widząc szklankę wody na szafce nocnej, chwyciła ją i wypiła bez zastanowienia.
Ciepła woda spłynęła do żołądka, co sprawiło, że poczuła się znacznie lepiej, a mgliste wspomnienia z zeszłej nocy zaczęły stopniowo powracać.
Potarła głowę, pamiętając niewyraźnie, że wsiadła do samochodu z jakimś mężczyzną. Wydawało jej się również, że zrobiła coś niesamowitego po tym, jak sprowokowały ją kolejne telefony od Jasona i Celine.
Nell podskoczyła i gwałtownie uniosła kołdrę.
Choć była na to przygotowana, nie mogła powstrzymać przerażenia na widok gęstych, fioletowych śladów miłosnych na całym ciele.
„Ahhh—! Jak to się stało?!”
Z frustracji pociągnęła się za włosy. W tym momencie nagle rozległo się „kliknięcie”.
Nell drgnęła i pospiesznie naciągnęła na siebie kołdrę.
– Kto tam?
Drzwi sypialni otworzyły się i do środka wszedł smukły mężczyzna pewnym krokiem.
Oczy Nell rozszerzyły się gwałtownie.
Choć jej wspomnienia z zeszłej nocy były zamazane, mgliście pamiętała, z jakim mężczyzną spała.
Gideon Leith ubrany był dziś w czarny garnitur i nieskazitelnie białą koszulę. Guziki miał skrupulatnie zapięte pod samą szyję, wyglądał przystojnie i wykwintnie. Cała jego postać emanowała chłodną aurą.
W rękach trzymał komplet damskich ubrań. Nawet widząc ją obudzoną, na jego twarzy nie malowało się zbyt wiele emocji.
Położył ubrania na łóżku i powiedział cicho: – Przebierz się i zejdź na śniadanie.
Nell zawołała za nim.
– O... o zeszłej nocy...
Gideon odwrócił się od niej, a jego usta wykrzywiły się nieznacznie, ale głos pozostał obojętny i chłodny.
– Porozmawiamy na dole.
Następnie wyszedł. Po dżentelmeńsku zamknął też za sobą drzwi.
Nell przez chwilę siedziała osłupiała, zanim nagle opadła na łóżko. Chwyciła poduszkę, przycisnęła ją do twarzy i krzyknęła bezgłośnie.
Choć jej pamięć była nieco fragmentaryczna, wciąż pamiętała urywki. Składając w całość rozproszone wspomnienia, mgliście zdawała sobie sprawę z tego, co zrobiła.
„Ahhh! Co za wstyd!”
Jednak, bez względu na to, jak bardzo żałowała, nie było sposobu, by cofnąć czas. Tak więc, po chwili paniki, w końcu wstała z łóżka i z przygnębieniem wzięła ubrania, po czym udała się do łazienki.
Pod prysznicem zobaczyła gęsto usiane siniaki na całym ciele i znów się zaczerwieniła.
Po kąpieli ubrała się i zeszła na dół, gdzie zobaczyła mężczyznę siedzącego na kanapie w salonie.
Salon był bardzo duży i, podobnie jak sypialnia na górze, zaprojektowany w monochromatycznym, nowoczesnym stylu minimalistycznym. Był luksusowy, ale powściągliwy, a okna francuskie z boku były szeroko otwarte. Wiatr, który wpadał do środka, sprawiał, że w pomieszczeniu było nieco chłodno.
Być może dlatego, że usłyszał kroki, Gideon odwrócił się. W jego oczach przemknął błysk zdumienia, gdy zobaczył kobietę stojącą na schodach.
Nell miała na sobie czarną sukienkę koszulową do kolan, którą jej przyniósł. Dekolt był nieco szeroki, a wokół szyi zawiązana była czarna wstążka. W połączeniu z jej wysoką i proporcjonalną sylwetką wyglądała prosto, a zarazem seksownie.
Oczy Gideona pociemniały; wstał i ruszył w stronę jadalni.
Nell mogła tylko podążać za nim. Dogoniła go w końcu, gdy wchodzili do jadalni.
– Proszę pana, w sprawie zeszłej nocy... Naprawdę przepraszam. Byłam pijana.
Gideon odsunął jej krzesło, by mogła usiąść, po czym sam zajął miejsce na drugim końcu stołu. Odpowiedział cicho: – W porządku.
Po chwili dodał: – I tak zrobiłem swoje.
– Słucham?
Nell była zdezorientowana, ale zanim zdążyła zrozumieć, co miał na myśli, z zewnątrz nadszedł inny mężczyzna.
Podoszedł do Gideona i z szacunkiem wręczył mu dwie czerwone książeczki. – Panie Prezesie, gotowe.
Gideon mruknął i sięgnął, by otworzyć jedną z nich, po czym niedbale podał drugą Nell.
– Spójrz.
Nell była oszołomiona i podświadomie poczuła, że ta czerwona książeczka wygląda nieco znajomo. „Dlaczego wygląda jak...”
Z nagłym kołataniem serca chwyciła ją i nie mogła oderwać wzroku, gdy zobaczyła dwa wyraźne i rzucające się w oczy nazwiska na górze dokumentu wraz ze zdjęciem na czerwonym tle.
– C-Co się tutaj dzieje?
Gideon zerknął na nią.
W porównaniu do jej szoku, on wydawał się znacznie spokojniejszy. Odłożył trzymany w dłoniach akt ślubu na bok i powiedział głębokim głosem: – Zapomniałaś, co podpisałaś?
Oczy Nell zrobiły się okrągłe. – Co podpisałam?
– Heh! – Jakby przewidując jej reakcję, Gideon postukał w stół. Matthew Starks natychmiast podał dokument.
Nell spojrzała na niego. Na dokumencie widniały dwa wyraźnie napisane wielkie słowa: Wniosek o zawarcie małżeństwa.
