Wzięłam gwałtowny wdech i cofnęłam się, zdruzgotana widokiem, który właśnie zobaczyłam – widokiem, którego nie chciałam uznać za rzeczywistość: Summer Biggs i Myron spleceni w pościeli, dzielący intymną chwilę. Nie mogłam tego zaakceptować. Dzień już był wystarczająco zły, straciłam firmę i omal nie straciłam życia. Nie chciałam do tego dodawać Myrona, mężczyzny, którego kochałam całym sercem. To na pewno byłby mój koniec.
Jakby los chciał mnie upewnić, że to, co się dzieje, jest prawdą, Summer zachichotała na coś, co powiedział Myron, ale byłam zbyt oszołomiona, żeby to usłyszeć. Moje oczy zamgliły się, walcząc z całych sił, by nie osunąć się na ziemię z bólu, smutku i rozpaczy.
Jednak jej głos sprowadził mnie z powrotem do rzeczywistości i usłyszałam, jak Myron coś do niej mamrocze.
Wyciągnął rękę i czule pogładził ją po twarzy, jego szare oczy wpatrywały się w nią z taką czułością i uwielbieniem, jakiego nigdy nie okazywał mi przez te wszystkie lata, kiedy na mnie patrzył. "To ty. Zawsze nią byłaś. Kilka niepowodzeń tego nie zmienia."
Prychnęła i powoli odsunęła jego ręce od twarzy, podciągając się, by usiąść na łóżku, tak że teraz stała do mnie tyłem. "To były cztery lata mojego życia w zawieszeniu tylko po to, żebyś mógł grać idealnego chłopaka dla tej suki" – warknęła z irytacją, nie kryjąc do mnie niechęci.
Nie byłam tym zaskoczona. Summer i ja zawsze byłyśmy rywalkami i uważałam ją za wiedźmę. Zaskoczył mnie Myron, którego przez długi czas myślałam, że znam.
Myron również usiadł na łóżku i położył rękę na jej plecach. "To było z jakiegoś powodu; musisz to zrozumieć. Teraz zdobędę poparcie mojego ojca, a ty zabierzesz jej wszystko, czego zawsze chciałaś."
Skinęła głową i odwróciła się do niego: "Tak trudno było patrzeć na ciebie z nią, kiedy należałeś do mnie" – wymamrotała.
Przyciągnął ją bliżej, a jej głowa spoczęła na jego piersi. "Wiem, kochanie. Dla mnie też było ciężko, ale tego zawsze chcieliśmy, a teraz płatny zabójca dokończy robotę, a ty i ja będziemy żyć długo i szczęśliwie" – powiedział, całując ją w skroń.
Moje serce opadło mi do żołądka i przestałam słuchać po tym, jak wspomniał o płatnym zabójcy i jego roli w mojej próbie zabójstwa. Moje ciało zadrżało i zatoczyłam się do tyłu, tracąc równowagę; wpadłam na biurko w gabinecie i strąciłam z niego akwarium. Rozbiło się o podłogę, robiąc przy tym głośny hałas.
Przestraszona, że hałas mógł zdradzić moją obecność, zerknęłam przez drzwi do sypialni i zobaczyłam, że Summer i Myron na mnie patrzą. Przełknęłam ślinę, gdy spojrzenie Myrona zwęziło się na mnie, prawdopodobnie domyślając się, że nie tylko uniknęłam śmierci, ale także podsłuchałam ich plan, by mnie zabić.
Nie czekając ani sekundy dłużej, wybiegłam z gabinetu, zamykając za sobą drzwi i biegnąc przez korytarz i w dół po schodach. Wybiegłam na zewnątrz domu, który kiedyś nazywałam domem, i zdałam sobie sprawę, że zaczęło mocno padać. Pobiegłam w stronę samochodu; dopiero wtedy usłyszałam za sobą ciężkie kroki.
Moje serce podskakiwało mi do gardła, ale musiałam się wydostać, uciec stąd – jak najdalej. Otworzyłam drzwi, wsiadłam i zamknęłam je, gdy usłyszałam uderzenie w okno. Podskoczyłam i spojrzałam na Myrona, który miał złowrogi wygląd, jakiego nigdy wcześniej u niego nie widziałam, podczas gdy teraz ulewny deszcz smagał go. Złe zamiary i chęć skrzywdzenia były obecne w jego oczach, a zamiar ten był skierowany do mnie. Wiedziałam, że gdyby nie ochrona samochodu, byłabym martwa.
Wzięłam gwałtowny oddech i, nie chcąc ryzykować, że przebije szybę i złapie mnie za szyję, uruchomiłam samochód i odjechałam.
Musiałam się oddalić jak najdalej od tego miejsca i uciec w bezpieczne miejsce. Mieszkałam tu z Myronem od ponad trzech lat i był jedynym przyjacielem, jakiego miałam. Moja rodzina była siedem godzin drogi stąd i nie była najlepszą opcją. Musiałam udać się na komisariat policji i zgłosić im wszystko, co się stało, więc skręciłam w stronę najbliższego komisariatu, który znajdował się około pięciu mil od mojego obecnego miejsca pobytu.
Spojrzałam na czerwone światło przed sobą i w lusterku wstecznym zauważyłam czarnego jeepa Grand Cherokee Trackhawk Myrona, który jechał za mną z pełną prędkością w ulewnym deszczu. Chciał dokończyć to, czego nie zdołał zrobić płatny zabójca.
"Boże, nie!" – krzyknęłam w panice, wiedząc, że to może być koniec. Na drodze prawie nie było samochodów, ponieważ znajdowało się tam niewiele domów. Nigdy nie uważałam tego za coś złego; zawsze doceniałam prywatność, która wiązała się z naszą lokalizacją, aż do dziś. To da Myronowi możliwość uniknięcia kary za wszystko.
Dziś rano obudziłam się, myśląc o tym, jakim wspaniałym człowiekiem jest Myron, a teraz uciekałam przed nim, by się ratować.
Bang!
Uderzenie wyrwało mnie z zamyślenia, a patrząc w lusterko wsteczne, zobaczyłam, jak Myron próbuje zepchnąć mnie z drogi. Przyspieszyłam, ale moje Audi nie dorównywało prędkości jego samochodu i w ciągu kilku sekund dogonił mnie i uderzył w samochód po raz kolejny, a tym razem straciłam kontrolę nad kierownicą.
Odzyskałam kontrolę nad kierownicą, ale wiedziałam, że w tym momencie nie dotrę na komisariat. Sięgnęłam do torby i szybko wyciągnęłam telefon, wybierając 112 i naciskając przycisk głośnika; rzuciłam go na puste siedzenie obok mnie.
"Numer alarmowy 112, jak się pani nazywa i w czym możemy pomóc?" – kobiecy głos rozległ się w telefonie.
"Ściga mnie mój narzeczony" – powiedziałam, wjeżdżając na most.
"Proszę pani, czy mnie pani słyszy? Jeśli tak, to będę potrzebować, żeby pani powtórzyła, co pani powiedziała. Nie mogłam pani usłyszeć" – odpowiedział kobiecy głos.
Otworzyłam usta, żeby powiedzieć, że mój narzeczony zaraz mnie zabije, kiedy bang! Tym razem uderzenie zepchnęło mnie z drogi. Wszystko wymknęło się spod kontroli, a moja próba skierowania samochodu z powrotem na drogę spowodowała jedynie, że stoczył się z drogi i z mostu.
Poczułam zimną substancję ściekającą po mojej twarzy, nawet gdy wisiałam do góry nogami w samochodzie, nie mogąc otworzyć oczu. Poczułam, jak woda wlewa się do samochodu, ale nie wiedziałam, skąd się bierze ani jak się tu dostaje.
"Halo, proszę pani? Czy mnie pani słyszy? Co się właśnie stało? Wszystko w porządku?" – słyszałam głos, ale nie mogłam się zmusić do mówienia.
"Halo, proszę pani?"
Wszystko tak bardzo bolało; było tu zbyt ciemno i robiło mi się zbyt zimno.
Chciałam tylko, żeby ból ustał, i po kilku sekundach tak się stało.
















