logo

FicSpire

Szczęśliwa Żona

Szczęśliwa Żona

Autor: Agnieszka Kamiński

Rozdział 6
Autor: Agnieszka Kamiński
1 gru 2025
– Ugryźć cię? Nie zbliżyłbym swoich ust do czegoś tak brudnego jak ty. – Jay uniósł chłodno brwi. Wstał z czarnego, skórzanego fotela obrotowego i zbliżył się do Rose krok po kroku. Spojrzał na nią arogancko z góry, ze swojego imponującego wzrostu 185 cm. – Więc, Rose. Jak mi się odwdzięczysz za to, co zrobiłaś pięć lat temu? – zapytał Jay złowieszczo. Wspomnienie tej nocy było dla Rose krystalicznie czyste. Pięć lat temu, z odrobiną odwagi dodanej przez alkohol, ona… Ona odurzyła tego mężczyznę, a potem… – J-już ci to wynagrodziłam! – Rose gorączkowo próbowała negocjować z magnatem. Na posępnej twarzy Jaya pojawił się cień irytacji. – Może ja ci się odwdzięczę dziesięciokrotnie i każę ci spać z jakimś mężczyzną, hm? – Jay wyciągnął rękę i chwycił ją za drobny podbródek. Jego gniew był jak drzemiący lew, gotowy do skoku w każdej chwili. Rose zobaczyła błysk szkarłatu w jego oczach. Wyglądał jak drapieżnik, a ona była sparaliżowana strachem. – Czego chcesz? Ręka Jaya zsunęła się na jej dekolt i szarpnął gwałtownie jej lniano-bawełnianą sukienkę. Rozległ się odgłos rozdzieranego materiału. – Rose, pamiętasz, jak mnie upokorzyłaś ostatnim razem? Cóż, dzisiaj podwoję to, co mi zrobiłaś. – Jego zły głos wyszeptał jej do ucha: – Powiedz mi, jaki jest twój typ mężczyzny? Upewnię się, że cię zadowoli. Jeśli jeden nie wystarczy, mogę załatwić dwóch. Rose poczuła, jak każdy włókno jej ciała zamarza pod wpływem zimnej furii Jaya, każde jego słowo podkreślone radością zemsty, raniło jak cięcie nożem. – Chcę, żebyś poczuła, jak to jest uprawiać seks z kimś, kogo nienawidzisz! Rose, jak śmiałaś ze mnie zakpić! Pokażę ci, jakie są konsekwencje zabawy ze mną! Rose została rzucona na sofę, a potem duże i wysokie ciało Jaya przycisnęło ją. Chwycił ją za podbródek i zmusił, by na niego spojrzała. Podniósł leżący obok nóż do owoców i trzymał go groźnie blisko jej twarzy. – Nigdy więcej nie chcę widzieć twojej twarzy. Bo mnie obrzydza. Zniszczę ci twarz, wrzucę cię do burdelu i nigdy więcej nie zobaczysz światła dziennego. Na jego twarzy pojawił się nikczemny uśmieszek. – Chcę, żebyś poczuła rozpacz, którą ja czułem. Ostrze wnikało w jej skórę kawałek po kawałku, a Rose poczuła ostry ból na twarzy. Spojrzała na Jaya z żałosnym wyrazem twarzy, ale potem uśmiechnęła się smutno. – Tak bardzo mnie nienawidzisz? – wyszeptała. Wyraz obrzydzenia na twarzy Jaya był więcej niż wystarczającą odpowiedzią na to pytanie. Rose zamknęła oczy w poddaniu. Nieważne! Jeśli to ma być jej przeznaczenie, to niech tak będzie. Gdy Rose czekała na swój nieunikniony koniec, nagle zadzwonił telefon. Dzwonkiem była piosenka "Czerwona Pajęcza Lilia", śpiewana przez Angelinę Severe. Jej głos był eteryczny i piękny. Zarówno Rose, jak i Jay podświadomie wyciągnęli w tym samym czasie swoje telefony. Jay posłał jej szydercze spojrzenie. – To mój telefon. Czemu szukasz swojego? Rose była oszołomiona. "Dlaczego Jay ustawił 'Czerwoną Pajęczą Lilię' Angeliny jako swój dzwonek?" W jej poprzednim życiu jedyny raz, kiedy śpiewała "Czerwoną Pajęczą Lilię", to na imprezie absolwentów jej uniwersytetu i zostało to nagrane tylko na platformie uniwersyteckiej. Czy on pobrał tę piosenkę stamtąd? Jay wyjął swój telefon, ale ekran nie był włączony. Jay gapił się na Rose z niedowierzaniem. – Co, ukradłaś też mój dzwonek do telefonu? – warknął Jay, a jego przystojna twarz promieniowała furią. Rose na chwilę zaniemówiła. W końcu ta piosenka była wyraźnie jej. Jeśli ktoś ukradł piosenkę, to Jay. Telefon dzwonił uporczywie, a Jay warknął niecierpliwie: – Odbierz telefon! Rose wyciągnęła telefon drżącymi rękami i zobaczyła, że "Kochanek" próbuje się z nią skontaktować. W tym momencie Rose była tak zdenerwowana, że telefon wypadł jej z rąk na ziemię. Wpadła w panikę i schyliła się, żeby podnieść telefon, ale Jay chwycił go jednym długim ramieniem, zanim zdążyła. – Kochanek? Kiedy Jay przeczytał identyfikator dzwoniącego, uśmiechnął się szyderczo. Rose była tak zaniepokojona, że całe jej ciało było sztywne jak napięta cięciwa łuku. Obawiała się, że Jay odbierze telefon i odkryje istnienie jego drugiego syna, Robbiego. Zgodnie z oczekiwaniami, Jay odebrał połączenie bez wahania. Rose działała szybko. Wystrzeliła jak z armaty i wpadła na Jaya. Wyrwała mu telefon i pospiesznie krzyknęła do Robbiego po drugiej stronie linii: – Pomocy! – Następnie rozłączyła się tak szybko, jak tylko mogła. Jay odepchnął ją, otrzepał zmiętą odzież i usiadł na sofie w protekcjonalny sposób. – Prosić o pomoc? – Jego ton był lekki, ale ciężki od sarkazmu. – Nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć tego twojego kochanka. Może uratuje cię przede mną swoimi trzema głowami i sześcioma ramionami! Rose smutno trzepotała długimi rzęsami. Zastanawiała się, czy jej dziecko Robbie nie załamie się teraz po usłyszeniu jej wołania o pomoc. Czy zdecyduje się zadzwonić na policję? Jeśli będzie wiedział, że jego mamie grozi niebezpieczeństwo, czy będzie w stanie zaopiekować się Zetty? W końcu taki był konsensus między nimi! – Rose, dam ci dzień na uratowanie przez twojego kochanka – powiedział nagle Jay. – Jeśli uda wam się uciec przed pięcioma moimi największymi zbirami, odpuszczę sprawę. W przeciwnym razie… – Oczy Jaya płonęły płomieniami czyśćca. Rose zadrżała, a jej głos drżał ze strachu. – W przeciwnym razie, co? – Oboje możecie pójść razem do piekła – warknął Jay dziko. Jay podniósł nóż do owoców z podłogi, a jego odblaskowa powierzchnia rzuciła promień zimnego światła na twarz Rose. Na jej twarzy była już czerwona linia skrzepłej krwi. Jay szedł zdecydowanie w jej kierunku, trzymając nóż w ręku. Rose zakryła twarz i krzyknęła rozpaczliwie. – Jay, jeśli mnie zabijesz, nasz syn będzie cię nienawidził na zawsze! Nóż do owoców, którym wymachiwał Jay, upadł na ziemię z ciężkim brzękiem. Nagle w jego głowie wielokrotnie rozbrzmiewał głos Jensona: – Chcę mamusi! Chcę mamusi! Jenson nigdy nie był gadatliwym dzieckiem w swoich wczesnych latach, ale trzy na pięć razy, kiedy otwierał usta, wypowiadał te same słowa. Czasami nawet wykrzykiwał te słowa przez sen. Kiedy wspomnienia zalały głowę Jaya, zirytowany odrzucił nóż na bok, ale gniew, który w nim narastał, nie ustąpił. – Jakim prawem jesteś jego matką? – syknął. – Co dla niego zrobiłaś w ciągu ostatnich pięciu lat? Rose zaczęła płakać, oskarżenie Jaya rozdarło jej serce. – Żadna matka na świecie nigdy nie porzuciłaby swojego dziecka – szlochała. – Gdyby nie było ku temu ważnego powodu, wróciłabym, żeby go zobaczyć już dawno temu! To nie poprawiło jego humoru. – Jesteś tylko chciwym i tchórzliwym słabeuszem – warknął. Rose mogła się spierać. Podjęła żałosną decyzję o porzuceniu swojego pierwszego dziecka, aby dać pozostałym dwóm szansę na świetlaną przyszłość. Ponadto wiedziała, że jej pierwsze dziecko również zostanie dobrze wychowane, jeśli zostanie przyjęte przez rodzinę Aresów. Jednak to były krzywdy, których nigdy nie mogła nikomu powiedzieć. – Tak, jestem słabeuszem – zawyła Rose, odkładając na bok swoją dumę i znosząc upokorzenia w imię przetrwania.

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Rozdział 6 – Szczęśliwa Żona | Czytaj powieści online na FicSpire