Gdy Róża zaczęła zatrzymywać taksówkę przy drodze, Jay podszedł z tą czarującą młodą kobietą u boku.
– Zejdź z drogi.
Mówił głębokim, aksamitnym głosem, przypominającym brzmienie wiolonczeli, który mógł doprowadzić kobiece jajniki do eksplozji.
Mimo to, dało się w nim wyczuć nutę wyższości, charakterystyczną dla ludzi bogatych.
Róża nagle zdała sobie sprawę, że razem z dziećmi rzeczywiście blokują im drogę – stali tuż przed rolls-royce’em z figurką Ducha Ekstazy na masce.
Róża pociągnęła walizkę jedną ręką, a dzieci drugą. Na widok Jaya poczuła panikę i powoli się odsuwała…
Kobieta o ponętnych kształtach powiedziała sardonicznym tonem: – Musisz mieć niezłe kłopoty, skoro musisz się tak owijać. Dobrze, noś te okulary, jeśli chcesz, ale dlaczego zmuszasz do tego swoje dzieci podczas spaceru? Czy to nie jest niebezpieczne dla zdrowia? Nie boisz się, że się potkną albo coś?
Róży zrobiło się niedobrze. „Nie ubierałabym się tak, gdybym nie musiała unikać zarazy, takiej jak ty”.
Słowa kobiety zdenerwowały Zetty – w jej oczach mama zawsze miała rację.
Każdy, kto źle mówił o mamie, ściągał na siebie gniew Zetty, która w mgnieniu oka zmieniała się z aniołka w małego diabełka.
W tym momencie Zetty wpadła na kobietę.
W wyniku zderzenia okulary przeciwsłoneczne spadły na ziemię.
Kobieta pospiesznie cofnęła się, a drobne ciało Zetty uderzyło w Jaya.
Zetty zaczęła okładać Jaya swoimi małymi piąstkami, piszcząc uroczym, ale złośliwym głosikiem: – Mama po prostu martwi się, że zostaniemy porwani przez handlarzy ludźmi, takich jak ty. Dlatego kazała nam nosić okulary przeciwsłoneczne, żebyśmy się chroniły. Nie pozwolę, żeby tacy źli ludzie źle mówili o mamie, ona jest najlepszą mamą na świecie.
Jay skierował zimne spojrzenie na Różę. – Powiedziałaś jej, że jestem handlarzem ludźmi?
W obliczu oskarżycielskiego pytania Jaya, mózg Róży natychmiast został pozbawiony tlenu.
Oczywiście, odpowiedź brzmiała tak. Pod każdym względem uważała, że jest bardziej przerażający niż jakikolwiek handlarz ludźmi.
Gdyby Jay dowiedział się, że Zetty jest jego córką, prawdopodobnie urządziłby tu wielką scenę, żądając prawa do opieki nad dzieckiem.
Róża nie odważyła się odezwać, ponieważ bała się, że Jay rozpozna jej głos.
Jej milczenie jedynie potwierdziło jego przypuszczenie.
Wyraz twarzy Jaya pociemniał. Czy ta kobieta właśnie nazwała go handlarzem ludźmi?
– Tak wychowujesz swoje dzieci? – wypluł.
Głowa Róży zapadła się w ramiona jak u przepiórki, ale nie potrafiła zebrać w sobie sił, by skonfrontować się z Jayem, ponieważ jej umysł był całkowicie zdezorientowany.
Zetty przypominała matkę, więc Jay mógł nie skojarzyć faktów.
Jednak Robbie był praktycznie mini wersją Jaya. Robbie za wszelką cenę nie mógł pokazać się Jayowi.
Róża objęła Robbiego ramionami i mocno go przytuliła; bała się, że straci kontrolę, tak jak Zetty.
Jay odepchnął Zetty i otrzepał miejsce, którego dotknęła Zetty, wyglądając na zniesmaczonego. Następnie otworzył tylne drzwi dla damy, a oni oboje wsiedli do samochodu i odjechali bez słowa.
Robbie, wciąż otulony ramionami Róży, spojrzał na numer rejestracyjny rolls-royce’a i zapamiętał go.
Ten mężczyzna wyglądał dokładnie tak jak on.
– Mamo, dlaczego nic nie powiedziałaś? – Zetty była tak zasmucona, że łzy napłynęły jej do oczu.
Zawsze, gdy w przeszłości ktoś ją gnębił, mama podbiegała, żeby dać tym dręczycielom nauczkę.
– Mamo, jesteś dziś jak ciapa. – Jej mały Robbie zdjął okulary przeciwsłoneczne i przewrócił oczami na matkę, która wciąż nic nie powiedziała.
Róża zaniemówiła. Czyżby jej dwoje dzieci właśnie się jej wyrzekło?
Jay był jej wrogiem w każdym tego słowa znaczeniu. Jak tylko się pojawił, jej dzieci przestały ją podziwiać.
Wyglądało na to, że zaraza jest nieunikniona.
Zaniepokojona Róża zatrzymała taksówkę i we trójkę ruszyli do dzielnicy Splendid Town w Trzeciej Obwodnicy Północnej części Miasta, gdzie obecnie przebywała jej matka.
…
Wewnątrz luksusowego rolls-royce’a.
Josephine Ares skrzyżowała ramiona, patrząc przez okno, obserwując ciekawą rodzinę w okularach przeciwsłonecznych, dopóki nie wsiedli do taksówki i nie odjechali.
Nie przywiązywała większej wagi do wcześniejszej konfrontacji.
Jednak, gdy zobaczyła małą dziewczynkę, w jej umyśle pojawiła się znajoma twarz.
– Jay, nie uważasz, że ta mała dziewczynka wygląda znajomo? Jej oczy wyglądały jak… jak oczy mojej szwagierki!
Jej starszy brat Jay trzymał kierownicę, odpowiadając nonszalancko: – Szwagierka? Jaka szwagierka?
– Jay, byłeś kiedyś żonaty, pamiętasz? – przypomniała mu Josephine.
Obraz Róży przemknął przez głowę Jaya i w myślach porównał twarz małej dziewczynki z twarzą Róży.
Pisk! Rolls-royce gwałtownie się zatrzymał.
Róża? Ta kobieta, osoba, która sprawiała, że zgrzytał zębami na samą myśl o niej?
– Ała! – Josephine szarpnęło do przodu i uderzyła czołem w oparcie fotela.
– Jay, jak mogłeś zranić swoją kochaną siostrę? Co by było, gdybym się zraniła? Będziesz się mną opiekował do końca życia?
Rolls-royce zatrzymał się przy drodze. Jay wyskoczył z samochodu i spojrzał w kierunku lotniska.
Josephine opuściła szybę i powiedziała słabo: – Nie zawracaj sobie głowy. Widziałam, jak wsiedli do taksówki. My jedziemy na południe, a oni na północ. Nie dogonisz jej, nawet gdybyś zawrócił.
Jay powoli wrócił na miejsce kierowcy i zamknął drzwi.
Josephine paplała podekscytowana: – Jay, czy ta kobieta to naprawdę była Róża?
Jay przesunął lusterko wsteczne tak, żeby patrzył bezpośrednio na Josephine. W lusterku Josephine wyraźnie widziała lodowaty wyraz twarzy brata.
Josephine nie mogła powstrzymać śmiechu. – Yup, tylko Róża może doprowadzić cię do takiego szaleństwa. A tak w ogóle, nazwała cię nawet handlarzem ludźmi.
Jay zastanowił się nad tym i zdał sobie sprawę, że to rzeczywiście coś, co osoba taka jak Róża mogłaby zrobić.
W końcu racjonalne myślenie mężczyzn i emocjonalne myślenie kobiet to zasadniczo dwie różne rzeczy. Jay zmarszczył brwi i zastanawiał się, jak prawdopodobne było, że Róża pojawi się po tej stronie miasta.
– To nie mogła być ona, nie żyje od pięciu lat. – Chociaż to mu powiedziano, nie potrafił znaleźć wytłumaczenia dla odrobiny niepokoju, który poczuł.
– Jay, nie uważasz, że sposób, w jaki zmarła Róża, był bardzo podejrzany? – powiedziała Josephine. – Nikt z nas nie widział zdjęcia jej martwej. Portret pamiątkowy nie wystarczy, żeby udowodnić, że umarła. Pomyśl o tym. Technologia obróbki zdjęć poprawia się z dnia na dzień.
– Wysłałem już ludzi, żeby jej szukali. Jeśli nie umarła, dlaczego nikt nie mógł jej znaleźć? – Jay wcisnął pedał gazu, zwiększył obroty silnika i odjechał z piskiem opon.
Josephine uniosła brwi i długo się nad tym zastanawiała. – System śledzenia Rodziny Ares jest całkiem imponujący, ale może znalazła sposób, żeby prześlizgnąć się przez sieć.
Jay powiedział chłodno: – Przeceniasz tego bękarta ze wsi.
Josephine wzruszyła ramionami. – Mimo że Róża pochodziła ze wsi, musisz przyznać, że sposób, w jaki udało jej się tobą manipulować, był całkiem imponujący.
Jay tak mocno ściskał kierownicę, że jego kostki zbielały.
















