Isabella
– Co próbujesz ukryć? – Jego głos, głęboki i ochrypły, rozbrzmiał w pokoju, gdy zbliżał się do mnie, każdy krok rozważny, wywołując dreszcz na moich plecach.
– Widziałem prawie każdy cal twojego ciała. Wykwintne – wymamrotał, jego oczy wędrowały po mojej sylwetce z niepokojącą intensywnością, sprawiając, że czułam się obnażona i bezbronna.
Widziałam każdy cal mnie.
O czym ten maniak w ogóle mówił?
– Wyjdź! – krzyknęłam, mój głos lekko drżał z mieszaniny strachu i frustracji, ale on pozostał niewzruszony, jego wyraz twarzy był pusty i obojętny.
– Jeśli teraz nie wyjdziesz, będę krzyczeć! – zagroziłam, słowa opuściły moje usta w desperackiej próbie przejęcia kontroli nad sytuacją. Ale on nadal nie okazywał żadnych oznak wycofania się, nonszalancko opadając na pobliskie krzesło i krzyżując nogi z irytującą nonszalancją.
– Śmiało, krzycz – zadrwił, jego ton był beztroski i szyderczy, jego zrelaksowana postawa stanowiła wyraźny kontrast z niepokojem, który odczuwałam.
– Zadzwonię po ochronę – naciskałam, moje serce biło jak szalone, gdy próbowałam zebrać się na odwagę, by bronić swojego stanowiska.
– Nie trać czasu, kochanie. Nie zastanawiałaś się, jak dostałem się do twojego pokoju? Przekupiłem ochronę, a telefon w twoim pokoju jest na zewnątrz, więc nie możesz zadzwonić do recepcji – wyjawił, jego słowa wywołały dreszcz na moich plecach, gdy dotarła do mnie powaga sytuacji.
Z szeroko otwartymi oczami i drżąc, wpatrywałam się w niego, mój umysł szalał od natłoku panicznych myśli. – Co ty zrobiłeś?! – wykrzyknęłam, mój głos zdradzał strach, który mną zawładnął.
Powoli elementy zaczęły wskakiwać na swoje miejsce, a świadomość zaświtała mi z mdłą jasnością. Jeśli to był mężczyzna z zeszłej nocy, jak mnie tu znalazł?
– To ty mnie śledzisz cały dzień? – wyszeptałam, mój głos ledwo przekraczał szept.
– Naprawdę? – odpowiedział lekko, odkrzyżowując nogi i zbliżając się do mnie z łatwą gracją, która wywołała dreszcz na moich plecach. Każdy jego krok był rozważny, odmierzony, jak drapieżnik zbliżający się do swojej ofiary.
– Jesteś mężczyzną z zeszłej nocy – dodałam, a elementy układanki wskoczyły na swoje miejsce z przerażającą jasnością.
– Zgadza się – potwierdził z subtelnym skinieniem głowy, jego wzrok był niezachwiany, gdy zmniejszał dystans między nami.
Śledził mnie, znalazł mnie, a teraz byłam uwięziona w tym pokoju z nim. Co on planował ze mną zrobić?
Moje oczy powędrowały w kierunku drzwi, moje serce waliło w piersi, gdy desperacko próbowałam uciec. Ale zanim zdążyłam do nich dotrzeć, jego silne ramię wystrzeliło, chwytając mnie i trzymając w miejscu.
Walczyłam z jego uściskiem, uderzając rękami w jego klatkę piersiową w daremnej próbie uwolnienia się. Ale to było jak próba przesunięcia ceglanej ściany; nie ustąpił.
Jednym szybkim ruchem wepchnął mnie na jednoosobową sofę, zmuszając mnie do opadnięcia na poduszki. Ogarnęło mnie wyczerpanie, moje ramiona opadły, gdy wpatrywałam się w niego, moja klatka piersiowa unosiła się z wysiłku i strachu, i po prostu nie mogłam oderwać wzroku od jego ciemnych, przeszywających oczu.
Powinnam być pochłonięta strachem, stojąc twarzą w twarz z całkowicie obcym mężczyzną, który nade mną górował w moim najbardziej bezbronnym stanie, a jednak w jego obecności ogarnęło mnie niewytłumaczalne poczucie bliskości.
– Czy twoim pierwszym odruchem jest zawsze ucieczka? Robisz to, odkąd cię poznałem – wymamrotał, jego głos był cichym, nawiedzającym szeptem.
– Przepraszam, cokolwiek zrobiłam zeszłej nocy, byłam pijana. Proszę, po prostu mnie puść.
– Nie! – zagrzmiał nagle, jego głos przeciął powietrze jak ostrze, jego oczy błysnęły nagłą intensywnością, która mnie zaskoczyła.
W jednej chwili jego zachowanie się zmieniło, przechodząc ze spokoju w zaborczość, jego spojrzenie przeszywało mnie z niepokojącą zaciekłością.
– Nie mogę – wyszeptał ochrypłym głosem, a jego oczy przybrały ciemniejszy odcień.
Guz utworzył się w moim gardle, gdy jego twarz niebezpiecznie zbliżyła się do mojej.
– Naprawdę muszę wyjść – zdołałam wydusić, patrząc mu w oczy błagalnym wzrokiem. Było jasne, że jestem tu zdana na jego łaskę.
– Nie możesz po prostu wyjść – wymamrotał z lekkim zmarszczeniem brwi.
– Nie pamiętasz, co robiłaś zeszłej nocy, prawda? – zapytał, jego słowa zawisły ciężko w powietrzu, rzucając cień zwątpienia na mój już zmartwiony umysł.
Potrząsając głową z oszołomieniem, wyszeptałam: – O czym ty mówisz?
– Słuchaj, cokolwiek zrobiłam, szczerze przepraszam.
Z rezygnacją westchnął, jego ręce zręcznie rozpinały guziki marynarki, po czym z wprawą rzucił ją na podłogę.
– Co robisz? – wymamrotałam, zmieszana.
Ale on jeszcze nie skończył. Z przerażeniem patrzyłam, jak zaczyna rozpinać guziki koszuli, rozbierał się przede mną!
Zerwałam się na równe nogi.
– Ty wariacie! – krzyknęłam.
– Dlaczego się rozbierasz?! – zażądałam. Ale on mnie zignorował, jego oczy były skupione na mnie, gdy rozpinał mankiety.
Natychmiast zakryłam oczy dłońmi, odmawiając zobaczenia czegokolwiek więcej. Wkrótce usłyszałam szelest ubrań i mogłam sobie wyobrazić, że rozebrał się do naga. Nie chciałam tego widzieć.
Co było nie tak z tym mężczyzną?
Najpierw mnie śledził, a teraz rozbierał się przede mną?! Co on właściwie brał?!
– Otwórz oczy – rozkazał niskim, władczym tonem, robiąc krok w moją stronę, a jego obecność górowała nade mną jak duszny cień.
Cofałam się, aż poczułam, że moje plecy uderzają o ścianę z głuchym odgłosem, czułam jego gorący oddech, był tuż przede mną. Byłam teraz uwięziona między nim a ścianą.
– Mówiłem, żebyś otworzyła oczy – wymamrotał, jego ton był zabarwiony irytacją, gdy delikatnie odrywał moje palce od twarzy, jego dotyk był stanowczy, ale dziwnie delikatny.
Zamknęłam oczy, nadal odmawiając ich otwarcia.
– Spójrz – wymamrotał z westchnieniem, niecierpliwiąc się mną, widząc, że moje oczy są nadal zamknięte.
Niechętnie posłuchałam, otwierając oczy, a moje serce waliło w piersi, gdy przygotowywałam się na najgorsze. Powoli mój wzrok powędrował w górę od jego stóp.
Wypuściłam z siebie cichy oddech, gdy ogarnął mnie widok, a ulga zalała mnie, gdy zdałam sobie sprawę, że nie jest całkowicie nagi, a jedynie zdjął koszulę.
Odkryłam, że wpatruję się w jego nagą klatkę piersiową. Miał odpowiednio wyrzeźbione mięśnie brzucha i szerokie ramiona. Musiałam przyznać, że był całkiem atrakcyjny.
Moje oczy powoli wędrowały po jego ciele.
Ale wtedy moje oczy zatrzymały się na czymś blisko jego klatki piersiowej, tuż poniżej szyi – znaku, dziwnie znajomego, a jednocześnie niewytłumaczalnie znaczącego.
Wytężyłam wzrok, próbując zrozumieć zagadkowy znak przede mną.
– Widzisz? – zwrócił uwagę, jego głos był zabarwiony wrażliwością, która mnie zaskoczyła, jego wzrok szukał w moim spojrzeniu jakiegokolwiek pozoru zrozumienia. Moje dłonie wciąż ściśnięte między jego większymi.
Zmarszczka na mojej twarzy pogłębiła się, gdy ponownie spotkałam jego wzrok, a jego oczy stały się łagodne.
– Oznaczyłaś mnie – oświadczył, a jego słowa zawisły ciężko w powietrzu.
















