logo

FicSpire

Krwawy Księżyc: Odrzucona przez Króla Alfę, matka moich trojaczków

Krwawy Księżyc: Odrzucona przez Króla Alfę, matka moich trojaczków

Autor: Emilyyyyy

Moja kopalnia
Autor: Emilyyyyy
27 lip 2025
Tristan Kiedy zadzwoniły dzwony obwieszczające powrót moich wiernych wojowników, poczułem, jak serce zaczyna mi szybciej bić. Mój wilk zaczął niespokojnie krążyć z jednego końca na drugi. "Maya wraca!" – warknął w mojej świadomości. "Uspokój się! Ona nadal musi być zraniona przez nas." Odpowiedziałem mu: "A to wszystko twoja wina! Mówiłem ci, żebyś odrzucił połączenie z Kali Lenux..." Przewróciłem oczami, gdy zaczął się rozwodzić: "Przestań gadać i uspokój się!" Minęło nieco ponad sześć lat, odkąd Zahara odeszła, zrywając wszelkie połączenia między nami, ale jej powrót wprawił mojego wilka w ekstazę. Dohan, mój wilk, był całkowicie związany z wilkiem Zahary od naszego dzieciństwa. Biegali razem po lesie i po farmach wokół królestwa. Poprawiłem ubranie, czekając, aż Kaiden wejdzie i złoży mi raport z misji. Odkąd mój ojciec popadł w niełaskę z powodu swojej klątwy, nie miałem się do kogo zwrócić. Jego twarz była całkowicie zdeformowana z powodu ciągłej przemiany w bestię, coraz bardziej gubił się we własnej bestii, bez kontroli nad własnym wilkiem. Zapewniłem, że oszaleje zamknięty w wieży dla jego bezpieczeństwa i bezpieczeństwa innych w królestwie, i zabiję go, gdy nie będzie innego wyjścia, ale potężna wiedźma z Północy zapewniła mnie, że Zahara Radcliffe będzie miała rozwiązanie na to. Więc ją wezwałem. "Alfa Tristan" – powiedział Kaiden, wykonując półukłon. "Witaj, Kaiden! Raport." Uśmiechnął się do mnie i wskazał na drzwi głównej sali: "Muszę powiedzieć, że nie jest wcale zadowolona z przybycia..." Westchnął: "Ale sprowadzenie jej tutaj było łatwe, ponieważ mieszka samotnie." Uniosłem brwi zaintrygowany. Czy ona nigdy nikogo nie miała? "Mam nadzieję." – odezwał się mój rozentuzjazmowany wilk. "Gdzie ona jest?" – zapytałem nonszalancko. "Jeszcze śpi w swoim pokoju." "Pójdę się z nią zobaczyć." – powiedziałem, wciąż patrząc na drzwi. "Dziękuję za twoją służbę, Kaiden." Ukłonił się i wyszedł na plac treningowy. Wszedłem po schodach, czując, jak wypełnia mnie gęsta energia. Przekręciłem gałkę i zobaczyłem ją siedzącą na łóżku. Moje serce zaczęło bić tak mocno, że myślałem, że eksploduje. Potem poczułem, że coś się zmienia w powietrzu, rozliczenie, przebudzenie. Zapach lasu, brzoskwini i mięty wdarł się do moich nozdrzy, przyprawiając mnie o zawrót głowy. "Moja!" – głos... Rozpoznałem Zaharę z taką intensywnością, jakby moje ciało wiedziało, że jest moja. I wszystko, czego pragnąłem w tamtym momencie, to pobiec do niej i mocno ją objąć. Naznaczyć ją. I wiedziałem, że nie mogę tego zrobić, nie po tym, co zrobiłem. Podszedłem trochę dalej, docierając do niej. Wziąłem głęboki oddech, żeby poczuć jej zapach i upewnić się, że nie wariuję. Choć nie retorycznie, mój wilk wariował. "Moja" – warknął mój wilk, tak głośno i bestialsko, że łatwo się tym upiłem. "Moja! Moja!" Otworzyła oczy, przerażona. Moje zęby wyostrzyły się, przecinając ciało i przekształcając się w kły rozrywające mi wargi. Warknąłem i wiedziałem, że moja mała samica może mnie słyszeć, czuć mnie. Wiła się w łóżku, starając się nie oszaleć od siły więzi. "Odejdź!" – krzyknęła. Ale nie mogłem. Nawet gdybym chciał, mój wilk by na to nie pozwolił. Nie znowu. Był zaborczy, zazdrosny i nie chciał, żeby ktokolwiek inny dotykał jego partnerki. "Moja!" – warknąłem ponownie, używając mojego rozkazującego głosu. Zacisnęła oczy tak mocno, że wydawało się, że ją bolą, potrząsając głową z boku na bok. "Nie!" – odwarknęła, wpatrując się we mnie żółtymi oczami i również obnażonymi kłami. "Nie będziesz używał na mnie swojego rozkazującego głosu! Wynoś się!" Wdychałem ponownie i poczułem na Zaharze zapach innego samca, co mnie wściekło. Co to jest? Ten zapach... "Dotknął jej inny samiec!" – warknął cicho mój wilk, chcąc odepchnąć każdego, kto zagrażał naszej więzi. Mimo że byliśmy sami. "Jesteś związana?" – zapytałem z obrzydzeniem. Odwróciła się. "To nie twoja sprawa. Nie masz prawa nic o mnie wiedzieć." Warknęła tak głośno i gardłowo, że aż zabolały mnie uszy. Był na niej jeszcze inny zapach. Nie pochodził z mojej watahy. Nie był silny. Ale był na niej. Poruszyłem się wystarczająco szybko, żeby stanąć twarzą w twarz z nią. "Jako moja partnerka, to absolutnie moja sprawa. Jeśli inny samiec próbuje się do ciebie zbliżyć, to jest to zagrożenie dla naszego związku." Zaśmiała się głośno: "Nic ci nie jestem winna. Nie jestem twoja. Nawet jeśli los ironicznie powiedział inaczej. Złamałeś mi serce. Zniszczyłeś mnie." W głębi duszy wiedziałem, że nie mam do tego prawa. Cholera. Nie miałem do tego prawa, ale ona była moja. Moja druga szansa, moja przeznaczona partnerka. Wiedziałem, że to irracjonalne, że Zahara może swobodnie wybierać, kogo chce. Ale zaborczość przejęła nade mną kontrolę i nie mogłem kontrolować mojego zwierzęcego instynktu. Czułem, jak mój wilk jest spięty. Pazury zaczęły zastępować paznokcie, powodując, że krew spływała po bokach. Chciałem odepchnąć każdego, kto mógł mi ją zabrać, nawet jeśli oznaczałoby to, że muszę walczyć o nią na śmierć i życie. Moja druga szansa. "Wynoś się!" – krzyknęła ponownie. Wziąłem głęboki oddech, próbując uspokoić mojego wilka. Odchyliłem głowę do tyłu i krzyknąłem, a mój głos dotarł do lasu za zamkiem. "Moja!" – warknął ponownie mój wilk w mojej świadomości. "Uspokój się, bo nas nie usłyszy." Odpowiedziałem mu, czując, jak kły się cofają. Zahara nadal siedziała, jej ostre pazury przecinały prześcieradła, a jej żółte oczy wpatrywały się we mnie. "Wynoś się!" – powiedziała ponownie. "Czy nie wystarczy, że zraniłeś moje serce i porwałeś mnie?" Skrzywiła się i cmoknęła ustami: "Nie jestem twoja." Wziąłem głęboki, długi, ciężki oddech, opuszczając ramiona na boki. Bolało mnie słyszeć, że mnie nie chce, ale jeśli bogini dała mi drugą szansę, wykorzystam ją. Przez długi czas milczeliśmy. Ona wciąż patrzyła na mnie gniewnie. "Czego ode mnie chcesz? Dlaczego mnie tu sprowadziłeś?" – powiedziała trochę spokojniej. "Potrzebuję twojej pomocy. Mój ojciec jest bardzo chory i nie wiem, co jeszcze robić!" "Dlaczego miałabym ci pomagać? Przecież mnie porwałeś!" – wściekła się. "Wiem, że popełniłem błąd, ale jestem zrozpaczony." – powiedziałem, cmokając ustami, zbyt zmęczony, by się dłużej kłócić. "Czy przyszłabyś tutaj, gdybym cię po prostu zaprosił?" Pokręciła głową, zaprzeczając. "Nie było innego wyjścia... Proszę, jesteś jedyną osobą, która może pomóc mojemu ojcu." Kontynuowała wpatrywanie się we mnie, jej jasne, niebieskie oczy zmrużone. "Nie mogę zostać długo…" – wymamrotała, odwracając wzrok w stronę okna. "Ale zobaczę, co mogę zrobić... Dla alfy Damiena."

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Moja kopalnia – Krwawy Księżyc: Odrzucona przez Króla Alfę, matka moich trojaczków | Czytaj powieści online na FicSpire