Był środek lata.
Wewnątrz Willi Shepard młoda kobieta siedziała na drogiej, skórzanej sofie, leniwie żując gumę balonową. Jej nieskazitelna skóra zdawała się lśnić w promieniach słońca.
Była piękna jak dzieło sztuki.
Nadęła policzki i wypuściła balon, który był jeszcze większy niż jej twarz.
"Bonnie po prostu nie jest dla mnie wystarczająco dobra, okej? Odwołuję ślub!"
Mężczyzna stojący w drzwiach rzucił młodej kobiecie zniesmaczone spojrzenie.
Matka Bonnie, Vera Shepard, była zaniepokojona.
"Hadwin, wiem, że nie mogę cię za to winić, bo Bonnie zawsze się wygłupia.
"Ale jej dziadek i twój dziadek chcieli, żebyście się pobrali. Jak mogłeś tak po prostu odwołać ślub?"
Vera posłała Bonnie gniewne spojrzenie.
"Przeproś teraz Hadwina i obiecaj, że nigdy więcej nie będziesz się wygłupiać!"
Bonnie strzeliła gumą balonową i zadziornie spojrzała w górę.
"Przepraszać? To on powinien mnie przepraszać! Złamał obietnicę poślubienia mnie i mnie obraził!"
Vera była wściekła.
Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, Bonnie kontynuowała: "Poza tym, ja się nigdy nie wygłupiałam, okej? To on mnie zdradzał! Więc i tak nie obchodzi mnie, że ślub jest odwołany."
"Bonnie! Ty…"
Vera mówiła przez zaciśnięte zęby.
"Dość, Vero."
Podnosząc rękę, Hadwin przerwał i powiedział: "Uroda Bonnie jest tylko powierzchowna. Bardziej cenię piękno wewnętrzne.
"Nigdy nie poślubię kogoś takiego jak ona, nawet gdyby mnie błagała. Jest tylko jedna dziewczyna, którą kiedykolwiek poślubię…"
Spojrzał z miłością w górę.
"A to Trina."
"Hadwin!" Wzruszona Trina Shepard zbiegła na dół.
"Trina!" Hadwin podszedł do klatki schodowej i otworzył ramiona.
Trina rzuciła mu się w objęcia.
Łzy napłynęły do oczu Triny. "W końcu mogę cię poślubić!"
"Przepraszam, Trino, powinienem był odwołać ślub wcześniej."
"Wszystko w porządku. Wiem, że miałeś swoje powody…"
Gdy para patrzyła sobie w oczy, Bonnie otrzymała wiadomość tekstową:
"Panno Bonito, badania są w końcowej fazie. Elitarne oddziały zostały wysłane, aby eskortować panią dla pani bezpieczeństwa. Zaraz przyjeżdżamy."
Bonnie odpisała: "Zaraz wyjdę."
Wypluła gumę balonową, wstała i ruszyła w stronę drzwi.
Trina, która potajemnie ją obserwowała, pomyślała, że Bonnie wychodzi, ponieważ czuje się zawstydzona.
Ale nie sądziła, że Bonnie została wystarczająco upokorzona.
"Nie idź, Bonnie! Przepraszam za to, co się stało. Hadwin i ja się kochamy. Możesz winić za to mnie, okej? To nie jego wina."
Bonnie spokojnie spojrzała przez ramię.
"Odwal się, szmato," powiedziała Bonnie obojętnie.
"Nie wybaczysz mi? Dlaczego mnie nie uderzysz, żebyś poczuła się lepiej?"
Trina wzięła rękę Bonnie i użyła jej, by spoliczkować się w twarz.
"Co ty do cholery robisz, Bonnie? Jak śmiesz atakować swoją siostrę!"
Vera rzuciła się i odtrąciła rękę Bonnie.
Bonnie spojrzała w dół i zobaczyła czerwoną plamę na swojej dłoni.
Po kilku sekundach spojrzała na Verę.
Vera była jej biologiczną matką, ale zawsze faworyzowała Trinę, która była adoptowana.
Zaszklonymi oczami Trina zaczęła się dławić. "To nie jej wina, mamo. To wszystko moja wina. Nie powinnam była kraść jej narzeczonego. Ja…"
Zanim zdążyła skończyć, Bonnie przerwała.
"Dlaczego miałabym cię winić? Jesteś urodzoną dziwką. Nie możesz się powstrzymać, prawda?"
Trina była wściekła, ale nie mogła zrujnować swojego wizerunku miłej dziewczyny.
"Trina jest twoją młodszą siostrą, Bonnie! Jak mogłaś coś takiego powiedzieć?"
Vera spojrzała na Bonnie z rozczarowaniem.
Bonnie jednak była obojętna.
"Ona nie jest moją siostrą."
20 lat temu Bonnie i Trina zostały przypadkowo zamienione przy porodzie przez pielęgniarkę.
Dopiero pięć lat temu prawda wyszła na jaw i została sprowadzona z powrotem do rodziny Shepard ze wsi.
Vera nadal wychowywała Trinę, ponieważ nie chciała, żeby żyła w ubóstwie.
Zamiast zrekompensować to Bonnie, Vera uprzedziła się do niej z powodu jej wiejskiego wychowania.
"Jak mogłaś powiedzieć coś tak raniącego? Może jej nie urodziłam, ale nadal jest moją córką. Nigdy więcej tego nie mów!"
Vera często żałowała, że to ona nie urodziła Triny.
Bonnie słyszała to wiele razy.
"Muszę iść. Nie wracam dziś wieczorem."
Bonnie ruszyła w stronę drzwi.
"Co? Znowu idziesz się wygłupiać?" Vera była zła.
"Nie o to chodzi," odpowiedziała Bonnie.
"To co robiłaś? Wyduś to z siebie!" krzyknęła Vera.
Bonnie zmarszczyła usta z niezadowoleniem. "To tajne. Nie mogę ci powiedzieć."
Wyszła z willi, zanim Vera zdążyła cokolwiek powiedzieć.
"Co ja zrobiłam, że zasłużyłam na taką córkę?"
Na zewnątrz Bonnie dotarła do bramy.
Zobaczyła ponad sto zielonych pojazdów opancerzonych, które nadjeżdżały z rykiem.
Nagle rozległ się ogłuszający dźwięk "łup-łup-łup", któremu towarzyszyły porywy silnego wiatru.
Bonnie spojrzała w górę i zobaczyła tuzin helikopterów unoszących się w powietrzu, gotowych do akcji.
Żołnierze ubrani w pasujące mundury kamuflażowe szybko wysiedli z pojazdów i otoczyli Bonnie w uporządkowany sposób.