**Perspektywa Sereny**
Jestem zaskoczona, jak miła nagle zrobiła się Doris. Ale zaraz zdaję sobie sprawę, że prawdopodobnie tylko udaje uprzejmość, bo wszyscy patrzą.
W pokoju socjalnym obserwuję, jak Doris grzebie w swoich rzeczach. Wyciąga czystą, markową koszulę z fantazyjnym wzorem i podaje mi ją. Przyjmuję koszulę i mówię: „Dzięki. Ale możesz już przestać udawać. Nadal widzę twoje rogi z miejsca, w którym siedzę.”
Gdy zakładam koszulę, zauważam, jak wyraz twarzy Doris zmienia się z fałszywego zatroskania w podły uśmieszek. Właśnie gdy poprawiam materiał, rzuca w moją stronę uszczypliwą uwagę: „Nawet drogie ubrania wyglądają na tobie tanio.”
Odpowiadając Doris, mówię: „Doris, możesz nosić wszystkie te wymyślne rzeczy i odgrywać ofiarę, ile chcesz. Ale koniec końców, Bill wciąż jest ze mną żonaty.” Potem, udając, że wącham powietrze, dodaję z szyderstwem: „Och, twoje perfumy pachną interesująco… czy to 'Desperacja'?”
Odpowiada jeszcze mocniej. „Wiesz, Sereno, gdybyś się ubierała i malowała, może Bill nie wstydziłby się przedstawić cię inwestorom jako swojej żony,” mówi Doris. „Można by pomyśleć, że żona miliardera pokazałaby trochę klasy.”
Jej komentarz mocno mnie dotyka. Staram się to ukryć, ale mam guzik w gardle. Odwracam wzrok, czując się trochę mała i nie na miejscu, tak jak często czuję się w wymyślnym świecie Billa.
Doris odbiera moje milczenie jako okazję i naciska: „Spójrz prawdzie w oczy, Sereno. Po prostu nie jesteś wystarczająco dobra, żeby być żoną Billa.”
Biorę głęboki oddech i odpowiadam: „W porządku, możesz go mieć, Doris. I tak się z nim rozwodzę.”
Oczy Doris rozszerzają się ze zdziwienia i szybko spogląda na papiery w mojej ręce. „To po to to wszystko?” pyta z nutą niedowierzania w głosie. „Cóż, trochę ci to zajęło,” dodaje.
Doris na tym nie poprzestaje. Robi kolejny niegrzeczny komentarz: „Więc, jaki masz cel w rozwodzie z Billem? Liczysz na dużą wypłatę, Sereno?”
„Pieniądze? To ostatnia rzecz, o której myślę. Wiesz, nigdy nie planowałam wyjść za Billa. To był impuls w Vegas. Ale w przeciwieństwie do niektórych, nie mierzę związków w dolarach i centach. Odchodzę, bo to właściwe dla nas obojga,” odpowiadam ostro.
Doris odpowiada gwałtownie: „Och, proszę cię! Daj spokój z tym niewinnym zachowaniem. Zbliżyłaś się do Billa tylko ze względu na jego pieniądze, prawda? Gdybym nie zepsuła z narkotykami w Vegas… To ja powinnam była wyjść za Billa,” wyznaje.
Słysząc wyznanie Doris, opada mi szczęka z niedowierzania. Czuję, że moja twarz robi się gorąca ze złości. „To ty spowodowałaś cały ten bałagan?” wyrywam się z siebie, a mój głos drży. Jestem tak wściekła, że ledwo mogę jasno myśleć. „Jak śmiesz, ty suko?”
Przypominam sobie te wszystkie razy, kiedy Bill myślał, że to ja stałam za tą nocą w Vegas. Próbowałam wyjaśnić, ale nigdy mi nie uwierzył. A teraz jestem tutaj, zdając sobie sprawę, że to przez cały czas była Doris.
„Ty i Bill za bardzo się zbliżacie. Nie mogę pozwolić, żeby on się w tobie zakochał,” przyznaje Doris. „Jesteś tania i okropna, Sereno. Nawet gdyby to nie był Bill, znalazłabyś jakiegoś innego bogatego faceta, żeby się go uczepić.”
Patrzę na Doris spode łba i warczę: „Idź do diabła, Doris!” Zanim zdąży odpowiedzieć, uderzam ją, a dźwięk rozlega się ostro w pokoju. Wciąż kipiąc z wściekłości, szybko się odwracam i wybiegam, wpadając w pośpiechu na Billa, ale nie zatrzymując się, żeby na niego spojrzeć. Po prostu idę dalej.
Już to sobie wyobrażam – Doris znów odgrywa ofiarę, przekręcając historię, żeby przedstawić mnie jako czarny charakter w oczach Billa. Jej umiejętność manipulowania sytuacjami na swoją korzyść jest mi zbyt dobrze znana.
**Perspektywa Billa**
Ponieważ Doris w najbliższym czasie nie wraca, postanawiam kontynuować spotkanie. Aby zatuszować jej niespodziewaną nieobecność, wyjaśniłem wszystkim, że musiała wyjść z powodu nagłego wypadku.
Mimo że jestem trochę zaniepokojony, dbam o to, żeby spotkanie przebiegało zgodnie z planem. Co chwilę spoglądam na zegarek, zastanawiając się, czy Serena w porządku.
Po zakończeniu spotkania idę do pokoju socjalnego, żeby zobaczyć, co słychać u Doris i Sereny. Serena wybiega z niego, a po jej twarzy spływają łzy. Zaniepokojony wołam za nią: „Sereno–” ale ona jest już za daleko, a jej pośpieszne kroki świadczą o jej rozpaczy.
Z wnętrza pokoju socjalnego słyszę głos Doris. „Bill, jesteś tam?” woła, a jej ton brzmi trochę napięty.
Zatrzymuję się w drzwiach i odpowiadam: „Tak, mogę wejść?”
Następuje krótka chwila ciszy, po czym Doris odpowiada, a jej głos brzmi słabiej niż zwykle: „Tak.”
Gdy wchodzę do pokoju socjalnego, mój wzrok pada na Doris. Wydaje się dość wstrząśnięta, a w jej oczach zbierają się łzy. Jej lewy policzek wygląda na zaczerwieniony, jakby została niedawno spoliczkowana. Szybko podchodzę bliżej do Doris, nachylając się, żeby lepiej przyjrzeć się śladowi na jej twarzy. Zaniepokojony pytam: „Czy to Serena ci to zrobiła?”
Doris kiwa głową, a jej oczy wciąż są pełne łez. „Nie rozumiem. Po prostu pomagałam jej posprzątać. Nawet pozwoliłam jej założyć moją koszulę,” mówi drżącym głosem. „A potem, ni z tego, ni z owego, uderzyła mnie.”
Zwykle trzymam sprawy osobiste z dala od pracy, ale ta sytuacja jest inna. „Nie wiem, dlaczego Serena tak się zachowuje,” przyznaję, a mój głos brzmi sfrustrowany. „Przepraszam za jej zachowanie.”
Zatroskanie Doris wyraża się w jej słowach: „Słuchaj, nie chcę być wścibska, ale Serena ostatnio zachowuje się tak irracjonalnie. Czy kiedykolwiek rozważałeś rozwód?”
Posyłam Doris spojrzenie, zaskoczony jej śmiałością. Oczywiste jest, że przekracza tu pewną granicę. Problemy, które mamy z Sereną, dotyczą tylko nas i nie są czymś, w co inni powinni się wtrącać.
„O czym ty mówisz? Serena jest moja. Nie zamierzam się z nią rozwodzić,” mówię jej stanowczo.
„Jesteś pewien? No cóż, a jeśli to ona będzie chciała od ciebie odejść?” W oczach Doris jest spojrzenie, którego nie potrafię odczytać i które szybko znika. Ale jej słowa ranią mnie w serce.
















