Kiedy wyszli z hotelu, na dole czekał czarny Mercedes-Maybach Sedan. Stuart otworzył drzwi dla Edie. Wyglądała spokojnie i opanowanie, ale w rzeczywistości zastanawiała się, jak bardzo są bogaci. Edie pomyślała, jakie to szczęście, że ma tyle pieniędzy. Widząc samochód i służących, którzy skakali wokół niej, pomyślała, że nie będzie miał problemów z odzyskaniem jej naszyjnika. Czuła się mniej winna.
Zgodnie z instrukcjami Edie, samochód zatrzymał się przed jej mieszkaniem. "Zaraz wracam, muszę tylko zabrać kilka rzeczy" - powiedziała Edie i wysiadła z samochodu. Pobiegła na piąte piętro.
To było mieszkanie, które dzieliła z przyjaciółką Melissą Latonią. Chociaż budynek był stary, był w doskonałym stanie. Znajdował się w centrum miasta, więc wygodnie było jej dojeżdżać do pracy.
Drzwi się otworzyły i w pokoju było cicho. Melissy nie było, więc nie mogła podzielić się wiadomością o swoim ślubie. Wróciła do swojego pokoju, zabrała kilka swoich rzeczy i zbiegła na dół. Kiedy dotarła na drugie piętro, spotkała Ciocię Łucję. Łucja zawołała ją: "Kochanie". Edie uśmiechnęła się: "Dzień dobry, Ciociu Łucjo", jej ciocia była kobietą, która była ciekawa wszystkiego w budynku, pociągnęła ją, jakby miała podzielić się z Edie najnowszymi wiadomościami: "Ktoś w naszym budynku trzyma kochankę."
Edie wykrzyknęła: "Co?" "Ten samochód na dole" - powiedziała tajemniczo Łucja - "Musi być dobry samochód. Myślę, że jest wart co najmniej 500 000 złotych. Myślisz, że kogokolwiek z naszego budynku stać na taki samochód?" Edie zastanawiała się, czy dostałaby zawału serca, gdyby powiedziała jej, że samochód jest wart dziewięć milionów.
"Może samochód firmowy przyjechał po kogoś" - powiedziała niezręcznie Edie. "No cóż, mieszkam w tym budynku od ponad czterdziestu lat i zawsze mam rację! Ktoś musi trzymać kochankę!" - powiedziała pospiesznie Łucja.
"Ciociu, czas iść do domu i gotować obiad" - powiedziała Edie. Łucja przypomniała sobie, że wciąż trzyma cebule w ręku i wychodząc, mamrotała: "Kto to jest?" Edie kręciła głową, biegnąc szybko na dół.
Wsiadła do samochodu, Stuart zauważył, że wyraz twarzy Edie jest trochę dziwny. Zapytał: "Co się stało?" Edie zawahała się przez chwilę i wyszeptała: "Ktoś powiedział, że jestem twoją kochanką." Stuart był zaskoczony, słysząc to. Uniósł brwi i powiedział: "Gdybym miał kochankę taką jak ty, byłaby za to cena, którą musiałabyś zapłacić." "Jaka cena?" - zapytała Edie.
"Dlaczego ktoś chciałby trzymać kochankę?" - zapytała. "Myślę, że głównie dlatego, że żona nie jest już zainteresowana seksem. Dlatego mężczyzna szuka kogoś otwartego i zmysłowego. Czy to ma sens?" - odpowiedział Stuart. Edie pomyślała o tym i odpowiedziała na to, co powiedział, potrząsając od razu głową: "Chyba to jak wymiana relacji. Czy to czyste?" Stuart uśmiechnął się.
Kiedy dotarli do sądu, czekało już wiele osób w kolejce. Od drzwi do budynku sądu oboje wyglądali przystojnie i pięknie. Przyciągnęło to uwagę wszystkich ludzi w holu. Nie tylko mężczyzn, ale i kobiet. Edie zawsze miała pewność co do swojego wyglądu, ale teraz wiedziała jasno, że większość ich oczu nie patrzy na nią.
Nawet ona nie mogła powstrzymać się od patrzenia na mężczyznę stojącego obok niej.
Mimo że Edie miała na sobie wysokie obcasy, sięgała mu tylko do ramion. Musiał mieć co najmniej metr osiemdziesiąt wzrostu. Był tak blisko, że czuła jego gorący oddech na swojej szyi. Był tak przystojny, że kiedy ludzie na niego patrzyli, nie mogli oderwać wzroku od jego twarzy. Edie westchnęła w duchu. Była w lepszej sytuacji, nawet jeśli miała zawrzeć fikcyjne małżeństwo, przynajmniej ta osoba była niesamowicie przystojna.
Zdobycie zaświadczenia nie stanowiło dla nich problemu. Wszystko, co musieli zrobić, to wypełnić formularz, zapłacić pieniądze i zrobić zdjęcie. To było tak szybkie, że Edie była trochę bezradna. Kiedy miała się podpisać, zawahała się. Czy naprawdę miała poślubić kogoś, kogo właśnie poznała i dla umowy? Gdyby jej matka wciąż żyła, co by powiedziała?
"Panno Edie?" Stuart już podpisał, a urzędniczka zawołała ją, gdy była w oszołomieniu. Edie podniosła wzrok i spojrzała na nią z lekką paniką. Z długopisem w ręku trzymała go jeszcze mocniej. Wszystkie zagmatwane myśli w jej głowie odbijały się na jej twarzy, a jej duże oczy były pełne wahania. Kim był mężczyzna obok niej? Jak mógł nie rozumieć jej myśli? Stuart zmarszczył lekko brwi i powiedział nieszczęśliwie: "Nie mów mi, że zaczynasz teraz żałować. Żałujesz tego?"
Urzędniczka wyczuła dziwną atmosferę wokół nich. Zebrała dokumenty i spojrzała na nich z powątpiewaniem: "Panno Edie, czy wychodzi pani za mąż dobrowolnie?" Edie nie spodziewała się tego pytania, skinęła głową: "Chcę, podpiszę".
Gdy tylko spróbowała zrobić krok do przodu, Edie została przytrzymana przez dużą męską dłoń i wciągnięta w jego ramiona. Objął ją w talii jedną ręką, przycisnął jej podbródek drugą, jego oczy zwęziły się, a jej miękkie usta zostały dotknięte jego cienkimi wargami. Edie otworzyła oczy z niedowierzaniem, chociaż byli czuli poprzedniej nocy, to był pierwszy raz, kiedy pocałował ją, gdy była trzeźwa!
Mogła wyraźnie poczuć oddech mężczyzny na swojej twarzy. W sądzie było bardzo tłoczno, ale wszyscy zatrzymali się i podziwiali piękną parę, a potem ktoś wiwatował. Było tak wiele całujących się par, więc personel w sądzie był do tego przyzwyczajony. Jednak rzadko zdarzało się, aby zarówno mężczyzna, jak i kobieta byli tak dobrze wyglądający.
Edie poczuła się nieśmiało i nagle zaczęła się złościć. Nadepnęła mu na stopę i musiał ją puścić. Spojrzał na nią z uniesionymi brwiami, "pomyślała, że nie chcesz mnie poślubić". Oddychała nerwowo, a jej twarz była tak czerwona ze złości. Natychmiast podpisała i wzięła akt małżeństwa. Wzięła Stuarta za rękę i szybko się wycofała.
Za nimi rozległ się śmiech. "Och, są tacy słodcy! To byłby niesamowity program telewizyjny. Są naprawdę lepiej wyglądający niż aktorzy i aktorki, których widziałam." Jedna z pracownic była urzeczona Stuartem, powiedziała to z żalem: "Co za przystojny mężczyzna, niestety, ma już żonę."
















