logo

FicSpire

Zakochać się w mafijnym ojcu mojego byłego

Zakochać się w mafijnym ojcu mojego byłego

Autor: Aeliana Thorne

Rozdział 3
Autor: Aeliana Thorne
1 gru 2025
Wahając się, siadam na krześle naprzeciwko tego mężczyzny, czując, że jestem dla niego sarną, a on wilkiem. Mam wrażenie, jakby w każdej chwili mógł przeskoczyć stół i mnie pożreć. Ojcem Daniela jest Kent Lippert, król mafii w naszym mieście. To dlatego ma ochroniarza, dlatego ma tyle pieniędzy – Przechylam głowę, wciąż wpatrując się w Lipperta, uświadamiając sobie, że to również dlatego Daniel ukrywa swoją seksualność – mafia w naszym mieście jest notorycznie konserwatywna, a rodzina to wszystko. Homoseksualny syn nigdy nie zostałby zaakceptowany, zwłaszcza jedynak – Boże, on naprawdę chciał, żebym była jego przykrywką – Biedny Daniel, musi ukrywać wszystko, co kocha – Nagle zdaję sobie sprawę, że mężczyzna przede mną uśmiecha się lekko, jego wzrok przesuwa się po mnie, gdy gapię się na niego jak sarna w światłach reflektorów. Zaciskam szczękę, przypominając sobie, że to on jest złoczyńcą. – A więc – mówię, wracając do swoich papierów, zdenerwowana. Robiłaś to tysiąc razy, Fay! – przypominam sobie. Mogłabyś to robić przez sen! – Czy może pan podać swoje imię i miejsce urodzenia? – Wydaje mi się – mówi powoli Lippert – że doskonale znasz moją historię. – Odchyla się, studiując mnie. Unoszę wzrok, by spojrzeć na niego z oburzeniem – jest taki niegrzeczny. Ale, niestety, ma rację. Wszyscy w tym mieście znają te informacje. Szybko wypełniam formularz. Spoglądam na niego, ponownie uderzona jego podobieństwem do Daniela. Profil, zwłaszcza, jest niemal identyczny – ale podczas gdy Daniel jest łagodny, subtelny, twarz Kenta ma ponury, śmiertelny wyraz. Odrywam od niego wzrok, czując dreszcz przebiegający mi po plecach, jego palce stukają wzdłuż mojego kręgosłupa. Jakoś tak wyobrażam sobie, że to palce Kenta… Szybko odrzucam tę myśl i skupiam się. – Reszta pytań, które zadam panu dzisiaj, będzie miała charakter osobisty i psychologiczny – mówię, wygłaszając standardową formułkę, którą muszę przedstawić wszystkim więźniom. – Stan wymaga, aby odpowiedział pan na wszystkie pytania w pełni i szczerze w ramach tej oceny. Czy pan rozumie? W odpowiedzi milczy, a ja podnoszę na niego wzrok, co jest odruchową reakcją na nieodpowiadającego pacjenta. Uśmiecha się do mnie szyderczo, nie mrugając. – Dziewczynko – mówi, powoli pochylając się, by oprzeć łokcie na kolanach – co daje ci prawo pytać mnie o cokolwiek z mojej historii i umysłu? Prostuję się na krześle, zaniepokojona takim pytaniem. – Stan zatrudnił mnie do przeprowadzania tych badań – – Ma pani jakiś dyplom? – wtrąca. – Jakiś… certyfikat? – Ostatnie słowo ocieka drwiną. Marszczę na niego brwi i sięgam do torby, wyciągając poświadczone przez stan dokumenty, które kwalifikują mnie na to stanowisko. – Proszę – mówię, odwzajemniając jego spojrzenie. – Skoro jest pan tak ciekaw. – Sięgam przez stół, by mu je podać. Na sekundę przed tym, jak chwyta mój nadgarstek, zdaję sobie sprawę ze swojego błędu. Chwyta moją dłoń, całkowicie ją obejmując, przyciągając mnie do stołu. Niezupełnie boli, ale zaskoczona, upuszczam dokumenty, wciągając głośno powietrze, patrząc na niego przerażona, gdy przybliża moją dłoń do swojej twarzy, a potem – O mój Boże – Powoli, z lubością, przesuwa nosem po alabastrowej skórze mojego nadgarstka. – Rumianek, lawenda – mruczy, zamykając oczy, upajając się moim zapachem. – Taka świeża i czysta – mówi. Potem otwiera oczy i wpatruje się w moją oszołomioną twarz, chcąc zobaczyć moją reakcję, gdy mówi: – Musisz być dziewicą. Moja warga drży z szoku, z podziwu. Jego oczy pożerają mnie, delektując się drżeniem moich ust, moimi szeroko otwartymi, przerażonymi oczami. Strażnik wpada przez drzwi. – Ręce przy sobie! – krzyczy, ale Kent już puścił mój nadgarstek, unosząc ręce nad głowę, całkowicie spokojny. – Przepraszam – mówi z szyderczym uśmiechem, nie spuszczając ze mnie wzroku. – To się więcej nie powtórzy. Mrugam na niego, siadając z powrotem na krześle. Prostuję ramiona, nie mogąc oderwać od niego wzroku. – Wszystko w porządku, proszę pani? – pyta strażnik, pochylając się, by mi się przyjrzeć. – Wszystko w porządku – mówię, pocierając nadgarstek drugą ręką. Nie jestem ranna – tylko… wstrząśnięta. Odchrząkuję i spoglądam z powrotem na swoje papiery. – Będziemy… będziemy kontynuować. – Staram się opanować, zdeterminowana, by odzyskać kontrolę i zakończyć ten wywiad. Posyłam Lippertowi stanowcze spojrzenie, unosząc podbródek. Jestem twardsza, niż mu się wydaje. Przynajmniej mam taką nadzieję. Znów biorę do ręki długopis, wdzięczna, że moje ręce się nie trzęsą. – Proszę – mówię, ponownie skupiając się na kartce. – Czy może mi pan opowiedzieć o przestępstwie, za które został pan uwięziony? Widzę… – Twoja spódniczka – mówi, uśmiechając się na fakt, że tak łatwo mnie zirytował – jest również bardzo urocza. Masz piękne nogi, a jej długość jest idealna, żeby – – Proszę pana – powtarzam, zaskoczona, słysząc, że wychodzi to z moich ust jako drżący, cichy warkot. – Domagam się szacunku w tym procesie. Proszę mieć świadomość, że to, co dzisiaj zaraportuję, wpłynie na resztę pańskiego pobytu w więzieniu, a także na szanse wcześniejszego zwolnienia. Sugeruję więc, by potraktował pan ten proces poważnie. Jeszcze bardziej rozwściecza mnie, śmiejąc się ze mnie – faktycznie śmiejąc się ze mnie – – Kochanie – mówi, pochylając się. – Nie mógłbym cię traktować poważnie, nawet gdybym próbował. Moje usta otwierają się i mrugam na niego zszokowana, ale to szybko zamienia się we wściekłość. Uderzam dłonią o stół, ale on tylko śmieje się głośniej. – Proszę pana! – mówię. – To ważny proces! – Uderzam w stół ponownie dla podkreślenia, aż ręka mnie piecze. On tylko obserwuje każdy mój ruch. – Rozumiem, pani doktor – mówi. – Jestem tutaj, prawda? Proszę. Niech mnie pani oceni. – Macha ręką w stronę swojego ciała, swoich potężnych mięśni, swojego nieustępliwego spojrzenia. Wpatruję się w jego oczy i czuję się przytłoczona, niemal zahipnotyzowana jego spojrzeniem. Szybko odwracam wzrok, wpatrując się w podłogę – gdziekolwiek, byle nie na niego. – Pierwsza odwróciłaś wzrok – mruczy, studiując mnie. – Na polu bitwy oznaczałoby to, że zginęłabyś z mojej ręki. Słabość. Zirytowana, ponownie podnoszę na niego wzrok, zdeterminowana. – Dobrze – śmieje się. – Lubię, gdy moje dziewczynki mają w sobie trochę waleczności. Moja twarz blednie i czerwienieje jednocześnie, wściekła, upokorzona, że dałam się nabrać na jego sztuczkę, ale też – cholera jasna – czuję, jak moje sutki twardnieją pod marynarką. Jego wzrok przesuwa się na moją klatkę piersiową, jakby o tym wiedział, a pomruk w jego piersi pogłębia się. Znowu chwytam długopis, bazgrząc słowa na papierze tak szybko, jak potrafię. Nieustannie wyzywający, bezwzględnie socjopatyczny, bez skruchy. Zalecam kontynuację uwięzienia, bez możliwości zwolnienia warunkowego. – To koniec – mówię zdecydowanie, zbierając swoje papiery tak szybko, jak potrafię i wpychając je, pogniecione, do torby. Słyszę, jak cicho się ze mnie śmieje, gdy się spieszę. Biorę oddech, prostuję ramiona, a potem rzucam mu, mam nadzieję, miażdżące spojrzenie, kierując się w stronę drzwi. Uderzam dwa razy w metal i strażnik mnie wypuszcza. Nie patrzę już na Lipperta, gdy zaczynam wychodzić. – Och, pani doktor – słyszę jego głos odbijający się za mną echem. Moje policzki płoną ze wstydu, gdy odwracam się, by usłyszeć jego pożegnalne słowa. – Zobaczymy się na zewnątrz – mówi, posyłając mi mroczny uśmieszek. – Możesz na to liczyć. – Nie, jeśli ja będę miała coś do powiedzenia – mruczę drżącym głosem, gdy strażnik otwiera drzwi, a ja wybiegam. Moja dokumentacja zaleca jego wieczne uwięzienie. O ile mi wiadomo, nigdy więcej go nie zobaczę, i bardzo dobrze.

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Rozdział 3 – Zakochać się w mafijnym ojcu mojego byłego | Czytaj powieści online na FicSpire