logo

FicSpire

Przypadkowa partnerka króla likanów

Przypadkowa partnerka króla likanów

Autor: Katty&Cutie

Rozdział 5: Dziwna Wizyta
Autor: Katty&Cutie
2 wrz 2025
Wyciągnęłam szyję do przodu, żeby lepiej przyjrzeć się mężczyznom; dwaj mężczyźni w garniturach wciąż rozmawiali z tym, który mnie tu przyprowadził. Moje dłonie spociły się, i zaczęłam się wiercić. Nic w tym nie wydawało się właściwe, i czułam w trzewiach, że muszę stąd natychmiast wyjść. W tym pokoju było kolejne wyjście, naprzeciwko drzwi, którymi tu weszłam. Natychmiast wstałam i ruszyłam w tamtym kierunku. Ciągle oglądałam się przez ramię, żeby upewnić się, że nikt za mną nie idzie, gdy szybkim krokiem oddalałam się, a potem skręciłam, mieszając się z napływem ludzi i gubiąc się wśród nich. Wpadłam prosto na jakiegoś faceta, powodując, że wszystkie torby z jego wózka bagażowego pospadały. "Uważaj!" zaklął. Wymamrotałam przeprosiny i odskoczyłam. Normalnie pomogłabym mu podnieść torby, ale teraz uciekałam, ratując życie. Uporczywe uczucie, że ktoś mnie ściga, wisiało z tyłu mojej głowy, gdy przedzierałam się przez morze ludzi na lotnisku. Moje torby mogły poczekać; prawdopodobnie wrócę po nie, gdy sytuacja się ustabilizuje. Wyskoczyłam z lotniska, rozglądając się w obie strony, zanim wybiegłam na zewnątrz i natychmiast wezwałam taksówkę, wskakując do niej pospiesznie. "Dokąd?" zapytał, poprawiając lusterko wsteczne. Korzystając z bocznych lusterek, obserwowałam wejście, widząc tych dwóch mężczyzn stojących tam i szukających mnie. Miałam rację; szukali mnie. Odwróciłam się i spojrzałam przez tylną szybę samochodu. Mężczyźni w garniturach właśnie wyszli tym samym wyjściem, którym ja wyszłam, rozglądając się w poszukiwaniu mnie! "Proszę jechać" poleciłam. Skinął głową i uruchomił silnik, najwyraźniej rozumiejąc moją desperację. Gdy jego samochód wyjechał z parkingu, zsunęłam się na siedzeniu, aby nie być widoczną z zewnątrz. Wreszcie wyjechaliśmy z lotniska i znaleźliśmy się na autostradzie. "Wszystko w porządku, panno?" zapytał. "Tak, po prostu kogoś unikałam." Uwierzył mi na słowo i nie zadał więcej pytań. "Więc dokąd?" zapytał ponownie. "Dokąd, Izabello," wymamrotałam do siebie, przygryzając wargi. Gdzie mogłam pójść? Nie mogłam wrócić do tego hotelu; najwyraźniej ścigano mnie z jakiegoś powodu. I na pewno nie mogłam iść do watahy Ojca. Westchnęłam jeszcze raz. Przez całe życie byłam ukrywana; nie miałam tu żadnych przyjaciół. Jedyną osobą, którą udało mi się poznać, była Erin. "Proszę jechać dalej." Westchnęłam głęboko, czując się jeszcze bardziej nieszczęśliwa. Byłam nikim, kto nie miał nic i nawet nie mógł opuszczać tego miasta, a co gorsza, jacyś ludzie ze złymi intencjami mnie szukali. Musiałam porozmawiać z Chrissy i zapytać, jaka jest sytuacja firmy, i zobaczyć, czy da się coś wymyślić, żebym mogła opuścić to miasto w jednym kawałku. Mój telefon. Sięgnęłam do torby, żeby go poszukać. "O nie, nie, nie!" krzyknęłam po gorączkowym przeszukaniu torby, ale nie mogłam wyczuć mojego telefonu. Musiał wypaść, kiedy wpadłam na tego mężczyznę za pierwszym razem. "Czy ten dzień może być jeszcze gorszy?" jęknęłam głośno. "Novo, naprawdę przydałoby mi się teraz twoje wsparcie," wymamrotałam. Zgubiłam telefon wraz z jedną z toreb, które trzymałam. Naprawdę chciało mi się teraz płakać. To wszystko było takie denerwujące. Na szczęście nadal miałam kartę bankową, która była w mojej torebce. Będę musiała sobie poradzić na razie. "Do jakiej watahy pani należy?" zapytał kierowca, najwyraźniej robiąc się nieswojo z powodu mojej niejednoznacznej instrukcji. "Mogę panią tam zawieźć." "Czy zna pan jakieś hotele daleko stąd?" zapytałam go zamiast tego. "Na obrzeżach miasta jest mała wataha." "Proszę tam jechać," powiedziałam z westchnieniem. Podróż była cicha i spokojna. Powinnam była cieszyć się tą uspokajającą jazdą, ale wewnątrz mnie szalały różne emocje, niepokój, smutek. Ci mężczyźni z pewnością zostali wysłani przez kogoś, ale przez kogo? Czy to mogła być Celine? Była jedyną osobą, o której mogłam pomyśleć? Ale po chwili zastanowienia, to nie miało sensu, ona ze wszystkich ludzi chciała, żebym zniknęła najbardziej, nie próbowałaby mnie porwać lub opóźnić na lotnisku, wręcz przeciwnie, powinna przyspieszyć mój proces wejścia na pokład, żebym mogła wyjechać tak szybko, jak to możliwe. Łamałam sobie głowę, myśląc o jakiejkolwiek innej osobie, która byłaby do tego zdolna, nikt inny nie przyszedł mi do głowy. Może zareagowałam zbyt szybko, powinnam była spróbować dowiedzieć się, czego chcą. Ale moim pierwszym instynktem była ucieczka. Przesadzałam. Pochyliłam się do przodu i zwróciłam się do kierowcy "Może mnie pan wysadzić w jakimś pobliskim sklepie?" Kierowca skinął głową. Wysiadłam z samochodu i zapłaciłam, a następnie weszłam do sklepu. Zrobiłam szybki przystanek, żeby złapać kilka niezbędnych rzeczy, ponieważ zgubiłam torbę. Wychodząc, jasnoczerwona puszka przyciągnęła moją uwagę, gaz pieprzowy. Natychmiast ją złapałam, dodając do moich zakupów. Zapłaciłam za wszystko i wyszłam. W pobliżu był hotel, jak powiedział mi sprzedawca, zebrałam się w sobie i ruszyłam w tamtym kierunku. "Halo". Męski głos zabrzmiał, zatrzymując mnie natychmiast. Odwróciłam się, miał na sobie czystą czarną koszulę i czarne spodnie biurowe. Jego twarz zakryta okularami przeciwsłonecznymi sprawiała, że wyglądał groźnie. "Jesteś Izabella? Zgadza się?" Zapytał, zbliżając się do miejsca, w którym stałam. Mój żołądek opadł, skręcając się w supeł. Zamarłam, skąd on mnie znał. Westchnął, zbliżając się. "Trzymaj się ode mnie z daleka," ostrzegłam, stylowo sięgając po puszkę z gazem pieprzowym. "Próbowaliśmy cię złapać, panno, naprawdę nas zestresowałaś." Powiedział z złowrogim uśmiechem. Jego oczy lśniły w dziwny sposób. Był bardzo onieśmielający, wilk na zupełnie innym poziomie i mogłam powiedzieć, że jego wilk był blisko, podczas gdy ja ledwo mogłam dosięgnąć swojego. "Czego ode mnie chcecie?" wyszeptałam. "Mój szef chce się z tobą zobaczyć," powiedział, robiąc krok do przodu. Zrobiłam równy krok do tyłu. Szef. Ten mężczyzna, którego zaatakowałam zeszłej nocy?! "Powiedz swojemu szefowi, że nie chcę się z nim widzieć," wyplułam. "Obawiam się, że to niemożliwe," powiedział, a następnie wyciągnął ręce, żeby mnie złapać. Zaskoczona jego nagłym ruchem, włosy na karku mi się najeżyły, gdy impulsywnie wycelowałam zawór puszki w jego twarz i mocno nacisnęłam. Ale jego refleks był szybki i uniknął go, chroniąc swoją twarz. Wydusił z siebie warknięcie, oszołomiony nagłym atakiem pieprzu. Ale jego silne ramiona wciąż wyciągały się, żeby mnie złapać, jego ramiona wbijały się w moje ramię. Zaczęłam głośno się szarpać. "Przestań się wyrywać!" Krzyknął. Wykorzystując chwilę okazji, mocno kopnęłam go między nogi, wydał kolejne warknięcie bólu, zaciskając i szczerząc zęby, gdy mnie puścił. Silny wilkołak czy nie, nadal był mężczyzną, a to wciąż była jedna z jego słabości. Musiałam działać szybko, odwróciłam się, żeby uciec, zostawiając go tam obezwładnionego, ale zawróciłam i pobiegłam z powrotem. Nie zajęłoby mu dużo czasu, żeby dojść do siebie po bólu i ruszyć za mną. "Czekaj, mój szef musi z tobą porozmawiać!" Krzyknął. Ale zanim skończył, rozpyliłam zawartość puszki prosto w jego twarz, celując tym razem w jego oczy i uderzając go w głowę, gdy krzyczał z bólu po obu atakach. A potem natychmiast rzuciłam się do ucieczki w przeciwnym kierunku i biegłam, aż wybiegłam na otwartą ulicę. Moje płuca paliły z wyczerpania, powietrze było suche i bolała mnie klatka piersiowa. Było tu mnóstwo ludzi, wreszcie mogłam odetchnąć. Nie zostanę zaatakowana w miejscu publicznym w ten sposób. W końcu znalazłam hotel. Solidnie wyglądający ośmiopiętrowy budynek. Wyglądał na bezpieczny; najlepiej będzie tu przeczekać jakiś czas, a potem spróbować skomunikować się z Ojcem i poprosić o pomoc. Nie Ojcem, a raczej Alfą Jaredem. Znowu westchnęłam na myśl o proszeniu o pomoc tych ludzi. Ale tym razem nie miałam żadnych opcji, ponieważ był wpływowy; być może będę musiała go błagać, żeby pomógł mi opuścić to miasto. "Chciałabym zarezerwować pokój," powiedziałam do osoby w recepcji. Natychmiast wpisał coś do swojego systemu i poprosił o moją metodę płatności. Po zapłaceniu za noc wręczył mi moją kartę-klucz, gdy szłam do pokoju. "Czy może pan znaleźć numer do pewnej watahy?" Zapytałam go. Skinął głową i podałam szczegóły, prosząc, żeby pomógł mi się z nimi skontaktować. Potem zamówiłam jedzenie, które miało mi zostać przysłane, a następnie udałam się do mojego pokoju. Westchnęłam z ulgą, gdy otworzyłam drzwi i zamknęłam je za sobą. Byłam sama w tym pokoju i w końcu poczułam się bezpieczna. Na szczęście łazienka była wyposażona we wszystkie niezbędne rzeczy. Natychmiast się rozebrałam, idąc pod prysznic, pozwalając ciepłej wodzie spłukiwać ze mnie stres całego dnia. Nadal nie mogłam się zrelaksować; ciągle myślałam. Wychodząc, owinęłam się ręcznikiem, przygotowując się do położenia na łóżku. Ale gdy odwróciłam się w stronę sypialni, moje serce zabiło mocniej, wychwytując sylwetkę męskiej postaci stojącej na środku pokoju. "Dobry wieczór, Izabello," zawibrował głęboki głos. Przeraźliwy krzyk opuścił moje gardło, zaskoczona i przerażona cofnęłam się, wpatrując się w postać. Mężczyzna wystąpił do przodu, teraz oświetlony słabym światłem pokoju, jego rysy stawały się dla mnie wyraźne. "Ty," wyszeptałam, widząc tę znajomą twarz. To przystojne, zimne spojrzenie i te przeszywające oczy. Oszołomiona, straciłam równowagę i upadłam na ziemię, moje tętno przyspieszyło, gdy próbowałam zrozumieć sytuację, wspomnienia z zeszłej nocy zalały moją głowę. Piłam z nim zeszłej nocy, a nawet go pocałowałam. Wpatrywałam się w niego, a moje serce biło mocno. "Podoba mi się to, co widzę," wymamrotał zuchwale z małym uśmieszkiem, jego słowa i głos wyrwały mnie z oszołomionych myśli. Moje oczy powędrowały w dół do mojego ciała; byłam tak zszokowana, że nie zdawałam sobie sprawy, że mój ręcznik prawie się odwiązał. Z trudem wstając na nogi, złapałam ręcznik, starając się jak najlepiej zakryć moją nagą postać. On wystąpił do przodu, "co próbujesz ukryć?" zapytał niskim, ochrypłym głosem.

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Rozdział 5: Dziwna Wizyta – Przypadkowa partnerka króla likanów | Czytaj powieści online na FicSpire