logo

FicSpire

Boski Projekt: Jego Przeznaczona Partnerka

Boski Projekt: Jego Przeznaczona Partnerka

Autor: Joooooe

Dar Bogini
Autor: Joooooe
1 gru 2025
Willow – Gratulacje, jest pani w ciąży z bliźniętami – lekarka uśmiechnęła się do mnie. – Bliźnięta? – Leżąc na szpitalnym łóżku, spojrzałam na lekarkę w szoku. Czy ja dobrze słyszałam? Jak mogłam być w ciąży z bliźniętami? Po opuszczeniu terytorium Watahy Emerald Bright zaczęłam czuć się źle. Wymiotowałam na poboczu drogi i miałam coraz silniejsze zawroty głowy. Mój chaos emocjonalny odbił się na moim zdrowiu, a moja wilczyca odmówiła komunikacji ze mną. Przyszłam do lekarza na badania kontrolne, ale nigdy nie spodziewałam się otrzymać największej niespodzianki mojego życia. – Tak, bliźnięta – potwierdziła, wskazując na monitor, by pokazać mi dwa niewinne życia zdrowo rosnące w moim brzuchu. Łzy napłynęły mi do oczu. To naprawdę były bliźnięta. Lekarka przepisała mi lekarstwa, a ja wyszłam ze szpitala oszołomiona. Podświadomie położyłam dłonie na brzuchu i wyszeptałam: – Nie martwcie się, moje maleństwa. Nawet jeśli tatuś was nie chce, mamusia kocha was bardzo mocno. Wychowam was dwoje, dając wam wszystko, co mam. – Pociągnęłam nosem. Z bagażem w ręku skierowałam się na dworzec autobusowy, ale nie wiedziałam, dokąd jechać. Wataha Emerald Bright była moim jedynym domem, nie miałam rodziny ani krewnych, na których mogłabym polegać. Byłam sama w tym wielkim świecie. Myśli o Reubenie znów przemknęły mi przez głowę, sprawiając ból serca, a łzy zebrały się w oczach. Właśnie gdy byłam pogrążona w myślach, samochód uderzył w pobliskie drzewo z ogłuszającym hukiem na opustoszałej ulicy. Przestraszona, spojrzałam na wypadek szeroko otwartymi oczami i podbiegłam bliżej samochodu, żeby sprawdzić, co się stało. Przód auta był mocno zgnieciony, a na miejscu kierowcy siedział jedynie mężczyzna w średnim wieku, którego głowa obficie krwawiła. – O, moja Bogini! – wydusiłam, wyciągając telefon, by wezwać karetkę. Ale zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, mężczyzna sam wyczołgał się z samochodu i upadł u moich stóp. Szybko spróbowałam go chwycić i podtrzymać, pytając: – Proszę pana, wszystko w porządku? – Pomogłam mu oprzeć się o samochód. Jego silna aura i zapach potwierdzały, że był wilkołakiem, Alfą. – Chwileczkę, wezwę karetkę – zaczęłam wybierać numer, ale chwycił mnie za rękę. – Jesteś Willow Rathbone, prawda? – zapytał, a jego głos był ciężki od szoku. – Skąd... skąd pan wie? – Oczy mi się rozszerzyły, gdy wymienił moje nazwisko, które zawsze było ukrywane przed światem. **** Sześć lat później, Wielka Brytania. Kawa na stole pozostała nietknięta i w końcu znów wystygła. Ostrożnie upięłam koronkową suknię na manekinie, upewniając się, że idealnie układa się na jego formie, podkreślając krzywizny i kontury kreacji. To był ostatni szlif mojego dzieła. W końcu odsunęłam zasłonę dzielącą mój pokój na dwie części. – Wow... – Lola, która właśnie weszła do pokoju, westchnęła, stojąc w drzwiach. Wpatrywała się w długą czerwoną suknię z szeroko otwartymi oczami i ustami. – Więc to jest to arcydzieło, które stworzyłaś w zaledwie dwie nieprzespane noce – zachwycała się, powoli wchodząc do pokoju. – Jesteś naprawdę pobłogosławiona! – wykrzyknęła. Byłam najsłynniejszą projektantką mody w kraju. Moje projekty zdobiły ciała modelek, celebrytów i uświetniały wybiegi niezliczonych pokazów mody. Dzięki mojej niezwykłej zdolności rozumienia ludzkich pragnień w kwestii ubioru, zostałam najmłodszą projektantką mody, która zajęła czołowe miejsce w branży, gromadząc nagrody i wyróżnienia na swoim koncie. – Chciałabym móc to założyć. Tak bardzo zazdroszczę ci talentu! – zawołała Lola. Zaśmiałam się w odpowiedzi. Lola była człowiekiem i moją pomocnicą. – Przyszłaś tu w jakiejś sprawie? – zapytałam, podchodząc do umywalki, by przemyć twarz. Po zarwanej nocy bolały mnie plecy, a oczy wydawały się ciężkie. Chciałam je tylko na chwilę zamknąć. – O tak! Prawie o tym zapomniałam. Wychowawczyni z przedszkola właśnie dzwoniła! – poinformowała niecierpliwie. Zatrzymałam się w pół kroku, na moment zapominając o zmęczeniu. – Nie mów mi, że Wyatt i Lori znowu coś zrobili w przedszkolu. Lola posłała mi nerwowy uśmiech. – Powinnaś sama zobaczyć. Już wrócili z przedszkola. Uszczypnęłam się w czoło ze znużeniem. Wrócili po zaledwie godzinie? Co tym razem zrobiły moje małe diabełki? Sześć lat temu Bogini Księżyca pobłogosławiła mnie bliźniętami, synem i córką, Wyattem i Lori. Dzięki nim odnalazłam cały swój świat. Aby ich wychować i zapewnić im świetlaną przyszłość, zaczęłam pracować i zdecydowałam się realizować swoje marzenia. Z trzymiesięcznym brzuchem opuściłam Amerykę i przybyłam do Wielkiej Brytanii, gdzie kontynuowałam studia i pracowałam nad swoim marzeniem o projektowaniu mody. Przez te lata żyłam wśród ludzi, nie mając kontaktu ze światem wilkołaków. Wtopiłam się bez problemu w ludzką populację i skupiłam na wychowywaniu dzieci. Jednak moje dzieci były wilkołakami i to nie byle jakimi – były Alfami, co stawiało przed nami unikalny zestaw wyzwań. Biorąc głęboki oddech, wyszłam z pokoju, by znaleźć moją dwójkę dzieci siedzącą przy stole w jadalni i zajadającą babeczki. Widok ich w takim stanie roztopił moje serce. – Mamusia! – Gdy tylko mnie zauważyli, oboje zeskoczyli z krzeseł i pobiegli, by przytulić się do moich nóg. – Skończyłaś wreszcie pracę? – zaszczebiotali swoimi słodkimi, dziecięcymi głosikami. – Tak, i teraz jestem wolna aż do weekendu. – Uklękłam przed nimi, całując ich w policzki. – Jej! – Lori mocno mnie uścisnęła. – Mamusiu, obiecałaś, że będziemy grzeczni, dopóki nie skończysz pracy, a potem zabierzesz nas na lody, prawda? – przypomniała mi z ekscytacją. – Tak, ale... – przerwałam i zmrużyłam na nich oczy. – Minęła tylko godzina, odkąd poszliście do przedszkola, a już wróciliście? Nie mogłam wcześniej odebrać telefonu od waszej pani. Więc powiedzcie mi, jakich kłopotów narobiliście tym razem? – Skrzyżowałam ramiona na piersi i spojrzałam podejrzliwie, zwłaszcza na Wyatta. – Nic nie zrobiłem – Wyatt nadął policzki. – Pani po prostu dała nam tę kartkę, żebyśmy ci ją przekazali, i kazała iść do domu. Postąpiliśmy zgodnie z jej instrukcjami – wyjaśnił, a Lori pokiwała głową na znak zgody. Marszcząc brwi, wzięłam list z ręki Wyatta, wstałam i patrząc podejrzliwie na nich dwoje, otworzyłam kopertę. Ich urok i niewinne oczka mogłyby zwieść innych, ale ja wiedziałam, że ich psotna natura może być wyzwaniem dla każdego. Kręcąc lekko głową, zaczęłam czytać list. „Panno Willow, niniejszym informuję, że nie musi Pani przysyłać Wyatta i Lori do przedszkola. W ciągu ostatnich pięciu dni, odkąd zaczęli uczęszczać na zajęcia, trzy nauczycielki zrezygnowały z pracy. Obawiam się, że nie jesteśmy odpowiednio wyposażeni, by poradzić sobie z Pani dziećmi”. – Nauczycielki rzuciły pracę? – westchnęłam i spojrzałam na Wyatta i Lori. – Co się właściwie stało? Lori, nie robiłaś psikusów nauczycielkom, prawda? – zapytałam. – Mamusiu, braciszek i ja naprawdę nic tym razem nie zrobiliśmy – Lori zamrugała swoimi wielkimi, niewinnymi, niebieskimi oczami. – Po prostu nauczyciel był głupi! Głupi? – ... – Zaniemówiłam. Lori wyjaśniła mi całe zajście. – Dzisiaj jacyś chłopcy w klasie wyzwali brata na wyścigi. Brat nie chciał brać udziału w tych dziecinnych zabawach i chciał poczytać książkę. Ale wtedy nauczyciel wuefu, który wyraźnie faworyzował niektórych uczniów, sprowokował brata, mówiąc, że boi się wyścigu, bo wie, że nie wygra. Brat nie dał się sprowokować, pamiętając twoje słowa o nierobieniu kłopotów, ale pan od wuefu uznał milczenie brata za wyzwanie dla swojego ego. Zmusił brata do udziału w wyścigu. Powiedział też kilka brzydkich rzeczy o mamusi nie wprost, co sprowokowało brata. W końcu, mając dość dokuczania, brat wyzwał pana od wuefu na wyścig, pod warunkiem, że jeśli nauczyciel przegra, będzie musiał przeprosić brata i mamusię. Ostatecznie pan od wuefu nie tylko przegrał wyścig z bratem, ale też stracił godność przed całą szkołą i innymi nauczycielami. Stał się pośmiewiskiem i ze wstydu zrezygnował z pracy. Wysłuchałam wyjaśnień Lori z mieszaniną dumy i troski; śmiałość i zaradność moich dzieci jednocześnie mi imponowały i martwiły. Westchnęłam głęboko. To było trzecie przedszkole, które musiałam zmienić w ciągu ostatnich pięciu miesięcy z powodu podobnych incydentów. W rzeczywistości Wyatt i Lori odziedziczyli po Reubenie silną linię krwi Alfy, co odróżniało ich od zwykłych dzieci w ich wieku. Intelekt Lori był znacznie ostrzejszy niż u typowych dzieciaków, co stwarzało napięcie i poczucie niepewności u ich poprzednich przedszkolanek. Zazwyczaj dzieci wilkołaków zaczynają rozwijać swoje zdolności około ósmego lub dziesiątego roku życia, ale w przypadku moich bliźniąt dary zaczęły objawiać się znacznie wcześniej, w wieku około czterech czy pięciu lat. Byli silniejsi i bardziej bystrzy niż inne dzieci w ich wieku, a nawet niektórzy dorośli. W wyścigu Wyatt prześcignął nauczyciela wuefu, mimo że miał tylko pięć lat i jeszcze nie przeszedł pierwszej przemiany. – Mamusiu, jesteś na nas zła? – zapytała Lori, lekko przygryzając wargę i wyglądając jak mały śnieżny króliczek. – Nie, mamusia nigdy nie może być zła na swoje maleństwa – zapewniłam ich, posyłając im pełen miłości uśmiech i głaszcząc oboje po głowach. To nie była ich wina, że różnili się od innych; w rzeczywistości było to błogosławieństwo, dar od Bogini. – Znajdziemy wam nowe przedszkole. Ale na razie chodźmy na lody! – uśmiechnęłam się szeroko, próbując poprawić im humor. – Jej! – Wyatt i Lori podskoczyli z ekscytacji. Nie mogłam powstrzymać śmiechu na widok uśmiechniętych buzi moich dzieci. Wyatt zaczął mi opowiadać, jaki smak chce wybrać, a ja kiwałam głową, słuchając jego słodkiego, dziecięcego głosu. Miał leśnozielone oczy, dokładnie takie jak Reuben, dziedzicząc po ojcu przystojność i ostre rysy. Był jak miniaturowa wersja Reubena. – Mamusiu, ja chcę czekoladowe i waniliowe, oba – Lori pociągnęła mnie za rękaw, zwracając na siebie moją uwagę. Na szczęście moja córeczka nie odziedziczyła wszystkiego po ojcu. Miała morskie, niebieskie oczy i promieniowała słodyczą. Nie mogłam się powstrzymać i przyciągnęłam ich oboje do ciepłego uścisku. – Mamusia jest dziś bardzo szczęśliwa, więc możecie zjeść, co tylko chcecie – uśmiechnęłam się, a ich oczy błyszczały z ekscytacji, gdy gorliwie przytaknęli. Właśnie gdy rozmawialiśmy, weszła Lola i powiedziała: – Willow, ktoś cię szuka. Odwróciłam się do niej, lekko zdziwiona. Nie przypominałam sobie, żebym była z kimś umówiona. – Kto to? – To ja – głęboki męski głos rozległ się w jadalni wraz z odgłosem zbliżających się kroków. – Dziadek! – wykrzyknęli zgodnie Wyatt i Lori, pędząc do mężczyzny. Odwróciłam się i zobaczyłam starszego wilka ściskającego i całującego moje dwa szkraby. – Tak bardzo za tobą tęskniliśmy, dziadku – dodała Lori. – Ja też za wami tęskniłem – podniósł ich w ramiona. – Lori, moja księżniczko, jak to się stało, że jesteś jeszcze piękniejsza i słodsza? Co, jeśli pojawi się jakiś książę i mi cię ukradne? – Wyglądał na szczerze zaniepokojonego. – Dziadku, nie martw się. Lori zawsze będzie księżniczką dziadka – zapewniła go Lori, mocno go przytulając i całując w policzek. – Tak, Lori jest księżniczką tylko dziadka – zaśmiał się i dodał: – Moje aniołki urosły i stały się silniejsze! – Przesadził w słowach dla dramatycznego efektu. Wyatt kiwnął głową z powagą i powiedział: – Tak, dziadku. Stając się silniejszym, mogę chronić mamusię przed złymi facetami, którzy próbują zostać moim tatusiem. – To mój chłopak! – skomentował poważnie. – Alfo Benjaminie, proszę, nie zachęcaj ich w tej kwestii – skarciłam go, krzyżując ręce na piersi, niezadowolona. Odkąd Wyatt i Lori zaczęli rozumieć zawiłości relacji dorosłych i zauważyli zainteresowanie kilku modeli moją osobą, byli dość nadgorliwi w próbach ochrony mnie przed potencjalnymi zalotnikami. – My po prostu nie chcemy, żeby jakiś zły facet był naszym tatusiem, mamusiu – stwierdził Wyatt, a Lori przytaknęła. Przewróciłam oczami i odwróciłam się do nich, przyzwyczajona do ich opiekuńczej natury. – Ja też – stwierdził Alfa Benjamin. Alfa Benjamin był Alfą, którego uratowałam w wypadku samochodowym sześć lat temu. Tego feralnego dnia rozpoznał mnie, mimo że ja go nie pamiętałam. Okazało się, że był najlepszym przyjacielem mojego ojca. W dowód wdzięczności za uratowanie życia poprosił mnie, bym dołączyła do jego watahy, wyjaśniając, że mój ojciec kiedyś uratował mu życie, gdy Benjamin był młodym Alfą. Aby spłacić dług wdzięczności wobec mojego ojca, przyjął mnie jak córkę. Był tak życzliwy, że zgodziłam się zostać jego przybraną córką. Podczas mojego pobytu w jego stadzie zapewnił mi dom i ojcowską miłość. Z jego pomocą mogłam opuścić kraj i przyjechać do Wielkiej Brytanii, by rozwijać karierę. Alfa Benjamin był dla mnie jak ojciec i darzyłam go głębokim szacunkiem. Wychowywał moje bliźnięta jak własne wnuki i kochał je nad życie. – Willow, jak się masz, moja dziewczynko? – Alfa Benjamin podszedł bliżej i zamknął mnie w ciepłym uścisku. – Wszystko w porządku, Alfo – odpowiedziałam z uśmiechem, odwzajemniając uścisk. Nie widzieliśmy się od pół roku. – Co cię tu dzisiaj sprowadza? – zapytałam, unosząc brew. Zawsze, gdy składał wizytę, przywoził jakąś niespodziankę, a ja byłam ciekawa, co to będzie tym razem. – Willow, nadszedł czas, byś wróciła do Ameryki, moje dziecko – powiedział z uśmiechem. – Do Ameryki? Dlaczego? – Mój uśmiech zniknął. Nie byłam tam od sześciu lat. Alfa Benjamin ujął moją dłoń i włożył w nią zaproszenie. – Masz wziąć udział w Balu Alf w moim imieniu.

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Dar Bogini – Boski Projekt: Jego Przeznaczona Partnerka | Czytaj powieści online na FicSpire