logo

FicSpire

Krwawy Księżyc: Odrzucona przez Króla Alfę, matka moich trojaczków

Krwawy Księżyc: Odrzucona przez Króla Alfę, matka moich trojaczków

Autor: Emilyyyyy

Porwany
Autor: Emilyyyyy
27 lip 2025
Zahara "Doktor Radcliffe?" Briana zwróciła się do mnie, odrywając moją uwagę od kart pacjentów w mojej dłoni. "Pani mąż szuka pani w recepcji." "Dziękuję, Briano." Pokiwałam głową z wdzięcznością i uporządkowałam kilka dokumentów, zanim poszłam się z nim spotkać. Ian i ja mieszkamy razem od nieco ponad dwóch lat. On mnie uszczęśliwia. Po Tristianie inni faceci wydawali się tacy sami, ale nie Ian. On jest wygnanym wilkiem, a nasza więź była niemal natychmiastowa. Przez chwilę, nawet w tym chaosie, odnalazłam szczęście. Stał tam, z tym swoim promiennym uśmiechem, delikatnymi dołeczkami i zarysowanymi mięśniami brzucha pod eleganckimi ubraniami, z naszymi... jego dziećmi wokół niego. Zayn, Callum i Damien. Moje trzy małe urwisy po sześć lat. "Mama!" Cała trójka krzyknęła niemal jednocześnie, biegnąc do mnie. Małe pulchne ramiona owinęły mnie z każdej strony. "Spokojnie, chłopcy!" Ostrzegł Ian, idąc w naszą stronę i opierając się o ladę recepcyjną. "Witajcie, moje kochane!" Przywitałam ich szerokim uśmiechem. "Co tu robicie?" Trzy pary małych niebieskich oczu zwróciły się ku mnie. "Mamo, zapomniałaś?" Zapytał pierwszy Callum tonem bliskim płaczu. Spojrzałam na niego zdezorientowana. "Mówiłem, że zapomni!" Powiedział ponuro Damien, puszczając moją talię i krzyżując ręce na piersi. "Nie, nie zapomniała!" Nalegał Zayn, wciąż trzymając się mojego fartucha laboratoryjnego, "Naszych urodzin, mamo!" Zaśmiałam się i sięgnęłam do kieszeni mojego płaszcza. "Oczywiście, że nie zapomniałam o najważniejszym dniu w moim życiu! Czekałam z tym na później, ale skoro już tu jesteście…" Wyjęłam trzy srebrne naszyjniki z wilczymi zawieszkami i wtopionymi w nie kamieniami księżycowymi. Moje dzieci urodziły się jako alfy i zaczynały okazywać swoją moc. To było dla nas zbyt niebezpieczne i musiałam je ukrywać tak bardzo, jak to możliwe, a te kamienie, które dostałam od wiedźmy, miały być naszą ochroną. Tristan nie może się o nich dowiedzieć. Nigdy. Zniżyłam się, klękając i wyrównując swój wzrost z ich wzrostem. "Wow!" Wykrzyknął Zayn, puszczając mnie i przytulając ponownie. "Kocham to, mamo!" "Noście je zawsze! Będziecie dzięki nim chronieni i bezpieczni." Wyszeptałam, uśmiechając się i ściskając jego pulchne policzki, na co odpowiedział mi bezzębnym uśmiechem. Wziął naszyjniki z moich rąk i odwrócił się, aby rozdać je swoim braciom. Zayn jest najstarszy i chyba najbardziej "dojrzały" z całej trójki. Wiedzieli już, że jesteśmy wilkołakami i wiedzieli, że musimy trzymać nasz gatunek w tajemnicy. Od czasu do czasu pytali o swojego ojca, ale udawało mi się zmienić temat. Wszystko stało się stosunkowo łatwiejsze, kiedy pojawił się Ian. Nomad wilk bez watahy, z alficzym zewem brzmiącym w jego głosie, dołączający do rodziny wilków bez watahy, w odizolowanym miasteczku w Teksasie. "Skończyłam na dziś. Idziemy do domu?" W końcu się odezwałam, patrząc teraz na Iana. Nie był mi pisany, ale wybrałam go, bo on wybrał mnie. "Czekałem, aż to powiesz," odpowiedział, całując mnie w policzek. Opuściliśmy szpital i poszliśmy do baru, zamówiliśmy jedzenie i świętowaliśmy urodziny całej trójki. W drodze do domu zasnęli na krzesłach. Jak tylko zaparkowaliśmy, znajomy zapach wypełnił moje nozdrza. Poczułam tę lekkość, ale potem ta ulga zniknęła, gdy coś silniejszego, twardszego, osiadło we mnie. To były wilki z Wilczego Grodu. Spojrzałam na Iana, zanim zdążył otworzyć drzwi, chwytając go za rękę. "Jeszcze nie wysiadaj," szepnęłam. "W domu są ludzie." Jego oczy zabłysły iskrzącą się czerwienią, a jego kły już wysunęły się z dziąseł. "Ja się nimi zajmę." Powiedziałam, a Ian spojrzał na mnie zdezorientowany. "Oni są z Wilczego Grodu… Protokół 1." Powiedziałam w końcu. "Jesteś pewna?" Powiedział, patrząc przez okno salonu. Protokół 1 był jedną z zasad bezpieczeństwa dla moich dzieci. "Nie czuję więcej niż trzech w środku, poradzę sobie z nimi z łatwością." Nie mogłam powstrzymać uśmiechu na jego słowa, nawet w tej napiętej sytuacji. "Jestem pewna, trójka zawsze będzie priorytetem. Zabierz ich do Dorothy, ona się nimi zajmie przez kilka godzin, kiedy będzie bezpiecznie, wyślę ci wiadomość." Powiedziałam, zanim nacisnęłam przycisk i wyskoczyłam z samochodu. "Jak tylko tam wejdę, zabierasz ich ze sobą. Rozumiesz?" Skinął głową na znak zgody, nawet ze smutnymi oczami. Spojrzałam z powrotem na tylne siedzenie, czując, jak moje serce ściska się w piersi. "Powiedz im, że miałam nagły wypadek w szpitalu albo coś w tym stylu. I powiedz im, że też ich kocham." Uśmiechnął się do mnie blado. "Kocham cię, Zaharo Radcliffe, zaopiekuję się chłopcami. Uważaj na siebie." Mój dom miał specjalną izolację akustyczną ze względu na ciągłe wycie moich szczeniąt, więc moja rozmowa z Ianem nie była tu słyszana. Skinęłam głową i wzięłam głęboki oddech, wchodząc swobodnym krokiem do środka, stawiając buty przy wejściu, a klucze na kredensie, udając, że nie zauważam ich obecności w moim domu. Jak tylko włączyłam światło, stanęłam twarzą w twarz z Kaidenem siedzącym w moim fotelu, za nim Aaron i Luther stali, oferując wsparcie. Udawałam zaskoczenie, wydając z siebie mały krzyk i kładąc rękę na piersi, udając, że łapię oddech, aby moje serce zaczęło bić mocniej. "Panno Zaharo! Dawno się nie widzieliśmy!" Powiedział w sposób, który był tak naturalny, jak oddychanie. "Co robicie w moim domu?" Zapytałam, w złym nastroju, okrążając pokój, aby stanąć z nimi twarzą w twarz. "To wtargnięcie!" Zaśmiał się. "Przepraszam, ale twoja obecność jest wymagana w Wilczym Grodzie. Alfa Damon jest bardzo chory i potrzebuje twojej pomocy. Przyszedłem cię zabrać." Ton Kaidena nie brzmiał radośnie. "Nie mam już żadnych powiązań z waszą watahą. Myślałam, że dałam to jasno do zrozumienia, kiedy odeszłam i zerwałam więź, czyż nie?" Starałam się utrzymać spokojny i poważny ton głosu. "Przykro mi z powodu zdrowia Alfy Damona, ale nie chcę jechać. Jeśli to była wasza wielka motywacja, proszę, poddajcie się teraz i opuście mój dom." Wskazałam na drzwi, wskazując wyjście. "Nie chcę mieć nic wspólnego z tym miejscem! Wyjdźcie!" Wstał, pokazując swoją dominację i to, jak łatwo jego rozmiar mógł mnie przytłoczyć. Nawet w mojej wilczej postaci nie dorównałabym mu wielkością. "Twoja odmowa jest nie do przyjęcia," powiedział spokojnie, zbliżając się do mnie i zmuszając mnie do zrobienia dwóch kroków w tył, tylko po to, by wpaść w solidną pierś Aarona. Kiedy on się tu znalazł? "Powiedziałem Tristanowi, że nie przyjdziesz dobrowolnie, ale on jest królem i nalega, że to ty uratujesz Alfę Damona." "Nie idę. Więc dlaczego tu jeszcze jesteście?" Odparłam, próbując się od nich odsunąć. Ręce Aarona trzymały mnie w miejscu. "Bo muszę cię zabrać," powiedział, zmniejszając przestrzeń między nami. "Bez względu na to, jak." Tak szybko, jak moje oczy to obliczyły, rzucił się na mnie, jedną ręką naciskając na moje ramię, z łatwością unieruchamiając moje ciało, a drugą przykładając wilgotną szmatkę do mojego nosa. Ostry zapach palonego mięsa towarzyszył dotykowi. Cholera, tojad. Zioło osłabia każdego wilkołaka, zmieszane z chloroformem, aby osłabić również ludzką stronę. Dlaczego jego to też nie pali? Krzyczałam przez materiał, a ból wypełniał moje oczy. Aaron przytrzymał mój tułów, kiedy byłam wystarczająco wiotka, by można mnie było wlec bez walki, ale wciąż przytomna. "Przykro mi, Zaharo." To było ostatnie, co usłyszałam, zanim straciłam przytomność.

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Porwany – Krwawy Księżyc: Odrzucona przez Króla Alfę, matka moich trojaczków | Czytaj powieści online na FicSpire