TRISTAN
Idę przez ciemne ulice portowego miasta, lodowaty wiatr tnie moją twarz, a lekki deszcz przemacza ubranie. Każdy krok wydaje się ciężki, jakbym dźwigał ciężar całego cierpienia, które mnie spotkało, odkąd Zahara odeszła. Na każdym rogu mam nadzieję, że zobaczę ją wyłaniającą się jak cud, ale okrutna rzeczywistość wciąż mnie prześladuje.
Dni bez niej wydają się coraz bardziej ponure i puste
















