Kent w ostatniej chwili dostrzega ostrze i błyskawicznie unosi dłoń, by je przechwycić.
Ostrze prześlizguje się między jego palcami, po czym zsuwa się w dół, rozcinając skórę na dłoni, na szczęście tylko powierzchownie. Z gardłowym warknięciem Kent chwyta pięść Fay i wykręca ją, unieruchamiając nóż między ich dłońmi, wyginając jej nadgarstek do tyłu tak, że czuje, jak kości trą o siebie.
Fay krzyczy, jej ciało wygina się w ślad za nadgarstkiem, desperacko próbując uchronić go przed złamaniem. Kent trzyma ją na swojej łasce, gdy ona z trudem łapie oddech z bólu i patrzy na niego szeroko otwartymi oczami. W tej chwili jego gniew ustępuje litości i mężczyzna parska śmiechem na widok dziewczyny.
Jest tylko małą, przerażoną istotką.
– Sprytna dziewczynka, nosi przy sobie nóż – mówi Kent. – Szkoda tylko, że nie potrafisz się nim posługiwać. Ale więcej tego nie zrobimy, prawda, Fay?
Fay desperacko kiwa głową, a Kent ją puszcza. Dziewczyna opada na stół, chwytając drugą ręką za nadgarstek i sycząc z ulgą. Rozgląda się po podłodze w poszukiwaniu noża, ale ten wciąż jest w dłoni Kenta. Mężczyzna po cichu wsuwa go do kieszeni.
Kent przez chwilę przygląda się tej delikatnej, pięknej dziewczynie. Jego prawa ręka chciał dziś wieczorem wpaść do tego klubu, żeby załatwić parę spraw, ale wzrok Kenta natychmiast spoczął na Fay, gdy Dean wlókł ją przez salę w stronę czarnych drzwi Pokoju Szampańskiego.
Kent od razu wiedział, że to oznacza kłopoty. Działał instynktownie, idąc za nią do tego pokoju i ratując ją przed tym typem spod ciemnej gwiazdy.
Ale teraz sam znalazł się w kropce. Dean był zwykłym chuliganem, ale nie byle kim. Prowadził najlepszy klub ze striptizem w mieście i wykorzystywał swoje gangsterskie koneksje, by wyzyskiwać tancerki i zabierać im pieniądze. Kent nie mógł tak po prostu zabrać jednej z jego dziewczyn, nie narażając się na konflikt z szefem Deana.
Gdyby inni bossowie dowiedzieli się, jak szybko Kent zadziałał, by ją ocalić, uznaliby Fay za jego słabość, coś, czym mogliby mu grozić, by dostać to, czego chcą.
Kent zgrzytnął zębami, wiedząc, że jest teraz tylko jedno wyjście. Jeśli jej nie ochroni, zostanie błyskawicznie wciągnięta na samo dno półświatka.
Kent gwałtownie odwraca głowę w stronę swojego zastępcy i kiwa głową na dziewczynę stojącą przed nim. Następnie odwraca się na pięcie i wychodzi z pokoju.
Za sobą Kent słyszy protest Fay, gdy jego zastępca przerzuca ją sobie przez ramię chwytem strażackim i szybko rusza za nim.
– Co? Hej! – wykrzykuje, a potem: – Proszę!
Kent odwraca się i rzuca swojemu zastępcy groźne spojrzenie, a ten brutalnie potrząsa Fay. Dziewczyna natychmiast milknie, chociaż Kent słyszy, jak z jej ust wymyka się cichy szloch. Hartuje się na ten dźwięk.
Wyjście z klubu zajmuje im zaledwie kilka minut. Nikt nie odzywa się słowem, by powstrzymać Króla Mafii wynoszącego dziewczynę frontowymi drzwiami.
Czarny escalade Kenta czeka na zewnątrz, a za nim samochód jego zastępcy. Ze względów bezpieczeństwa Kent nigdy nie porusza się w eskorcie mniejszej niż dwa auta.
Cichy okrzyk przerażenia Fay zostaje przerwany, gdy zastępca sadza ją, niezbyt delikatnie, na przednim siedzeniu pierwszego samochodu i zatrzaskuje drzwi. Kent obchodzi escalade’a od strony kierowcy, podczas gdy jego człowiek wsiada do drugiego wozu.
Umysł Kenta pracuje na najwyższych obrotach, gdy otwiera drzwi kierowcy i wsiada do środka, układając plan, co zrobić z tym nieoczekiwanym, nowym brzemieniem. Rusza z piskiem opon, nie patrząc na nią.
Kilka ulic dalej zaskakuje go dźwięk jej głosu.
– Gdzie… – odzywa się zduszonym głosem.
Wzrok Kenta przeskakuje na nią, chłonąc jej szeroko otwarte, piękne oczy i ruch gardła, gdy przełyka ślinę ze strachu. Widzi, jak niemal podskakuje pod siłą jego spojrzenia. Ale zaraz potem bierze się w garść.
– Gdzie mnie zabierasz? – żąda odpowiedzi.
Kent wraca wzrokiem na drogę.
– Proszę, puść mnie – mówi. – Oni mają tam moją siostrę… Nie wiem, co jej zrobią!
Kent notuje to w pamięci.
Próbuje ponownie. – Proszę, puść mnie – szepcze. – Nie chciałam zrobić nic złego w więzieniu… ani tutaj… Nie wiem, co zrobiłam…
– Niczego nie zrobiłaś – odpowiada, skręcając w boczną uliczkę.
Jej głos staje się gorączkowy, gdy próbuje znowu. – Czy ty… czy zabierasz mnie do burdelu?
Kent odwraca się i patrzy na nią, marszcząc brwi z odrazą i zdezorientowaniem. Na przednim siedzeniu drży jak osika. – Dlaczego miałbym cię zabierać do burdelu, Fay?
– Żeby zmusić mnie… do pracy. Do spłacenia długu. Długu mojej siostry.
Kent ponownie kręci głową, śmiejąc się mrocznym, krótkim śmiechem. Właśnie uratował tę dziewczynę przed Deanem, a ona oskarża go o zrobienie dokładnie tego, co zamierzał zrobić Dean. Kręcąc głową, Kent koncentruje się na ruchu ulicznym.
Naprawdę, ta dziewczyna była zbyt delikatna jak na jego świat.
Kent widzi, jak Fay porusza się na siedzeniu obok, schylając się do podłogi, by coś podnieść, ale zakłada, że upuściła jakąś część biżuterii.
Przez chwilę panuje cisza, aż nagle – klik, klik – słyszy obok siebie cichy warkot mechanizmu. Co to było… zapalniczka?
Marszcząc brwi, odwraca się i zszokowany widzi Fay z zapaloną zapalniczką, zbliżającą ją tak blisko do swojej idealnej twarzy, że Kent czuje swąd spalonego, delikatnego meszku na jej policzku…
– Zatrzymaj samochód – żąda drżącym głosem, wzdrygając się z bólu od płomienia przy skórze.
– Fay! – ryczy.
– Zatrzymaj samochód! – krzyczy. – Albo przysięgam na Boga, że się podpalę!
– Fay, ty idiotko – warczy Kent, gwałtownie hamując. Samochód z piskiem opon zatrzymuje się w miejscu, a Fay leci do przodu, uderzając żebrami o deskę rozdzielczą i zsuwając się na podłogę.
Kent stara się opanować poślizg, upewniając się, że nie uderzą w inne samochody i że nikt nie wjedzie w nich od tyłu, po czym wrzuca bieg parkingowy i odwraca się w stronę dziewczyny.
Jęczy z bólu, ma zamknięte oczy i przyciska dłoń do żeber. Kent z frustracją zgrzyta zębami, lustrując ją wzrokiem, by ocenić, czy stało się coś poważnego…
Nie, nic jej nie jest, wszelkie obrażenia są powierzchowne…
– Fay, co to, do diabła, było – cedzi, sięgając na tył samochodu po metalowe pudełko, które trzyma tam na takie właśnie chwile, z nieskorymi do współpracy jeńcami.
Mówi z zamkniętymi oczami, wciąż przyciskając dłoń do żeber. – Jeśli masz zamiar zrobić ze mnie prostytutkę – szlocha – to nie chcę mieć tej twarzy… może pozwolisz mi odpracować dług w inny sposób, jeśli będę oszpecona…
Przewracając oczami, Kent działa szybko, wyciągając z pudełka szmatkę i nasączając ją przezroczystym płynem. Następnie sięga dłonią za kark Fay, by unieruchomić jej głowę.
Jej oczy otwierają się gwałtownie, gdy przyciska szmatkę mocno do jej nosa i ust. Szarpie się, próbując się uwolnić, ale on przytrzymuje ją wprawną ręką.
Gdy jej ciało wiotczeje, Kent delikatnie pozwala jej opaść na siedzenie. Wraca wzrokiem na drogę i ponownie wrzuca bieg, a rozcięta dłoń piecze go od gniewnego uścisku na kierownicy.
Cholera jasna, ta dziewczyna już teraz sprawiała więcej kłopotów, niż była warta.
Jadąc, Kent czuje coś w kieszeni. Przypominając sobie o małym nożu sprężynowym, wyciąga go i przygląda mu się, zerkając co chwilę na drogę. Taki mały, delikatny – zupełnie jak Fay.
Ona też ma w sobie ostrość, myśli, nawet jeśli sama o tym nie wie. Nigdy by nie przypuszczał, że dziewczyna taka jak Fay mogłaby mieć nóż sprężynowy schowany w staniku. Błąd, który niemal kosztował go bliznę na twarzy, myśli, a na jego ustach pojawia się lekki uśmieszek.
Spogląda ponownie na Fay, spoczywającą na podłodze jego samochodu. Co za dziwna, mała kobieta – pełna sprzeczności, pełna życia.
Wbrew sobie czuje do niej pociąg.
Marszcząc brwi na tę myśl, Kent otwiera nóż jednym ruchem kciuka i przygląda mu się.
Na czerwonym świetle patrzy uważniej, zauważając napis wzdłuż ostrza. Przysuwa je blisko oka.
Dla mojej ostrojęzycznej Victorii, której słowa ranią równie głęboko jak ta brzytwa. Na zawsze Twój, Lorenzo.
Zszokowany Kent wpatruje się w ostrze w swojej dłoni, po czym zręcznie chowa je z powrotem do kieszeni. Przeciąga dłonią po twarzy.
Victoria. Lorenzo. Fay.
Nagle już wie, kim dokładnie jest ta dziewczyna.






![Miłość od pierwszego smaku [Ulubienica ojczyma]](/_next/image?url=https%3A%2F%2Fcos.ficspire.com%2F2025%2F07%2F15%2F2adc15f6ab89481e9bd91ca90a57e696.jpg&w=384&q=75)







![Miłość od pierwszego smaku [Ulubienica ojczyma]](/_next/image?url=https%3A%2F%2Fcos.ficspire.com%2F2025%2F07%2F15%2F2adc15f6ab89481e9bd91ca90a57e696.jpg&w=128&q=75)

