Trzy lata temu~
"Hej, wróciłam, Hayes. Przepraszam za to wcześniejsze zakłócenie. Kogoś potrąciłam."
"O mój Boże, Tania. Myślałam, że miałaś wypadek samochodowy czy coś. Nagle przestałaś odpowiadać i usłyszałam głośny huk."
"Właśnie dotarłam do szpitala. Mój telefon wyleciał na podłogę, kiedy uderzyłam tego mężczyznę. Tsk, spieszę się, a spóźnię się po dziadka."
"Nie panikuj, dobrze? Wdech i wydech. Najważniejsze, że bezpiecznie dotarłaś do szpitala."
"Tak, jechałam za szybko z biura agencji i prawie potrąciłam pieszego na skrzyżowaniu, przecznicę przed szpitalem centralnym. To szaleństwo. Ledwo mogę podzielić myśli między opiekę nad chorym dziadkiem a jutrzejszym wieczornym pokazem mody. To wydarzenie jest dla mnie bardzo ważne. To moja brama do wspaniałej kariery supermodelki."
"Spokojnie, Tania. Wszystko będzie dobrze. Nie ma się czym martwić."
Tania zatrzymała się na chwilę przed szczelnie zamkniętym pokojem zabiegowym dziadka. Poświęciła chwilę, aby uspokoić oddech i bicie serca, które dudniło tak głośno w jej klatce piersiowej. Czuła, jak adrenalina przepływa przez całe jej ciało, zwłaszcza w klatce piersiowej. Tania prawie pomyślała, że może mieć chorobę serca jak jej dziadek, gdyby nie pamiętała, że miała wiele rzeczy, które sprawiały, że była tak zabiegana w tamtym czasie.
"Uspokój się. Na pewno zdobędziesz złoty bilet do Mediolanu, aby być jedną z modelek na Mega Show."
"Dziękuję, doceniam to. Ale teraz bardzo się denerwuję. Boję się, że zawiodę i nie będzie dla mnie innej szansy."
"Zaufaj mi, twój występ w zeszłym tygodniu był idealny. Jutro wieczorem na pewno zabłyśniesz jak gwiazda."
"Okej. Porozmawiamy o tym później. Muszę zabrać dziadka do domu. Spotkam się z tobą w holu agencji za godzinę."
"Okej. Do zobaczenia wkrótce, kochanie. Nie przekraczaj prędkości. Przywiozłaś mężczyznę z przewlekłą chorobą serca."
"Wiem. Jestem jedyną osobą, która chce, żeby mój dziadek żył jeszcze tysiąc lat, więc go nie skrzywdzę. Później, Hayes."
Tania wsunęła telefon komórkowy do swojej mini torebki na ramię. Torebka była wielkości tylko dłoni dorosłego człowieka. Ale co dziwne, tak mała torebka wyprzedała się w zaledwie pięć minut. Szaleństwo!
Tania powoli wypuściła powietrze przed otwarciem pokoju zabiegowego dziadka. Szybko zmieniła wyraz twarzy na najsłodszy uśmiech, aby powitać dziadka, który siedział sam na noszach i rozmyślał.
"Cześć, dziadku."
Tania podeszła do dziadka lekkim krokiem i pocałowała go w pomarszczony policzek.
"Spóźniłaś się."
"Przepraszam. Muszę zrobić kilka rzeczy w budynku wystawowym na jutrzejszy wieczorny pokaz. I utknęłam w korku. Przepraszam, dziadku."
Jej dziadek nadal był ponury. Tania wzięła dłoń dziadka i delikatnie ją ścisnęła.
"Jak się dziś czujesz? Co powiedział lekarz?"
"Powiedział, że będę żył jeszcze tysiąc lat."
"Wspaniale! Tego właśnie od ciebie chcę, dziadku."
"Dałem ci to, czego chcesz. Teraz ty musisz dać mi to, czego ja chcę."
"Powiedz mi, czego chcesz. Chcesz, żebym zabrała cię na ryby w sobotę? Zatrzymamy się w domku i zjemy grillowaną rybę. Czy to nie brzmi fajnie?"
"Tsk, jestem za stary, żeby chodzić na ryby."
"Daj spokój, wcale nie jesteś stary. Nadal jesteś moim przystojnym dziadkiem. Zawsze jestem szczęśliwa, mogąc iść z tobą na ryby. Zawsze świetnie wyglądasz, trzymając wędkę," Tania z dumą poklepała dziadka po ramieniu.
"To było dwadzieścia lat temu. Teraz, kiedy masz dwadzieścia osiem lat, nie jesteś już małą dziewczynką, która biegałaby wokół wiader pełnych ryb, dopingując mnie, żebym złowił więcej ryb do zabrania do domu."
Tania uśmiechnęła się lekko, widząc, jak jej dziadek delikatnie potargał jej złote włosy. Nie spodziewała się, że czas tak szybko wokół nich minie. W jej dzieciństwie wydarzyło się wiele rzeczy. Dobrych i złych. Jak bardzo Tania żałowała, że nie musiała tak szybko dorastać, żeby zawsze móc spędzać czas z dziadkiem. Czuła się winna wobec dziadka, ponieważ jej dojrzałość sprawiła, że miała ambicję zostania supermodelką. A to oznaczało, że nie miała zbyt wiele czasu dla dziadka.
"Przepraszam, że ostatnio byłam tak zajęta. Nigdy nie było mnie przy tobie i nie opiekowałam się tobą, kiedy byłeś chory."
"Nie martw się. Róża opiekuje się mną lepiej niż ty."
"Tsk, łamiesz mi serce," Tania udawała, że się dąsa.
"Nie waż się pokazywać przede mną ponurej twarzy. Nie powiedziałem ci jeszcze, czego od ciebie chcę."
"Och, dobrze. Powiedz mi, co mogę zrobić, żeby wynagrodzić te kilka dni, kiedy nie odwiedzałam cię w szpitalu?"
Jake uśmiechnął się szeroko. Tania zaczęła podejrzewać, widząc dziwny wyraz twarzy dziadka.
"Chcę, żebyś jak najszybciej wyszła za mąż."
Sekunda, dwie sekundy. Tania zamilkła. Była oszołomiona, słysząc nagłą prośbę dziadka. To nie był pierwszy raz, kiedy jej dziadek mówił o małżeństwie, ale to był pierwszy raz, kiedy Tania usłyszała, jak dziadek mówi o małżeństwie z tak stanowczą intonacją.
"Dziadku, mówisz poważnie?"
"Nigdy nie byłem bardziej poważny niż teraz."
"Mam dopiero dwadzieścia osiem lat. Dlaczego mam teraz wychodzić za mąż? Poza tym mam karierę, która naprawdę przyciąga moją uwagę. Nie mogę teraz wyjść za mąż. I nie mam teraz chłopaka."
"To kiedy zamierzasz wyjść za mąż?"
"Może za pięć lat, a może za dziesięć."
"Nie będzie mnie tu za pięć czy dziesięć lat."
"Czy twój lekarz nie powiedział, że będziesz żył jeszcze tysiąc lat? Za dziesięć lat zobaczysz, jak wychodzę za mąż za mężczyznę, którego kocham."
Jake wziął dłoń wnuczki i delikatnie ją potarł.
"Chciałbym mieć tyle czasu. Ale moja choroba nie pozwala mi za bardzo fantazjować. Obiecałem twoim rodzicom, że się tobą zaopiekuję. Teraz czuję, że nie mogę się już tobą opiekować. Potrzebujesz mężczyzny, który się tobą zaopiekuje, aby mnie zastąpić."
"Dziadku, proszę. Nie—"
"Znam mężczyznę, który może się tobą zająć za mnie. To dobry i odpowiedzialny mężczyzna. Chcę, żebyś za niego wyszła."
Tania zaniemówiła. Nienawidziła mieć do czynienia z dziadkiem, który dąsał się jak trzecioklasista. Jej dziadek upewniłby się, że Tania zrobi to, czego chce.
"Możesz się z nim spotkać, może zjeść kolację. Porozmawiać. Nie trzeba od razu wychodzić za mąż."
"Ale na pewno poprosisz mnie o poślubienie go w przyszłym tygodniu," Tania prychnęła.
"Po co tak długo zwlekać ze ślubem, skoro już się poznaliście i porozmawialiście? To dobry facet. Gwarantuję, że go polubisz."
Tania głośno westchnęła. Uwolniła dłoń dziadka ze swojej i sfrustrowana potarła twarz.
"Dziadku, nie chcę cię zranić. Ale to jest moje życie. To znaczy, ktoś, kto twoim zdaniem jest dobry, niekoniecznie musi być dla mnie odpowiedni. Poza tym, teraz chcę się skupić na mojej karierze. Jeśli jutro wieczorem uda mi się zrobić wrażenie na jurorach, polecę do Mediolanu na Mega Show. Upewnię się, że przejdę przesłuchanie jutro wieczorem. Nie mogę w najbliższym czasie poślubić żadnego mężczyzny, który twoim zdaniem jest dobry."
"Ten mężczyzna nie powstrzyma cię od realizacji marzeń. Proszę, poślub go, abym mógł mieć spokój pod koniec mojego życia."
"Przestań mówić, jakbyś miał umrzeć jutro. Będziesz żył jeszcze tysiąc lat, dziadku!" Tania krzyknęła gniewnie. Nie mogła kontrolować swoich emocji. A kiedy gniew opuścił jej usta, była pewna, że będzie miała cały dzień na żałowanie wszystkiego.
"Proszę, nie mów tego przy mnie więcej."
"To, co stało się z twoimi rodzicami, uświadomiło mi, że rzeczy mogą się zdarzyć nagle i bez możliwości zapobieżenia. Po prostu boję się, że zostaniesz sama, kiedy odejdę na zawsze. Jesteś moją jedyną wnuczką. Bardzo cię kocham i chcę dla ciebie jak najlepiej."
Tania uniosła twarz, aby powstrzymać łzy, które zaczęły napływać jej do oczu. Nienawidziła, kiedy jej dziadek zaczynał wspominać jej rodziców i powodował, że cała jej emocjonalna obrona się załamywała.
"Kto?" Tania szorstko otarła łzę, która spłynęła jej po policzku.
"Kim jest mężczyzna, z którym mnie sparujesz?"
"Czy to znaczy, że się zgadzasz?"
"Nie mówię, że się zgadzam. Chcę tylko wiedzieć, kim jest ten facet. Dlaczego tak upierasz się, żebym go poślubiła, mimo że się nie znamy i nigdy się nie spotkaliśmy?"
"Był tu kilka minut przed twoim przybyciem. Jest lekarzem, który leczy moją chorobę serca przez cały ten czas."
"Lekarz? Och, chyba żartujesz, dziadku," Tania jęknęła.
W całym swoim życiu nigdy nie pomyślała, że poślubi lekarza. Po pierwsze, dlatego, że nienawidziła szpitali. Po drugie, dlatego, że lekarz był zwykle bardzo nudny, z grubymi okularami, łysą głową i stetoskopem wiszącym na szyi. Zawsze pamiętała twarz lekarza, który leczył jej rodziców, i od tego czasu nie lubiła widzieć lekarzy wokół siebie.
"Nie ma innego mężczyzny? Nie chcę poślubić lekarza."
"On nie jest byle jakim lekarzem. Jest kardiochirurgiem. W końcu jest jedynym, który jest dobry i godny, abyś go poślubiła. Porozmawiam z nim o zaaranżowaniu waszego małżeństwa."
"Boże, jeszcze nie powiedziałam, że się zgadzam."
"Musisz się zgodzić. To moje ostatnie życzenie przed śmiercią."
"Nie mów tego więcej."
"Obiecaj mi, że poślubisz mężczyznę, którego ci wyswatałem."
Tania spojrzała na dziadka z niedowierzaniem.
"Tania, to moja prośba, zanim ja—"
"Okej, dobrze. Przestań to mówić przy mnie. Nie chcę tego słyszeć."
Jake uśmiechnął się delikatnie. Udało mu się przekonać wnuczkę i był pewien, że Tania zrobi to dla niego. Potrzebował tylko przekonać doktora Hoylta do poślubienia jego wnuczki.
"Ale jak mam go poślubić, skoro nigdy się nie spotkam i nie poznam? Poza tym będę bardzo zajęta moją karierą. Nie mam czasu na wystawne wesele ani nic z tych rzeczy."
"Spokojnie. Niech dziadek się wszystkim zajmie. Poza tym nie musisz teraz urządzać przyjęcia weselnego. Ale przynajmniej musisz zarejestrować małżeństwo w urzędzie stanu cywilnego, abym mógł być pewien, że ty i on jesteście naprawdę małżeństwem."
Cholera! Tania przeklęła w duchu. Naprawdę nie mogła przegiąć z dziadkiem. Ale na pewno mogła przegiąć z tym mężczyzną, aby zapobiec zawarciu małżeństwa. I tak zrobi. Za wszelką cenę.
















