"To... to Rex, nie my."
Wsypali Rexa Hensleya, kuzyna Coltona.
"Tak, to ja. Zamierzasz mnie ukarać z powodu wieśniaczki?" Rex spojrzał na Coltona.
"Jason, przynieś mi mój bicz," warknął Colton.
Jason zrobił, jak mu Colton kazał.
Rex zapytał z niedowierzaniem: "Zamierzasz mnie wychłostać, Colton? Przecież jesteś moim kuzynem."
Głos Coltona był lodowaty. "Kuzyn? Gdybyś mnie szanował, nie znęcałbyś się nad swoją przyszłą kuzynką zaraz po moim wyjściu."
"Ona jest tylko wieśniaczką. I zrobiłem to tylko dla żartu." Rex był rozgoryczony.
"Tak, kiedyś była wieśniaczką. Ale od teraz jest moją kobietą. Jak śmiałeś wylać na nią sok!"
Rexowi odebrało mowę.
"Padnij na kolana," ryknął Colton.
"Dobra." Rex uklęknął.
Colton z ponurą miną smagał biczyem plecy Rexa.
Bianca objęła się ramionami i ukradkiem spoglądała na Coltona.
Plotka głosiła, że nastroje Coltona zmieniają się co godzinę. Teraz wiedziała, że plotka jest prawdą. Żaden Hensley nie odważył się sprzeciwić Coltonowi.
Nawet wujkowie Coltona zlali się zimnym potem, obserwując to.
Teraz wiedzieli, że Colton mówił poważnie, kiedy powiedział, że Bianca będzie "Panią Hensley".
Po trzydziestu uderzeniach bicza ciało na plecach Rexa rozwarstwiło się.
Reid nie mógł powstrzymać się od powiedzenia: "Colton, proszę, przestań. Rex na pewno wyciągnął wnioski."
Nikt nie odważył się dokuczać Biance po tym, jak to zobaczył.
Nie chcieli być chłostani.
Colton odrzucił bicz i powiedział: "Nigdy więcej."
Następnie podszedł do Bianki.
"Chodź, musisz wziąć kąpiel." Głos Coltona był głęboki i przyjemny.
Bianca nie ruszyła się.
"Chcesz, żebym cię przeniósł?"
Nie chciała tego, więc wstała i poszła za nim do swojej sypialni.
"Wiesz, jak używać podgrzewacza wody?"
Bianca pokręciła głową.
"Wanny?"
Bianca znowu pokręciła głową.
Colton westchnął i pokazał jej, jak ich używać.
"Ci źli ludzie nie będą ci dokuczać po dzisiejszym dniu. Nie martw się."
Wielu Hensleyów było przerażonych. I nikt nie odważyłby się dokuczać Biance.
Po tym, jak Colton wyszedł...
Bianca uśmiechnęła się i pomyślała: "Ciekawe. Colton jest zdecydowany. Podziwiam go."
Poczuła się komfortowo, kiedy znowu była czysta.
Jedynym powodem, dla którego ubierała się jak fleja, było to, że chciała wyglądać bardziej jak prawdziwa Bianca.
"Panno Gilbert, pan Hensley kazał mi przynieść pani te ubrania."
"Dobrze," powiedziała Bianca cichym głosem.
Bianca założyła ubrania i leniwie się przeciągnęła.
Hensleyowie wyszli.
Kiedy Bianca wyszła, w holu byli tylko służący.
"Co powinniśmy zrobić? Pan Ethan zaginął."
"Gdzie poszedł? Czy on wciąż jest zły na pana Coltona?"
"To wina Bianki."
"Co jeśli coś się stanie panu Ethanowi?"
"Pan Ethan? Ethan zaginął?" pomyślała Bianca.
Zmarszczyła brwi i potajemnie wyszła z holu.
Trudno było ją zauważyć, więc nikt nie zauważył, że wyszła.
Nad brzegiem jeziora...
"Tatuś jest zły.
"Zły tatuś zabrał wszystkie moje zabawki.
"Nienawidzę tatusia."
Ethan rzucał żwirkiem w jezioro. Im więcej o tym myślał, tym bardziej się złościł. Nie mógł uwierzyć, że Colton zabrał jego zabawki z powodu Bianki.
"Jestem taki zły. Nienawidzę tatusia."
Bianca zobaczyła Ethana nad sztucznym jeziorem rodziny Hensleyów.
Siedział tam, nadąsany i marszcząc brwi.
"Ethan?" Jej głos tym razem nie był ochrypły. Zamiast tego był przyjemny dla ucha.
Ethan odwrócił się z długą miną. Widząc Biancę, warknął: "Ty brzydka kobieto."
Bianca była czystsza. Ale musiała pozostać wieśniaczką.
Podeszła i usiadła obok niego. "Jesteś Ethanem."
Ethan odsunął się i powiedział z wyrazem obrzydzenia: "Idź stąd."
"Ethan, powiedziałeś, że Laila jest twoją mamusią?" Bianca uśmiechnęła się.
Oczy Ethana rozbłysły, kiedy usłyszał imię Laili.
"Masz rację. Moją mamusią jest Laila, nie ty. Ona jest wielką gwiazdą. Wszyscy na świecie ją znają," powiedział Ethan z dumą.
Nigdy nie widział Laili, ale zasypiał przy jej śpiewie każdej nocy przez ostatnie pięć lat. Jego ulubioną kobietą była Laila.
Bianca uśmiechnęła się promiennie. "W takim razie zaśpiewam ci piosenkę, Ethan. Zgadzasz się?"
Ethan spojrzał z pogardą. "Nie, nie chcę słuchać, jak śpiewasz. Na pewno nie dorównujesz mojej mamusi."
"Może jestem lepsza od twojej mamusi."
"Chwalisz się. Głos mojej mamusi jest najpiękniejszy na świecie." Ethan był dumny.
"Masz rację. Ale mój głos też jest ładny."
Bianca wyglądała świeżo i żywo przed Ethanem.
"Skoro jesteś taka pewna siebie, pozwolę ci mi zaśpiewać," powiedział Ethan.
Bianca rozejrzała się. Byli tu tylko Ethan i ona, więc zaczęła śpiewać.
Jej głos był piękny.
Śpiewała jak anioł.
Ethan zamarł.
Potem wpatrywał się w nią błyszczącymi oczami.
Bianca skończyła i spojrzała na Ethana z uśmiechem. "Ładne?"
Ethan skinął głową.
Z podekscytowaniem chwycił ją za ramiona.
I zaczął bełkotać z rozpromienioną twarzą: "Dlaczego... dlaczego znasz tę piosenkę? Twój głos... brzmiał jak głos Laili. Twój śpiew jest piękny. Czy... czy ty jesteś moją mamusią? Na pewno jesteś moją mamusią."
Ethan słuchał piosenek Laili od urodzenia. Dlatego rozpoznał ten głos.
















