Kiedy Marvin zobaczył Annabelle, stojącą przepięknie nad jeziorem, opadła mu szczęka, jakby trafił w niego piorun.
Próbował opisać jej piękno, ale w głowie miał pustkę. Czuł tylko, że zobaczył wróżkę.
Annabelle z kolei czuła się bezradna. Wcale nie chciała widzieć Marvina, a jednak na niego wpadła.
Pomyślała jednak, że tak czy siak prędzej czy później by go spotkała, więc postanowiła przywitać się
















