Punkt widzenia Nikołaja
Widziałem, jak twarz Hazel opadła, słysząc słowa z moich ust, a moje serce stało się ciężkie w mojej piersi. Znałem ten wyraz; to był wyraz bezradności i beznadziei. Chciałem wyciągnąć rękę i zapewnić ją, że przez to przejdzie, ale nie wiedziałem, jak zareaguje.
Żałośnie zaskomlała i próbowała ukryć się przed moim wzrokiem, jakbym miał ją oceniać. Gdyby tylko wiedziała, że nigdy bym jej za to nie ocenił.
Cisza trwała kilka sekund, a potem wyjawiła swój dylemat: "Nie stać mnie na zmianę twarzy." Jej oczy wciąż miały tę samą niewinność, co wtedy, gdy ostatni raz w nie patrzyłem. Może potrzebować zmiany twarzy i wielu innych rzeczy, ale zawsze będzie Haze, moim wybawcą.
Potrząsnąłem głową. "Nie musisz się o to martwić. Ja to pokryję" - zapewniłem ją.
Przeszukiwała moje spojrzenie, jakby próbowała dostrzec coś innego niż to, co powiedziałem. Najwyraźniej nic nie znalazła, bo zapytała: "Dlaczego miałbyś to dla mnie zrobić?"
Uśmiechnąłem się. "Ponieważ wiem, jak to jest czuć się bezradnym, a poza tym... chcę."
To było wszystko, co mogłem powiedzieć, chociaż chciałem powiedzieć o wiele więcej. Wciąż byłem bratem Myrona, i dzięki niemu, część jej widziała we mnie potwora. Bała się mnie jako takiego, i to było coś, co nigdy nie pomyślałem, że będzie tak bolesne.
Nie byłem potworem; byłem mężczyzną, który ją kochał i stracił. Byłem mężczyzną, który musiał pozostać na uboczu i patrzeć, jak mój brat kiepsko ją kocha. Byłem mężczyzną, który wiedział, że dziewczyna moich marzeń zasługuje na więcej, niż dostaje, ale nie mogłem nic z tym zrobić, ponieważ, po raz kolejny, los ze mnie zakpił.
Zawsze była dziewczyną moich marzeń, ale ja nie byłem mężczyzną jej marzeń; Myron nim był.
Przysiągłem, że chociaż jest jego, będę ją chronił, ale zawiodłem. Nie uchroniłem jej przed potworem zwanym Myronem. Pamiętam, jak przyszedłem ją zobaczyć zaraz po tym, jak została uratowana i zabrana do szpitala. Moje serce pękło na jej widok w śpiączce; jej twarz była poważnie uszkodzona, a bandaż był jedynym sposobem na zatrzymanie krwawienia i infekcji.
Zawiodłem ją. Nie dotrzymałem obietnicy, że będę ją chronił. Zawiodłem.
Cofnąłem się i rozpiąłem guzik marynarki, uwalniając ją z uścisku, ponieważ nagle nie mogłem oddychać. Musiałem wyjść, i chociaż nie chciałem jej znowu zostawiać, wiedziałem, że to konieczne.
Wchodząc do swojego pokoju, zdjąłem ubranie i wszedłem do łazienki. Potrzebowałem zimnego prysznica, aby pomóc rozproszyć złość przepływającą przez moje żyły, ponieważ nie było innego właściwego sposobu, aby ją rozproszyć.
Zimna woda spłynęła po mojej skórze, i ta napięła się w odpowiedzi, ale stałem pod nią i regulowałem oddech, powoli wdech i wydech, aż odzyskałem kontrolę. Wciąż długa droga przede mną do urzeczywistnienia mojego planu, a wpuszczenie złości zniszczyłoby wszystko, co planowałem przez lata.
Mój telefon zawibrował, gdy wróciłem do sypialni, i odebrałem go.
"Margeret. Masz jakieś dobre wieści?" - zapytałem prosto z mostu i czekałem, aż się odezwie.
"Och, czy ty całujesz swoją matkę z takimi ustami, szefie?" - zapytała.
Przewróciłem oczami. "To dobrze, że jej tu nie ma, żeby to wiedzieć. Masz dobre wieści?" - zapytałem ponownie, a moja niecierpliwość rosła.
"Policja właśnie znalazła samochód, i jest dokładnie tak, jak chciałeś; teraz przeniosą to do zgłoszenia o zaginięciu" - odpowiedziała.
"Dobrze, Margeret, informuj mnie na bieżąco."
"Jasna sprawa, szefie" - odpowiedziała. "Sprawdź też swój system pod kątem aktualizacji; oficjalnie zostało siedem miesięcy do daty. Przesłałam ci wszystkie informacje, które musisz znać, aby być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami i kolejnymi krokami firmy Rain."
"Dziękuję" - powiedziałem i zakończyłem połączenie.
Zabrałem się do pracy, karmiąc się wszystkimi szczegółami nadchodzącego wydarzenia w Rain. Siedem miesięcy to długo, ale w porównaniu z trzynastoma latami, to nie tak długo; mogłem poczekać.
Po godzinach dopracowywania wszystkich moich planów, wstałem od biurka i podszedłem do lewego rogu pokoju, gdzie wisiało ponad dwadzieścia zdjęć, i wpatrywałem się w twarze każdego z nich, z których większość należała do trzech osób, które zniszczyły moje życie.
Kenneth Rain, mój ojciec.
Zniszczył moją rodzinę i zdradził moją matkę oraz przysięgi, które jej złożył, że będzie wierny i oddany tylko jej. Otworzył drzwi do jej bólu serca i opuścił ją, kiedy najbardziej go potrzebowała. Jego zdrada przyniosła śmierć mojej matki, i nigdy mu tego nie wybaczę.
Cynthia Rain, jego żona.
Żmija, która udawała przyjaciółkę mojej matki, kiedy przez cały czas była wrogiem. To ona kazała mnie wysłać z domu w wieku siedemnastu lat, abym żył w dziwnym świecie i wśród dziwnych ludzi, aby uszczęśliwić jej syna. Będzie żałowała, że nie zabiła mnie wraz z moją matką te wszystkie lata temu.
Myron Rain, ich syn.
Ten drań ma specjalne miejsce w moim sercu. Nie tylko odebrał mi dziewczynę, której pragnąłem, ale także złamał ją nie do poznania. Za każdą łzę, którą wylała, za każdą chwilę, w której czuła się bezradna i beznadziejna, zapłaci podwójnie. Hazel była bez wątpienia idealna, ale tak jak ojciec Myrona zrobił mojej matce, on zdradził Hazel i zostawił ją na śmierć.
Miałem z nimi tyle rachunków do wyrównania, i oni odegrają rolę w swoim upadku. Jeden zniszczył moją rodzinę; drugi zabrał mnie od dziewczyny moich marzeń, a ostatni próbował ją zabić.
Próbowałem zasnąć, ale nie mogłem; wszystko, co robiłem, to wierciłem się w łóżku. Spojrzałem na zegar na szafce nocnej i zobaczyłem, że jest 23:53. Potrzebowałem snu, ale wiedziałem, że go nie dostanę; coś mi leżało na sercu.
Chciałem zobaczyć Hazel; musiałem. Chodziłem ją oglądać każdego dnia, odkąd była w śpiączce, a dzisiaj nie poszedłem, bo się obudziła, ale moje ciało przyzwyczaiło się do tej rutyny i nie spocznie, dopóki tego nie zrobię.
Otworzyłem drzwi do jej pokoju i zastałem ją śpiącą w łóżku. Stałem w drzwiach, nie odważając się pójść dalej, bojąc się ją obudzić. Tyle jeszcze zostało do zrobienia, ale ona się obudziła; była bezpieczna.
"Przepraszam, że cię zawiodłem, Haze, ale przysięgam na grób mojej matki, że nigdy nie pozwolę, aby ktoś cię skrzywdził. Ochronię cię przed wszystkim, co może ci sprawić ból" - przysiągłem.
















