Scena po odłożeniu słuchawki była absurdalna.
Wyrazy twarzy Jacka i Anny, a także Petera, zdradzały skrajne zakłopotanie.
Głównie dlatego, że niesłusznie oskarżyli Jane.
Po dokładnym rozważeniu zdali sobie sprawę, że w słowach Richarda rzeczywiście było wiele luk.
Znaleźli tylko niewielką ilość dowodów. Mimo to wykorzystali je do sfabrykowania oskarżenia, że Jane celowo rozpowszechnia plotki, aby zmusić rodzinę Fowlerów do uznania jej za prawdziwą dziedziczkę.
Powodem całego zamieszania była ich podświadoma nieufność wobec Jane i zbyt duże faworyzowanie Madelyn.
Za każdym razem, gdy widzieli Madelyn smutną i rozżaloną, natychmiast tracili panowanie nad sobą.
"Janie, naprawdę mi przykro. Tata i oni stracili głowę, kiedy zdali sobie sprawę, jak bardzo jestem zdenerwowana. To wszystko moja wina. Gdybym tylko nie dołączyła do tej rodziny!" - zaszlochała Madelyn.
Przerwała ciszę i niezręczność, podchodząc do Jane ze łzami w oczach i przygotowując się do uklęknięcia przed nią.
"Maddie, co robisz?" - zawołał Peter, który był najbliżej nich, i szybko podniósł Madelyn.
Madelyn jednak była niezachwiana w swoim postanowieniu i uklękła, mówiąc: "Peter, muszę to zrobić. To moja wina i nie wstanę, jeśli Jannie nam nie wybaczy!"
Madelyn z głuchym odgłosem upadła na kolana na ziemię.
Łzy nieustannie spływały po jej policzkach.
"Maddie, co robisz? Wstawaj szybko!" - krzyknął Jack.
Jack i Anna szybko podeszli, aby pomóc Madelyn, która osunęła się na ziemię.
Byli głęboko poruszeni staraniami Madelyn, aby być dobrą córką.
W tym momencie wszelkie wątpliwości, jakie jeszcze żywili w sercach wobec Madelyn, zniknęły bez śladu.
Wiedzieli, że tak dobra, bezinteresowna osoba, która zawsze myślała o rodzinie Fowlerów, nie mogła wymyślić tak strasznego planu.
Dlatego byli głęboko przekonani, że musi za tym stać ktoś inny.
"Jane, jesteśmy ci winni przeprosiny. Nie martw się. Dowiem się, kto za tym stoi i sprawię, że zapłacą za to, co zrobili. Nie mogę uwierzyć, że ktoś próbował skłócić moją rodzinę!" - powiedział Jack, wściekły na myśl, że ktoś próbuje siać niezgodę w jego rodzinie.
"Każdy, kto odważy się nadszarpnąć reputację rodziny Fowlerów, będzie miał ze mną do czynienia" - dodał, zaciskając zęby. Tego rodzaju intrygi były czymś, czego Jack nie mógł tolerować.
Przede wszystkim Jack priorytetowo traktował utrzymanie pokoju w swojej rodzinie.
"Winni mi przeprosiny?" - Jane roześmiała się, jakby usłyszała największy żart na świecie.
Zaczęła płakać ze śmiechu tak mocno, że nie mogła powstrzymać łez, a brzuch ją bolał.
Brwi Jacka zmarszczyły się w konsternacji, gdy zapytał: "Dlaczego się śmiejesz?"
Jane po prostu śmiała się i śmiała, bo to, co powiedział Jack, było największym żartem, jaki kiedykolwiek słyszała.
Zamiast bronić swojej biologicznej córki, Jack stanął po stronie przybranej córki.
Doprowadził całą swoją rodzinę do wystąpienia przeciwko Jane, a wszystko dlatego, że bał się, że wróci i zabierze wszystko, co należało do Madelyn.
Spowodowało to, że Jack nabrał uprzedzeń i zaczął fałszywie oskarżać Jane o niemal wszystko.
Jane z pewnością nie spodziewała się przeprosin od takiego ojca.
Dawna Jane głupio uwierzyłaby w tak zwaną miłość rodzinną, ale nowa Jane nie była głupcem zaślepionym więzami rodzinnymi.
"Panie Fowler, naprawdę nie wierzę, że w jakikolwiek sposób zamierza pan mnie przeprosić. Poza tym jest pan zbyt stary i ślepy, by nawet myśleć o znalezieniu mózgu stojącego za tym wszystkim" - Jane wypowiedziała te okrutne słowa bez cienia wyrzutów sumienia.
Zamiast tego poczuła wielką ulgę, ponieważ w końcu wyładowała stłumione emocje, które w sobie tłumiła.
Jane przypomniała sobie, jak przyjęła kulę za Jacka, tylko po to, by zostać porzuconą w szpitalu, gdzie sama musiała walczyć o życie po tym incydencie. Potem przypomniała sobie wiele lat, kiedy ta rodzina ją zaniedbywała.
Ponadto przypomniała sobie ostatni kopniak, który sprawił, że upadła, gdy ogień szalał dalej.
W wyniku nagromadzenia się wszystkich tych uraz i żalów, Jane poczuła satysfakcję z zemsty.
Jednak to nie wystarczyło.
Nikt nie mógł przewidzieć, że Jane wyrazi się w taki sposób.
Czyny Jane zaszokowały wszystkich, w tym Petera, który zastanawiał się, czy kompletnie oszalała.
Jane straciła całą swoją dotychczasową łagodność i nieśmiałość i posunęła się nawet do wyśmiewania słabnącego wzroku Jacka.
Jack warknął: "Co powiedziałaś? Jestem twoim ojcem! Jak śmiesz się do mnie tak odzywać!"
"Przyznaję, że popełniłem błąd, ale powiedziałem, że cię przeproszę. Co ci się wydaje, że możesz mnie tak traktować?"
Jack zawsze bał się swojej żony, ale nigdy nikogo innego.
Wszystkie jego dzieci zawsze zachowywały się grzecznie w jego obecności. Ale teraz czuł, że Jane oszalała, zagrażając jego autorytetowi jako głowy rodziny.
"Jane, nie obchodzi mnie, co masz do powiedzenia; Jack zawsze będzie twoim ojcem. Przeproś go teraz!" - powiedziała Anna, a wyraz jej twarzy stał się jeszcze bardziej lodowaty.
Przez te wszystkie lata Anna nosiła w sobie poczucie winy w stosunku do Jane, ale teraz postrzegała ją jedynie jako nieposłuszną córkę.
Nie mogła uwierzyć, że córka, którą urodziła, która tułała się po świecie przez 19 lat, mogła okazać się tak nieokazującą szacunku osobą.
Fowlerowie nigdy nie chcieliby tak niegrzecznego charakteru jako córki.
"Mój ojciec? Odrażające jest mieć takiego ojca. Nie przeproszę i nie akceptuję ani nie chcę waszych przeprosin" - powiedziała Jane, a jej oczy błyszczały determinacją.
Wypowiedziała te słowa jednym tchem, bez zatrzymywania się i wahania.
Wraz z tymi słowami poczuła nowo odkrytą wolność. W końcu znalazła odwagę, by powiedzieć prawdę.
Prawdę mówiąc, takie wypowiedzenie się przed rodziną Fowlerów nie było dla Jane trudne.
W przeszłości była uwięziona przez własne przywiązanie do więzów rodzinnych, nie mogąc się zdecydować.
Teraz pozbyła się wszystkich zmartwień i postanowiła, że nie chce takiej rodziny. Próbowała ustanowić jasne granice.
"Jane!" - krzyknął Jack, wściekły do tego stopnia, że się trząsł.
Gdyby nie poczucie winy za fałszywe oskarżenie Jane, już dawno spoliczkowałby ją w twarz.
Nie mógł uwierzyć, że ma córkę, która jest tak małostkowa i małomyślna.
To był dla niego wielki wstyd.
Madelyn gruchała, próbując manipulować sytuacją: "Janie, wiem, że jesteś zła. Nie obwiniaj taty i mamy. Obwiniaj tylko mnie. Czy gdybym przed tobą uklękła, poczułabyś się lepiej? Potem opuszczę Fowlerów i zniknę gdzieś daleko. Oddam ci rolę córki rodziny Fowlerów. Wtedy nie będziesz już skłócona z tatą i mamą".
"Jasne" - powiedziała Jane z uśmieszkiem, patrząc na Madelyn. "Opuścisz rodzinę Fowlerów, a ja puszczę w niepamięć to, co było. Sama to powiedziałaś. To był całkowicie twój pomysł".
Madelyn była zszokowana i oniemiała, nie mogąc uwierzyć, że Jane rzeczywiście się zgodziła.
Zastanawiała się, czy Jane oszalała.
Po chwili jednak Madelyn poczuła przypływ przyjemności, wiedząc, że to tylko zwiększy nienawiść Jacka do Jane.
Madelyn przybrała emocjonalnie naznaczoną twarz, wycierając załzawione oczy grzbietem dłoni. Wytarła łzy i zdołała wykrztusić: "Ja... rozumiem, Jannie. Nadszedł czas, abym odeszła. Kiedy odejdę, sytuacja w rodzinie Fowlerów powinna się uspokoić. Jeśli chcesz, żebym to zrobiła, to to zrobię".
Z tymi słowami Madelyn wbiegła na górę, szlochając przez całą drogę.
Anna szybko objęła Madelyn ramionami i pocieszyła ją, mówiąc: "Maddie, nie smuć się. Jane jest po prostu zdenerwowana. Nikt nigdy nie zmusi cię do odejścia, dopóki będziemy w pobliżu".
"Mamo... Puść mnie. To już nie jest mój dom. Jannie jest prawdziwą dziedziczką rodziny Fowlerów, a ja jestem tylko przybraną córką..." - Madelyn płakała w ramionach Anny, a jej głos się załamywał.
Rodzina Fowlerów czuła, jakby każde słowo wypowiedziane przez Madelyn wbijało się jak ostry gwóźdź w ich serca. Ich serca bolały i czuli, że zaraz wybuchną pod ciężarem żalu Madelyn.
"Jane! Jak śmiesz mówić takie rzeczy do Maddie!" - ryknął Peter.
Słysząc, że Jane rzeczywiście zamierza wyrzucić Madelyn, Peter daleki był od spokoju.
Peter krzyknął: "Jane, w końcu obnażyłaś swoje kły! Żeby nikt nie mógł rzucić ci wyzwania o uczucie Fowlerów, nie możesz się doczekać, żeby pozbyć się Maddie i wygnać ją z rodziny, żebyś mogła być jedyną dziedziczką rodziny Fowlerów!"
"Ale teraz, kiedy tu jestem, to koniec! Maddie zawsze będzie dzieckiem rodziny Fowlerów, a ja wezmę ją za siostrę, bez względu na wszystko!"
Peter stanął przed Madelyn, aby ją chronić. Jego oczy były wypełnione gniewem, gdy spoglądał surowo na Jane.
Jane spojrzała na twarz Petera, która była bardzo podobna do jej własnej, i po raz pierwszy w życiu nie podobał jej się jej wygląd.
Jane czuła się, jakby się dusiła i chciała zwymiotować, gdy pomyślała o krwi rodziny Fowlerów, która płynęła w jej żyłach.
Teraz, kiedy otrzymała szansę na nowy początek, Jane nie chciała jej zmarnować.
Zimno zadrwiła: "Tak, ona jest twoją siostrą, a ja... niczym.
"Jestem tylko narzędziem dla was wszystkich, cierniem, który utkwił w waszych sercach na dziewiętnaście lat.
"Jeśli nie zwrócicie uwagi, nawet tego nie poczujecie, a przyjęcie mnie z powrotem do rodziny Fowlerów ma na celu jedynie ostateczne wyciągnięcie tego małego ciernia.
"Ostatecznie jestem niczym."
Gdy Jane wypowiadała każde słowo, serce ją bolało.
W końcu jej emocje opadły i zaczęła odczuwać pewną ulgę.
Rzeczy, które powiedziała, były prawdami, których nigdy wcześniej nie odważyła się uznać, ale wiedziała w głębi serca, że są prawdziwe.
Wypowiadając je, ujawniła surową, krwawą i wrzącą część swojego serca, która zbyt długo się ukrywała.
Ponieważ nigdy nie została zaakceptowana jako członek rodziny, spodziewała się szyderstw, kiedy się odezwała.
Jack podniósł rękę i powiedział: "Wiem, że zostałaś zraniona i jesteś teraz zła, ale Maddie jest niewinna. Musisz wrócić do swojego pokoju i zastanowić się, jak obraźliwe i niestosowne było twoje zachowanie przed chwilą".
















