Reuben
Walter wpatrywał się we mnie przez kilka sekund w milczeniu, po czym skinął głową. – Dobra, zostaw to w moich rękach.
Przytaknąłem. Rozmawialiśmy jeszcze przez pół godziny. – Biorę pełną odpowiedzialność za twoje działania w tym kraju, więc się nie hamuj – dodałem, gdy cała nasza czwórka wyszła z domu watahy.
– Nigdy się nie hamuję – odparł oschle Walter, zanim wszystkie nasze spojrzenia pa
















