Minęły trzy miesiące, odkąd Jane zaczęła pracować w East Emperor.
Kiedy zapadał zmrok, to absurdalnie zatłoczone miasto rozświetlało się hipnotyzującymi neonami.
Jane właśnie posprzątała po pijanej kobiecie. Chociaż poruszała się powoli, pracowała wydajnie. Potem zapaliła trochę pachnącego kadzidła i zostawiła je w kącie.
Mop, który trzymała, czyścił każdą kabinę w toalecie, a potem dotarła do ostatniej kabiny na samym końcu. Tam trzymała swoje środki czystości i robiła sobie przerwę między zadaniami.
Było tam bardzo porządnie i schludnie.
Woźna, która zaciągnęła ją tutaj do sprzątania, dawno zniknęła, ale Jane tak naprawdę nie miała nic przeciwko. Odłożyła mop i wiadro na miejsce, zanim usiadła w sąsiedniej kabinie i odpłynęła myślami.
"Jane, to wszystko zgodnie z życzeniami pana Stewarta."
"Jane, teraz jesteś nikim. Straciłaś rodzinę, z której jesteś dumna, straciłaś swoją urodę i doskonałe wykształcenie. Jesteś teraz tylko byłą więźniarką!"
"Jane, po prostu bądź posłuszna i rób, co ci każą. Nie próbuj się odgryzać. W końcu pan Stewart kazał nam się tobą 'dobrze zaopiekować'."
"Jane, jesteś tylko więźniarką, więc po co ci obie nerki? Jeśli oddasz jedną z nich, możesz uratować życie w miejsce tego, które odebrałaś."
"Jane... Poddaj się, przestań walczyć..."
Te głosy brzmiały jak przekleństwa, a te twarze przerażająco zniekształcone, gdy nawiedzały jej myśli. Jane nie mogła się ich pozbyć z głowy, bez względu na to, jak bardzo się starała.
"Jane, wychodź. Potrzebują cię w pokoju VIP na szóstym piętrze, w pokoju 606." Drzwi kabiny gwałtownie się otworzyły, a osoba tam stojąca zmarszczyła brwi, pospieszając Jane do ruchu.
"Pospiesz się i przestań się ociągać. Nawet najlepsza modelka nie jest tak zarozumiała jak ty, no weź."
Jane zwykle była tak cicha i wycofana, i robiła wszystko, o co ją proszono. Nigdy nie odpowiadała ani nie odzywała się, nawet jeśli celowo jej dokuczano, a to była teraz otwarta tajemnica w klubie. Każdy, kto był w złym nastroju, mógł po prostu "wyżyć się" na Jane, kiedy tylko miał na to ochotę.
"Hostessy są odpowiedzialne za swoje prywatne pokoje." Jane mówiła tylko prawdę, ale jej słowa były praktycznie "zdradą" w uszach woźnej. Wyraz twarzy woźnej natychmiast stał się chłodny, i skrzyżowała ramiona na piersi. "Klient zwymiotował. Chcesz powiedzieć, że Luna powinna zajmować się czymś tak obrzydliwym?"
To było obrzydliwe zadanie, którym Luna nie powinna się zajmować, ale Jane powinna. Woźna wcale nie przejmowała się zranieniem uczuć Jane.
Zgodnie z oczekiwaniami, Jane nie walczyła. Po prostu głupio powiedziała: "Och, okej", a to tylko sprawiło, że woźna patrzyła na nią z jeszcze większą pogardą.
Jane opuściła powieki i poszła za woźną do windy. Nagle jednak została wypchnięta z windy. Jane spojrzała na woźną w oszołomieniu, a woźna po prostu obdarzyła ją spojrzeniem pełnym pogardy. "Na co się gapisz? Idź schodami. To tylko szóste piętro, to nie jest tak wysoko. Właściwie to całkiem dobrze." Woźna spojrzała na Jane z pogardą, "Może nawet pomoże ci schudnąć."
Jane wcale nie miała nadwagi. Wręcz przeciwnie, była nienaturalnie chuda. Jednak każdego dnia, kiedy szła do pracy, nosiła gruby pakiet ubrań, więc sprawiała wrażenie nieporęcznej i niezgrabnej.
Woźna wyraźnie utrudniała Jane naumyślnie, a każdy inny zamieniłby to w bójkę. Niemniej jednak, to z Jane rozmawiała. Woźna była pewna, że nie przerodzi się to w bójkę.
Jak myślała, Jane posłusznie zaczęła wspinać się po schodach. Kiedy drzwi windy się zamknęły, woźna zacisnęła usta. Co za bezużyteczny śmieć.
Jedynym dźwiękiem rozbrzmiewającym w słabo oświetlonej klatce schodowej był stukot kroków Jane.
To była klatka schodowa awaryjna, więc większość ludzi tutaj nie przychodziła, wjeżdżając windą bezpośrednio na piętro, na które chcieli. Miejsce było słabo oświetlone, więc poza nagłymi wypadkami, był tylko jeden inny czas, kiedy ludzie tu przychodzili - a to było wtedy, gdy chcieli się potajemnie spotkać.
Jane szła powoli, wchodząc po schodach jeden po drugim. Była trochę zmęczona, gdy dotarła do połowy piątego piętra, więc zatrzymała się na podeście, żeby odpocząć. Wtedy usłyszała hałas... Serce Jane zabiło mocniej i podniosła wzrok, by zobaczyć mężczyznę obejmującego kobietę za rogiem, ich ruchy były gorące i ciężkie.
Z miejsca, w którym stała, widziała plecy kobiety i połowę profilu mężczyzny.
W duchu przeklęła swoje szczęście. Co za spotkanie. Miała już odejść ukradkiem, gdy mocno zamknięte oczy mężczyzny nagle się otworzyły i uwodzicielsko na nią spojrzały.
Serce Jane waliło teraz jak młotem, i zamrugała do mężczyzny. Mężczyzna zdawał się wyczuwać jej spojrzenie. Z jego profilu widziała jedno z jego smolistoczarnych oczu, które patrzyło na nią szyderczo, jaśniej niż gwiazda.
Jej serce zadrżało, i spuściła głowę, podnosząc stopę, by zejść z powrotem po schodach.
"Stój tam, gdzie stoisz." Skóra głowy Jane zdrętwiała, gdy usłyszała ten głos za sobą... Nie chciała narażać się na kłopoty, ale nie było wiadomo, do czego zdolni są ci bogaci i wpływowi ludzie.
Zastanowiła się przez chwilę, a potem odwróciła się, kłaniając się z szacunkiem. "Dzień dobry, proszę pana. Bardzo przepraszam, że wam przeszkodziłam." Palec Jane wskazał na wyjście awaryjne prowadzące na szóste piętro, gdy powiedziała: "Jestem sprzątaczką wezwaną do posprzątania pokoju 606. To tylko zbieg okoliczności, że na nią wpadłam i przerwałam wam zabawę. Proszę mi wybaczyć."
Jednak mężczyzna zareagował z wielkim zainteresowaniem, wcale nie zszokowany jej szorstkim głosem. "Jesteś sprzątaczką? Mimo że jesteś taka młoda?" Jego uwodzicielskie oczy zmierzyły Jane od góry do dołu. "Więc idziesz do pokoju 606, co?" Jane miała już odpowiedzieć, że tak, gdy mężczyzna skinął na nią. "Chodź, zaprowadzę cię tam."
Co? ... Jane spojrzała na mężczyznę, zmieszana, i poszła za nim po pewnym wahaniu.
Jane znała kobietę, która była z mężczyzną. Była nową modelką, pseudonim sceniczny Jenny. Kiedy Jenny zobaczyła, że mężczyzna przeszedł obok wyjścia awaryjnego, poszła za nim.
Mężczyzna nagle się zatrzymał i odwrócił, mówiąc do Jenny: "Powiedziałem, że ją tam zabieram, nie ciebie. Nie musisz już za mną chodzić."
Jenny wydęła usta do mężczyzny, narzekając: "Mistrzu Sorosie, czy już mnie porzuciłeś...?" Gdy to mówiła, magicznie pojawił się przed nią czek, a "Mistrz Soros" uśmiechnął się do niej. "Możesz już iść?"
Oczy Jenny rozbłysły, i natychmiast przestała pociągać nosem, chichocząc, gdy wzięła czek i podziękowała mu.
Jane wyraźnie widziała, że chociaż twarz Sorosa uśmiechała się, gdy dawał Jenny czek, jego oczy były wyraźnie pełne szyderstwa. Soros zdawał się wyczuwać spojrzenie Jane na sobie, i nagle podniósł wzrok, rzucając na nią swoje uwodzicielskie spojrzenie. "Co się stało? Zakochałaś się we mnie?"
"Co?"
Soros nagle naprężył mięśnie w swoim ciele, i zanim się zorientowała, był tuż przed nią. Jane i tak nie była wysoka, więc w momencie, gdy Soros zbliżył się do niej tak blisko, sprawił, że wyglądała jeszcze niższą.
Soros zmrużył swoje uwodzicielskie oczy, opuszczając wzrok i patrząc na tą małą czarnowłosą głowę tuż przed jego piersią. Nagle pochylił się w pasie i powiedział jej do ucha: "Naprawdę się we mnie zakochałaś? Jesteś zakochana we mnie jako w osobie, czy w moich pieniądzach?"
Jane poczuła ten ciepły oddech na swoim uchu, i jej uszy zaczerwieniły się aż po same nasady z rozmachem! Instynktownie cofnęła się o krok, ale zapomniała o swojej starej kontuzji nogi. Kiedy cofnęła się zbyt gwałtownie, jej noga się zachwiała i straciła równowagę. Wtedy była już w pełni przygotowana na upadek.
Jednak nagle duża dłoń pojawiła się w jej talii i złapała ją w porę.
















