Dla szansy na miłość, zrobi wszystko, co trzeba… Carter Beckett jest najlepszym graczem NHL – zarówno na lodzie, jak i poza nim. Jego kariera jest u szczytu, jego przyjaciele radzą sobie lepiej niż kiedykolwiek, a kobiet, z którymi mógłby spędzić noc, nie brakuje. Czego więcej mógłby chcieć? Olivia Parker nie jest nowicjuszką w kontaktach z zawodowymi hokeistami, dzięki chłopakowi swojej najlepszej przyjaciółki, ale nie jest zainteresowana umawianiem się z żadnym z nich – nieważne, jak bardzo jest seksowny. Poza tym uwielbia pracę nauczycielki i spędzanie czasu z najlepszą przyjaciółką, bez żadnych dramatów. Dlaczego miałaby tracić czas na głaskanie ego aroganckiego sportowca? Ale gdy Carter poznaje Olivię, nie może myśleć o niczym innym. Pech dla niego, Olivia za wszelką cenę trzyma go na dystans, nie mając zamiaru ulegać jego urokowi. Być może nadszedł czas, aby Carter podniósł stawkę… w końcu nikt nie powiedział, że musi grać uczciwie. Iskry polecą, gdy Carter zrobi wszystko, co trzeba, by Olivia w ogóle go rozważyła.

Pierwszy Rozdział

CARTER "KURWA." Przewracam się na plecy, gwałtownie wdycham powietrze i zarzucam rękę na głowę. Jestem wykończony jak koń po westernie, więc daję sobie chwilę na złapanie oddechu, zanim zrzucę nogi z łóżka i siadam, zdejmując prezerwatywę z mojego szybko więdnącego kutasa. Językiem zgarniam kroplę potu, która lgnie mi do górnej wargi, i przeczesuję palcami włosy. "Nie," jęczy Laura, wystawiając dolną wargę. Niemal wystrzeliwuje przez łóżko, wyciągając do mnie ręce, kiedy wstaję. "Nie wstawaj jeszcze, Carter." Podnoszę prezerwatywę. Czy to nie powinno być wystarczającym wyjaśnieniem? "Tylko wyrzucam prezerwatywę, Laura." Jej jasne brwi marszczą się. "Lacey." Tłumię śmiech. Ups. "No tak. Przepraszam. Lacey." "Moglibyśmy jeszcze raz," woła Lacey, kiedy wyrzucam prezerwatywę do kosza w łazience. Opieram przedramię o ścianę, sikając do toalety. Moglibyśmy jeszcze raz. Lubię seks. Kocham seks. Jeszcze lepiej, kiedy jest z dziewczynami takimi jak Laura. Kurwa. Lacey. Lacey, ta blond bomba z okładki "Maxima" z sierpnia zeszłego roku. Pamiętam to, bo powiedziała mi to trzynaście razy w barze dzisiaj wieczorem. Zacząłem liczyć, kiedy to słowo na "M" opuściło jej usta po raz trzeci. Moglibyśmy absolutnie jeszcze raz, ale mam ochotę popatrzeć, jak wychodzi. Ochotę na zasłużoną prywatność. Wbrew powszechnemu przekonaniu, naprawdę cenię sobie czas w samotności, nawet jeśli można by go lepiej spędzić, mając części ciała zanurzone w dziewczynach, które w pewnym momencie życia były prawie nagie na okładce magazynu. Nie zrozumcie mnie źle; Lacey jest typem dziewczyny, z którą nie zastanawiasz się dwa razy, czy pójść do łóżka, kiedy po prostu chcesz się zabawić. Dlatego pieprzyliśmy się jak króliki przez ostatnie trzydzieści minut bez przerwy, po tym, jak doprowadziłem ją do orgazmu w windzie w drodze na górę. Może byłem w hojnym nastroju, a może po prostu miałem na to ochotę, ale prawda jest taka, że chciałem, żeby się zamknęła. To znaczy, zrozumiałem za pierwszym dwunastym razem - była na okładce magazynu. Myślałem, że trzynastka ma być szczęśliwa, a nie zły omen. "Nie mogę," odpowiadam w końcu, myjąc ręce i sprawdzając się w lustrze. Mam paskudne pęknięcie na środku mojej spuchniętej dolnej wargi. Dziś wieczorem uszedłem z życiem; tamtemu facetowi się nie udało. "Mam wcześnie lot." Nasz lot jest dopiero w południe; po prostu nie chcę, żeby została. Zakładając ręce na nagą klatkę piersiową, opieram się o framugę drzwi i patrzę, jak wtula się pod koce. Tak, zdecydowanie nie ma mowy. "Powinnaś chyba iść." Podnosząc jej sukienkę z podłogi, trzymam ją przed sobą, żeby nie widziała miny, którą robię. Mam podkoszulki większe od tego. Nie zrozumcie mnie źle - wyglądała w niej świetnie. Miałem widok na cycki i tyłek, gdy tylko przeszła obok naszego stolika i rzuciła mi spojrzenie "wyruchaj mnie". Rzucam ją w jej stronę. To wszystko, co ma. Bez stanika, bez majtek. Kurwa, to powinno być moje ostrzeżenie, prawda? Wciągam z powrotem bokserki na nogi i kładę ręce na biodrach, obserwując ją. Czekając. Ona nic nie robi, tylko wpatruje się we mnie szeroko otwartymi, niebieskimi oczami. Wydaje się być przekonana, że im większe je zrobi, tym łatwiej się ugnę. Nie mogę jej nawet zacząć tłumaczyć, jak bardzo się myli. Drapię się po głowie. Kołysząc się na piętach, kilka razy uderzam pięścią w dłoń, wystukuję rytm językiem i czekam, aż ona, kurwa, coś zrobi. To jest takie, kurwa, niezręczne. "Czy mogę tu zostać na noc?" jej cichy głos w końcu piszczy. Znowu to pytanie. Słyszę je za każdym razem. Nie wiem dlaczego. Czy dlatego, że naprawdę chcą zostać, czy dlatego, że każda kobieta, z którą się zadaję, potajemnie żywi nadzieję, że to ona zmieni Cartera Becketta, sprawi, że zapragnie się ustatkować? Czasami myślę, że trwa licytacja z nagrodą dla tej, która wygra. O, czekaj; jest. Nagrodą jest ośmiocyfrowa pensja kapitana Vancouver Vipers. Moja odpowiedź jest zawsze taka sama. "Nie robię nocowanek." "Ale ja..." Jej broda drży, a wodniste spojrzenie się trzęsie. Do cholery. Nie mogę z tymi łzami. Spotkaliśmy się jakieś dwie godziny temu; z czego ona płacze? "Myślałam, że dobrze się dogadujemy. Myślałam, że może... myślałam, że mnie lubisz." "Lubię spędzać z tobą czas dzisiaj wieczorem," udaje mi się wydusić, przesuwając dłonią po karku. Seks był solidny siedem na dziesięć. "Byłaś bardzo zabawna." Czas przeszły ma podkreślić, że to się skończyło, że tutaj się rozstajemy i prawdopodobnie nigdy więcej się nie zobaczymy, ale zamiast tego ma odwrotny skutek. Szeroki, promienny uśmiech rozlewa się po jej twarzy. "Może moglibyśmy pójść na randkę." O, na miłość boską... Powstrzymuję się od uderzenia dłonią w twarz. Właściwie to nie. Przeciągam to gówno po twarzy w zwolnionym tempie, zanim znowu ją podniosę, tłumiąc jęk. Punkty za to. "Żyjemy w różnych krajach." Kurwa, nawet nie jesteśmy na tym samym wybrzeżu. Dosłownie nie moglibyśmy być dalej od siebie. Ona jest na Florydzie, ja w Vancouver. "Cóż, może mogłabym... przyjechać do Van-" "Nie." Irytacja kłuje mnie w kark, a szczęka zaciska się, gdy odwracam się i znajduję spodnie, które odrzuciłem przy drzwiach pokoju hotelowego, gdy tylko tu wpadliśmy. Wyciągam telefon i otwieram aplikację Uber. "Nie umawiam się na randki. Przepraszam. Nie szukam teraz niczego poważnego."

Odkryj więcej niesamowitych treści