logo

FicSpire

Niespodziewana Propozycja Miliardera

Niespodziewana Propozycja Miliardera

Autor: Oliviaaaaa12

Twoje miejsce
Autor: Oliviaaaaa12
25 lip 2025
Usłyszeć te słowa od Michaela i Sandry to jedno, ale zobaczyć ich splecionych w łóżku, to już zupełnie inna sprawa. Evelyn poczuła, jak dech zapiera jej w piersi, a ostre ukłucie zdrady przeszyło ją na wskroś. Cofnęła się, obraz rozmazywał jej się od łez, i uciekła z domu, z sercem łomoczącym w piersi. Wsiadła do samochodu i odjechała, pragnąc być od nich jak najdalej. Pomyślała o powrocie do domu, ale nie mogła. Nie chciała nikogo widzieć. Nie chciała z nikim rozmawiać. Nie chciała patrzeć Sandrze w twarz. Nie mogła. Jechała dalej, a łzy rozmazywały jej widok, aż zderzyła się z innym pojazdem. Pisk opon i zgrzyt metalu przywróciły ją do rzeczywistości. Jej samochód gwałtownie skręcił, a ona wcisnęła hamulce, siła uderzenia rzuciła ją do przodu, zanim auto z szarpnięciem zatrzymało się z drżeniem. Zdezorientowana, gwałtownie odwróciła głowę, serce waliło jej o żebra. Ręce trzęsły się, gdy kurczowo trzymała kierownicę, a umysł wirował od uderzenia. Po drugiej stronie skrzyżowania drugi samochód, elegancki czarny sedan, stał pod kątem, a jego zderzak był zmięty jak wyrzucona folia. Z tylnego siedzenia wysiadła postać, mężczyzna w schludnym garniturze; jego twarz wykrzywiona maską furii. Gdy ruszył w jej stronę, Evelyn przygotowała się na werbalny atak. Ale gdy podszedł bliżej, jego złość przerodziła się w troskę i Evelyn zdała sobie sprawę, że nie jest na to przygotowana. Gdy podszedł bliżej, złość w jego oczach nieco złagodniała, gdy zobaczył Evelyn, jej twarz była poorana łzami, a tusz do rzęs rozmazany. "Co ty do cholery robiłaś? Chcesz zabić siebie i innych?" zapytał, w jego głosie pobrzmiewała nuta troski pomimo gniewu. Evelyn otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale wydobyło się z niej tylko zduszone szlochanie. Opadła z powrotem na siedzenie, chowając twarz w dłoniach. Mężczyzna zawahał się, frustracja walczyła z przebłyskiem zmartwienia. "Hej, wszystko w porządku?" zapytał, tym razem łagodniejszym tonem. Evelyn nie mogła odpowiedzieć; po prostu płakała, a szlochy wstrząsały jej ciałem. "Dokąd jedziesz?" zapytał w końcu, jego głos był łagodny pomimo pulsującej żyłki na skroni. "Zawiozę cię." Evelyn potrząsnęła głową, jej głos był stłumiony przez dłonie. Myśl o spotkaniu z kimkolwiek i wyjaśnianiu, w jakim jest bałaganie, była nie do zniesienia. "No dalej, kobieto," nalegał mężczyzna, jego głos był stanowczy, ale miły. "Nie jesteś w stanie prowadzić, a twój samochód też nie jest w stanie jeździć. Pozwól, że cię zawiozę," nalegał. Evelyn milczała, obraz Sandry i Michaela przelatywał jej przed oczami, okrutne przypomnienie jej roztrzaskanego świata. Mężczyzna westchnął, w jego głosie pojawiła się nuta irytacji. "Słuchaj," powiedział niecierpliwie, "albo pozwolisz mi zawieźć cię w bezpieczne miejsce, albo dzwonię na policję i załatwiam to inaczej." Evelyn podniosła wzrok i spojrzała na pojazdy, gdy dotarł do niej ciężar jego groźby. Radzenie sobie z policją, ubezpieczeniem i następstwami było ostatnią rzeczą, której teraz potrzebowała. Z drżącym skinieniem głowy przyznała się do porażki. "Dobrze," wychrypiała, jej głos był ochrypły od łez. "Dobrze," powiedział, a ulga obmyła jego rysy. "Wsiadaj do mojego samochodu. Zajmę się twoim i każę go ci przywieźć." Niechętnie Evelyn skinęła głową i wysiadła z samochodu. Zaprowadził ją do swojego pojazdu, pomógł jej usiąść na siedzeniu pasażera, a następnie dał znak swojemu kierowcy, aby zajął się jej samochodem i go przywiózł. Evelyn ukradkiem spojrzała na swojego towarzysza, gdy wsiadał do samochodu. Był przystojny w surowy sposób, z ciemnymi włosami opadającymi na czoło. Kiedy odwrócił się, żeby na nią spojrzeć, spotkała się z przeszywającymi niebieskimi oczami, w których kryła się nuta ciekawości. "Dokąd?" zapytał, w jego głosie wciąż pobrzmiewała troska. Evelyn przygryzła wargę, nie wiedząc, co powiedzieć. Gdziekolwiek. Dosłownie gdziekolwiek, byleby nie do jej domu, nie do jej życia, nie do koszmaru, przed którym uciekała. "Gdziekolwiek. Po prostu zawieź mnie gdziekolwiek," odpowiedziała, ledwie słyszalnym szeptem. Mężczyzna uniósł brew, a w jego oczach zatańczył błysk rozbawienia. "To niezbyt konkretne," powiedział, a w kąciku ust pojawił się ledwo zauważalny uśmiech. Determinacja Evelyn wzrosła. Nie chciała rozmowy, nie chciała litości. Wszystko, czego pragnęła, to tymczasowa ucieczka, krótka przerwa od bałaganu, którym stało się jej życie. Nagle, lekkomyślna myśl, zrodzona z desperacji i bólu serca, przemknęła jej przez głowę. "Do ciebie," wypaliła, szokując nawet samą siebie. Uśmiech mężczyzny zniknął, zastąpiony wyrazem całkowitego oszołomienia. "Do mnie?" powtórzył. "Co masz na myśli?" "Gdziekolwiek jedziesz, jest w porządku," nalegała. Westchnął, wyraźnie niepewny, ale nie miał wyboru. Pojechał do swojego hotelu, a jego umysł pędził z pytaniami. Podróż upłynęła w większości w ciszy, przerywanej jedynie cichym pociąganiem nosem, którego nie mogła opanować. Gdy podjechali pod luksusowy hotel, mężczyzna odwrócił się do niej. "Jesteś pewna, że nie chcesz jechać do domu albo do szpitala?" zapytał, w jego głosie pobrzmiewała troska. Evelyn potrząsnęła głową. Łzy w końcu ustąpiły, pozostawiając po sobie surową bezbronność. Mężczyzna wydawał się wahać, ale po chwili westchnął. "Dobrze," powiedział. "Słuchaj, nie wiem, co się dzieje, ale jeśli chcesz o tym porozmawiać, jestem gotów wysłuchać." "Dzięki," wymamrotała, gdy pomógł jej wysiąść z samochodu i zaprowadził ją do swojego apartamentu, zostawiając kierowcę, aby zajął się naprawą samochodów. W środku zaprowadził ją, żeby usiadła na kanapie i przyniósł jej szklankę wody. Wzięła ją, a jej ręce drżały. "Co się stało?" zapytał cicho, siadając obok niej. "Dlaczego płakałaś?" Evelyn nie mogła się zmusić, żeby mu powiedzieć. Słowa były zbyt bolesne, żeby je wypowiedzieć na głos. Po prostu potrząsnęła głową, a świeże łzy spływały po jej policzkach. Widząc, że nie chce rozmawiać, wstał. "Jeśli nie masz nic przeciwko, muszę się odświeżyć. Miałem długi dzień," powiedział i nie czekając na jej odpowiedź, wszedł do swojej sypialni. Kiedy wyszedł z łazienki, był zaskoczony, widząc ją stojącą w jego pokoju. "Co tu robisz? Potrzebujesz czegoś?" zapytał, ponieważ jedyną rzeczą, która zakrywała jego ciało, był ręcznik owinięty wokół talii. "Jesteś żonaty?" zapytała, patrząc na niego z nieodgadnionym wyrazem twarzy, który go zszokował. Zaskoczony zamrugał. "Nie. Dlaczego pytasz…?" "Zaręczony? Masz dziewczynę?" zapytała, przerywając mu. Był zdezorientowany jej pytaniami, ale odpowiedział: "Nie." "Chciałbyś się ze mną przespać?" zapytała bez ogródek.

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Twoje miejsce – Niespodziewana Propozycja Miliardera | Czytaj powieści online na FicSpire