Pan Jonesson stracił panowanie nad sobą. Nie dbał już ani trochę o Jane i bez wahania zgodził się na prośbę Jenny. – Pewnie, jak sobie życzysz. – Mówiąc to, wsunął swoją obleśną dłoń na udo Jenny.
– No widzisz, nie mów, że nie jestem hojny. – Pan Jonesson wyjął z teczki gruby plik banknotów. Wyglądało na to, że jest tam pięćdziesiąt tysięcy. – Dostaniesz tysiąc za każdą piosenkę, którą zaśpiewasz
















