Zahara
– Ekscytujesz się swoją koronacją? – zapytałam Tristana, stąpając na palcach na skraju wzgórza, jak co tydzień. Za dwa dni miał zostać koronowany na króla alfę.
Na myśl o tym wydarzeniu dreszcz podniecenia przebiegł mi po żyłach. Tristan i ja byliśmy najlepszymi przyjaciółmi od dzieciństwa, od czasu, gdy moja rodzina została zamordowana i musiałam zamieszkać w pałacu i służyć królowi. Jako dziecko byłam tylko towarzyszką księcia. Był dobry, a to nas zaprzyjaźniło, uczyniło najlepszymi przyjaciółmi. Nieuniknione się stało. Potajemnie się w nim zakochałam, a to, ze względu na moją pozycję, było bezcelowe uczucie.
– Ekscytuję się, ale też się boję – przyznał, obdarzając mnie słabym uśmiechem.
– Boisz się? – zapytałam, patrząc na niego. Jego duże, niebieskie oczy na moment spotkały się z moimi.
– Tak, wiesz – powiedział, spacerując po wzgórzu i spoglądając w niebo. – Kiedy osiągnę pełnoletność, oprócz zostania królem alfą, będę mógł znaleźć swoją partnerkę.
Wypuścił długie westchnienie. Mój organizm zadrżał, a serce zaczęło mi mocniej bić w piersi. Następnego ranka po koronacji miał zyskać moc rozpoznania swojej partnerki, ponieważ wyznaczała ona godzinę jego urodzin. A jeśli to ja? Albo, co gorsza, jeśli to nie ja?
– Wiem, że los ześle ci kogoś idealnego – odpowiedziałam, uśmiechając się i próbując uporządkować swoje myśli. Nigdy wcześniej nie myślałam tak dużo o możliwości znalezienia swojego partnera. Nie osiągnęłam jeszcze wieku, w którym mogłabym rozpoznać swojego, więc za każdym razem, gdy ktoś wkraczał w cykl poszukiwania partnera, wypełniała mnie iskierka nadziei.
– Mam nadzieję, że ona… – nie dokończył zdania. Za nami Kaiden, jego przyszły beta, krzyknął jego imię, zwracając jego uwagę na drogę.
– Tristan! – powiedział, zbliżając się do nas. – W końcu cię znalazłem! Panno Zaharo – powiedział, krótko mi skinąwszy głową, po czym zwrócił się do Tristana. – Alfa Damien cię szuka. Chodzi o twoją koronację, myślę, że powinieneś się z nim zobaczyć.
Oprócz Tristana, niewiele osób z watahy ze mną rozmawiało. Kaiden nie był inny, tylko praktyczne i formalne powitanie. Mówili, że jestem przeklęta i dlatego zginęli moi rodzice. Okropna plotka, która kosztowała mnie dni, które mogły być szczęśliwe.
– Powiedz mu, że już idę – odpowiedział krótko. Kaiden skłonił się i odszedł, zostawiając nas znowu samych. – Muszę się z ojcem zobaczyć w tej sprawie – powiedział z niezadowoloną miną. – Zobaczymy się na koronacji? – wyszeptał i puścił mi oczko, całując mnie w policzek przed odejściem. – Chcę ci coś powiedzieć.
– Będę tam, Tristanie – odpowiedziałam z sercem pełnym nadziei, patrząc, jak znika na ścieżce prowadzącej z powrotem do zamku.
Dzień koronacji nadszedł szybciej, niż mogłam się spodziewać. Po długim dniu w zamku poszłam do swojej chaty i przygotowałam się na spotkanie z Tristanem; to był bardzo ważny dzień dla nas obojga. Oglądałam koronację z daleka, wtapiając się w tłum. Nasze królestwo było odizolowane i chronione magią, ale wiele innych watah przybyło na ten dzień.
Noc zapadła w gęstym zmierzchu, a na niebie świecił tylko księżyc. Nie znalazłam Tristana w pałacu, ale wyczułam jego zapach w kierunku lasu. Moje oczy przyzwyczaiły się do słabego światła ścieżki prowadzącej do naszego specjalnego miejsca. W miarę jak się zbliżałam, drzewa zaczęły się przerzedzać i szłam dalej, aż znalazłam Tristana siedzącego na jednej ze skał przed chatą. Był przystojny, jak zawsze, jego ciemne włosy lśniły w księżycowym blasku, a niebieskie i złote tony jego korony podkreślały jego eleganckie i eteryczne rysy.
– Tristan? – zawołałam, zwracając jego uwagę. Jego pogodne, niebieskie oczy wpatrywały się we mnie. – Zaharo! – powiedział, uśmiechając się i ukazując swoje białe zęby. – Znalazłaś mnie!
– Oczywiście, zawsze cię znajduję – odpowiedziałam, podchodząc i siadając obok niego. – Co chciałeś mi powiedzieć?
– Chodź, wejdźmy do środka – powiedział, wciągając mnie do starej chaty, w której bawiliśmy się od dzieciństwa. Wnętrze chaty było niesamowicie czyste i uporządkowane, co jeszcze bardziej mnie zaniepokoiło. Dlaczego przyprowadził mnie tutaj po swojej koronacji?
– Nie powinieneś świętować czy coś? – zapytałam, przyciągając rękę bliżej ciała.
Zaśmiał się i zaczął wpatrywać się w ścianę. – Cóż, Zah, zawsze byłaś dla mnie bardzo ważną osobą, wiesz… – odchrząknął. – Wraz z moją koronacją i oczekiwaniem na znalezienie mojej partnerki, nie mogłem tego przepuścić… – westchnął z krótką przerwą. – Nie bez powiedzenia ci najpierw, że od jakiegoś czasu żywię do ciebie te uczucia. – Moje serce podskakiwało w piersi z cieniem radości na wierzchu. – Rano będę wiedział, że jesteś moją partnerką. – Znowu się do mnie odwrócił. – Nie chcę czekać, żeby się dowiedzieć, czy jesteś moja, Zaharo. Chcę cię!
Dźwięk słów Tristana sprawił, że moje ciało zadrżało. Kołatanie było niezaprzeczalne. Zapach skoszonej trawy, mokrej ziemi i świeżych pomarańczy wypełnił moje nozdrza, intensyfikując uwalnianie feromonów, gdy zbliżył się natarczywie. Jego oczy zmieniły kolor na bursztynowy. Wiedziałam, że jego wilk jest na krawędzi.
– Tristanie… A jeśli nią nie jestem… – wymamrotałam, czując, jak jego dotyk wprowadza prądy elektryczne do mojego rdzenia, przyciskając uda, aby powstrzymać podniecenie. Mój wilk był niespokojny, chodził tam i z powrotem.
– Nieważne! Wiem, że czujesz to samo do mnie, Zah! – powiedział, mocniej ściskając moją rękę. – Czuję to… twój zapach. Podniecenie. – Ocierając nosem o moją szyję, obejmując mnie w talii. – Nie odmawiaj mi… – Nie mogłam powstrzymać jęku na jego dotyk. Też byłam na krawędzi. Kochałam go. A on o tym wiedział.
– Bądź moja. Uczynię cię moją Luną!
Moje ciało skręciło się, a ja próbowałam to bardziej ukryć, oddychając powoli. Na próżno, bo on to czuł. Nawet jeśli nie byłam jego partnerką, jego wpływ na mnie był niszczycielski. – No dalej, Zaharo, on nas chce! – Mój wilk zawył w ekstazie, niespokojny w mojej świadomości.
– Jesteś tego pewien? – zapytałam, ignorując jej głos i nie chcąc wierzyć w to, co od niego słyszałam. – Jeśli nią nie jestem…
– Nie obchodzi mnie to… – Położył rękę na moich włosach i przycisnął usta do moich, odpowiadając mi delikatnie, przygryzając moją dolną wargę i lekko ją pociągając z warknięciem. Jęknęłam, czując, jak robię się mokra i wrażliwa między nogami. Tristan przycisnął się do mnie, upewniając się, że czuję jego twardego kutasa ocierającego się o moją obolałą cipkę.
– Bądź moja, Zaharo. Nie chcę nikogo innego. Chcę ciebie! – wyszeptał mi do ucha, a jego szorstki głos rozbrzmiewał w całym pokoju. Jego ciepły dotyk opadający na zimną, odsłoniętą skórę poza moją sukienką sprawił, że wszystko stało się bardziej intensywne. Było między nami coś, czego nie potrafiłam wyjaśnić, a tym bardziej zaprzeczyć jego istnieniu.
Spuściłam głowę, przechylając ją na bok w geście poddania się.
– Będę twoja – wymamrotałam w końcu, pozwalając mu utkać ślad pocałunków na mojej szyi. Odepchnął mnie do tyłu, sprawiając, że moje kolana uderzyły o coś, sadzając mnie na łóżku, które dopiero teraz zauważyłam, że tam było. Jego ubrania opadały tak szybko, jak mrugały moje oczy, ukazując jego wyrzeźbione ciało z kości słoniowej. Każdy zdefiniowany mięsień i dopasowany do góry mężczyzny, którym był.
Z zadowolonym uśmiechem na twarzy zbliżył się do mnie, rozwiązując sznurki sukienki. Dysząc w oczekiwaniu, pozwoliłam, by materiał opadł z moich ramion, odsłaniając moje blade piersi otoczone rudymi włosami.
– Jesteś taka piękna – powiedział, przyciskając palce do mojego podbródka, przyciągając moje usta do swoich. Jego ręce macające moje odsłonięte piersi wywołały mój jęk.
– Tylko… bądź delikatny – wymamrotałam, odwracając wzrok ze wstydem. – To też mój pierwszy raz, nie denerwuj się.
Moja twarz rozjaśniła się na jego słowa, odwzajemniając uśmiech. Oplotłam ramiona wokół jego szyi i zamknęłam oczy, pozwalając mu przejąć kontrolę. Oboje łapaliśmy powietrze między pocałunkami, nie chcąc zrywać połączenia. Moje ręce biegały w górę i w dół po jego nagiej piersi, zachwycając się tym, jak gładka była jego skóra w dotyku, a następnie moje palce biegały wzdłuż jego brzucha tuż przed tym, jak zanurzył się w moich biodrach, niezbyt delikatnie, ale też nie tak szorstko. Rozrywając się z naszych ust, unisono jęk.
Zaczęliśmy w wolnym i powolnym tempie, które z czasem narastało. – Ugryź go! – krzyknął mój wilk. – Zdobądź go. – Ale nie mogłam. To on powinien to zrobić. Nie zrobił tego. Zamiast tego kontynuował penetrację szybko i żarłocznie, aż osiągnął szczyt. Jego ciało upadło na bok i leżeliśmy tak, aż sen mnie pokonał.
Następnego ranka, kiedy się obudziłam, nie było go tam. Szukałam go wszędzie, ale nie było po nim śladu. Ciężki ciężar osiadł w moim sercu, gdy poprawiłam się i wróciłam do pałacu, gdy słońce świeciło już wysoko na niebie. Ignorując porzucenie, które nastąpiło i wracając do moich obowiązków. Jeśli miał udawać, że nic się nie stało, to niech tak będzie.
– Król znalazł swoją partnerkę dziś rano – powiedziała jedna kucharka do drugiej.
– O, tysiąc błogosławieństw na parowanie! Będziemy mieli Lunę! – wykrzyknęła druga.
Ciężyło mi to jak kowadło na kostce. Moje oczy wypełniły się łzami, a także paniką, która mnie ogarnęła. Pobiegłam do głównej sali i trzymał ją za rękę. Była jego partnerką. Co mogłam zrobić? W mojej głowie rozprzestrzeniła się iskra paniki. Mój wilk był zrozpaczony, – Cholera! – warknęła. – Uciekajmy! To boli, Zah.
Zrobiłam kilka kroków naprzód, próbując ich dogonić, ale zatrzymałam się w połowie drogi. Wszyscy błogosławili króla. Utrzymywałam wzrok, aż jego spotkał się z moim. Zignorował mnie po chwili wpatrywania się. Jego rzekome uczucia do mnie zamieniły się w nic nieznaczące słowa, które rzucił na wiatr. Nie byłam jego przeznaczoną partnerką i każde słowo, uczucie i wspomnienie z tamtej nocy obróciło się w proch na starej półce.
Łzy spływały po moich policzkach, a ja wytarłam je grzbietami dłoni.
– Nie rozumiesz, Zah – Jego głos dotarł do mnie przez mentalną więź, którą stworzyliśmy przez lata, sprawiając, że zatrzymałam się na środku korytarza. – Ona jest moją partnerką. Nie mogę cię zatrzymać.
Gniew wypełnił moje serce. Jeszcze wczoraj byłam jego Luną.
– A wszystko, co mi wczoraj powiedziałeś, było kłamstwem? – Nie odpowiedział. – Żegnaj, Tristanie. Nigdy więcej!
Tej nocy oddałam się Tristanowi. Byłam jego, ale następnego ranka wszystko okazało się wielkim kłamstwem.
Gorzki smak wypełnił moje gardło, ale chcąc zachować resztki godności, odwróciłam się i odeszłam, nie oglądając się za siebie. Wzięłam kilka rzeczy z mojej chaty i opuściłam Wolf Town.
Pojechałam do ludzkiego świata, gdzie z łatwością zintegrowałam się z jednym uniwersytetem i ukończyłam go jako lekarz.
Czego się nie spodziewałam, kiedy stamtąd wyjeżdżałam, to ciąża. Z trojaczkami.