logo

FicSpire

Szczęśliwa Żona

Szczęśliwa Żona

Autor: Agnieszka Kamiński

Rozdział 8
Autor: Agnieszka Kamiński
1 gru 2025
Recepcjonistka w recepcji zauważyła małego chłopca. Miał czarującą czuprynę czarnych włosów i ubrany był w biały T-shirt z nadrukiem zbroi na piersi, czarne spodnie dresowe i czarną maskę. Monochromatyczny wygląd jego stroju sprawiał, że wyglądał stylowo, jak wyjęty z artystycznego obrazu. Pielęgniarka pomyślała, że wygląda jak mały książę z komiksu. "Ależ on jest cholernie słodki!" "Kogo szukasz, maluszku?" Pielęgniarka podeszła i przywitała go ciepłym uśmiechem, jej głos był łagodny. "Szukam mojego... mojego taty!" – odpowiedział instynktownie chłopiec. "Mama powiedziała, że zawsze muszę być ostrożny, kiedy jestem na zewnątrz. Nie mów obcym prawdy, z wyjątkiem policjantów, oczywiście." Mały spojrzał niewinnie na pielęgniarkę: "Proszę pani, czy wie pani, gdzie jest mój tata?" Kiedy drobna pielęgniarka przyjrzała się twarzy chłopca, z jego dużymi, okrągłymi oczami wyglądającymi spod maski, ogarnęło ją nagłe olśnienie. "Te oczy są dokładnie takie same jak zimnego pana Aresa!" Jednak pan Ares zawsze miał ten charakterystyczny poważny wyraz twarzy. Nawet z urokiem, którym został obdarzony, większość ludzi nie odważyłaby się do niego zbliżyć. Mały chłopak stojący przed nią był jego kompletnym przeciwieństwem. Wyglądał na miękkiego i przytulnego, a jego ciepły uśmiech mógłby roztopić śnieg. Szczerze mówiąc, był raczej nieodparty. "Och, tak. Biuro pana Aresa jest na dziewiątym piętrze!" – odpowiedziała pielęgniarka szybko, bez wahania. Chłopiec był trochę niezadowolony. Czy naprawdę wyglądał jak syn tego pana Aresa? A może po prostu miał pospolitą twarz? Nastawienie pielęgniarki zmieniło się o 180 stopni. Pochyliła się i zapytała uprzejmie: "Czy zaprowadzić cię do jego biura?" Chłopiec szybko pokręcił głową. "Nie." "Ta pielęgniarka wygląda ładnie, ale nie wydaje się zbyt bystra. Jeśli będzie za mną chodzić, może zrujnować mój plan" – pomyślał. W tym momencie otworzyły się drzwi windy i chłopiec szybko wskoczył do środka. Podczas gdy winda wjeżdżała na kolejne piętra, lokalizator na jego smartwatchu informował go, że się zbliża. Kiedy dotarł na dziewiąte piętro, jego aktualna lokalizacja i znacznik celu nałożyły się na siebie. Chłopiec wysiadł z windy i podążając za wskazówkami systemu pozycjonowania, wkrótce zlokalizował pokój, w którym z pewnością była zamknięta Rose. Na dużych drewnianych drzwiach wisiała drewniana tabliczka z napisem "Salon Prezydencki". Mały chłopiec pchnął drzwi, ale te nie drgnęły. Zauważył miedziany zamek na odcisk palca na drzwiach i, nie mając lepszego planu, spróbował go odblokować, przykładając swój mały palec do skanera. Ku jego zaskoczeniu usłyszał kliknięcie zamka i drzwi się otworzyły. Mały chłopak był oszołomiony. "Czy ten zamek na odcisk palca jest specjalnie dla mnie?" – zastanawiał się. Chłopiec otworzył drzwi i zobaczył upokorzoną postać swojej matki przywiązaną do nogi stołu. Jej włosy były w nieładzie, a twarz ukryta w kolanach. Jej ramiona drżały. "Czy mama płacze?" – pomyślał zaniepokojony. Nigdy wcześniej nie widział, żeby jego mama płakała. "Ktoś musiał jej zrobić coś złego, że płacze." "Mamo!" – krzyknął mały chłopiec, upuszczając hulajnogę i pędząc w stronę związanej Rose. Kiedy Rose usłyszała znajomy, słodki głos swojego syna, podniosła zapłakaną twarz i zobaczyła go. Jej Robbie stał tuż przed nią. Powiedzieć, że Rose była oszołomiona, to niedopowiedzenie. Jej wzrok powędrował do zamka na odcisk palca i zdała sobie sprawę, że jej przeczucie było prawdziwe. Jej Robbie naprawdę miał taki sam odcisk palca jak Jenson! Robbie zerwał maskę, a jego mała, przystojna twarz zmarszczyła się ze złości. "Mamo, kto to za dupek, który ci dokuczał? Zabiję go." Mówiąc to, wykonał wyszukane i zwinne kopnięcie okrężne w powietrzu. Robbie był całkiem utalentowany w Taekwondo. Początkowo Rose zapisała go na zajęcia Taekwondo, aby wzmocnić jego raczej słabe i kruche ciało. Ku jej zaskoczeniu trener wkrótce zachwycał się naturalnym talentem chłopca. Dwa lata później półki Robbiego uginały się od trofeów z Taekwondo. W ciągu ostatnich sześciu miesięcy zaczął nawet rzucać wyzwanie starszym grupom i radził sobie bardzo dobrze. Rose pomogła mu założyć maskę z powrotem na twarz. "Tutaj jest niebezpiecznie" – powiedziała szeptem – "uciekajmy szybko, dokończymy później". "Okej!" – odpowiedział posłusznie Robbie. Zanim wyszła, Rose wpadła na nagły pomysł. "Zaczekaj" – powiedziała – "musimy znaleźć sposób na usunięcie nagrania z kamer monitoringu. Nie możemy pozwolić, żeby źli ludzie się o tobie dowiedzieli." "To proste. Zostaw to mnie." Bardzo szybko nagranie z kamer monitoringu w całym budynku zostało wymazane. ... Wille w City South zdawały się zlewać z horyzontem. Obszar ten słynął jako najcenniejszy raj nieruchomości w całym mieście. Same wille-bungalowy były ogromne, ale ich ogrody były jeszcze większe. Mikrodzielnica miała rekordowo niski odsetek ludności miasta – mieszkało tam mniej niż 0,5 procent mieszkańców. Oczywiście tylko najbogatsi i najpotężniejsi ludzie mogli sobie pozwolić na życie w tym raju, który zdawał się zlewać z niebem. Jay wjechał swoim Lincolnem do podziemnego garażu. Szybko i elegancko wjechał na miejsce parkingowe, idealnie ustawiając samochód. Jay szybko wysiadł z samochodu i pospieszył do domu. Otworzył drzwi antywłamaniowe, a do jego nozdrzy dotarł pyszny aromat. Jay był lekko zaskoczony i rozejrzał się po pokoju. "Jay? Kiedy wróciłeś?" Josephine trzymała talerz słodko-kwaśnych żeberek wieprzowych i przywitała Jaya, kiedy wszedł. Mama Jaya nakrywała do stołu. Tata Jaya był w części rekreacyjnej salonu ze swoim wnukiem, budując razem wysokiego robota Lego. A może dokładniej, stary dziadek po prostu siedział obok Jensona, patrząc dumnie na swojego wnuka. Z drugiej strony Jenson całkowicie ignorował obecność swojego dziadka. Jay zmienił buty na domowe kapcie i podszedł do Jensona. Powiedział od niechcenia: "Skoro są tutaj dziadek i babcia, to po co potrzebowałeś, żeby tata wracał? Tata był bardzo zajęty w południe –" "Zajęty, taaa!" – pomyślał pogardliwie Jenson. Jenson zignorował słowa ojca. Kontynuował z radością budowanie robota Lego, który był już wyższy od niego. "Powiedz coś!" – warknął Jay. "Sam zdecydowałeś się wrócić" – powiedział chłodno Jenson. Chodziło mu o to, że skoro jego tata ma wolną wolę i pełną kontrolę nad własnymi nogami, to jego powrót do domu zależy od niego, a nie od Jensona. Dlaczego więc miałby być niezadowolony, skoro sam tak zdecydował? Jay zaniemówił na chwilę, ale zachował spokój, próbując przemówić synowi do rozsądku. "Tata pospieszył się do domu tylko dlatego, że myślałem, że nie masz nic na obiad. Gdybyś powiedział tacie przez telefon, że dziadek i babcia są w domu, tata nie musiałby się spieszyć do domu." "Lekarze powiedzieli, że mam autyzm. Dlaczego oczekujesz ode mnie, że tyle powiem? Idiota!" Jenson z całej siły wcisnął ostatni klocek Lego w oczy robota i wstał. Odepchnął Jaya i poszedł sam na górę. "Dlaczego teraz tak dużo mówisz?" – zawołał Jay. "Chyba się przeforsowałem!" – odciął się Jenson. Twarz Jaya pociemniała od riposty Jensona. Dziadek zaśmiał się i powiedział sarkastycznie: "Jaki ojciec, taki syn". Jay był tak wściekły, że prawie roztrzaskał robota Jensona. Dziadek pospiesznie go powstrzymał. "Nie rób tego. To jest mama Jensona. Jeśli dotkniesz jego mamy, twój syn powiedział, że zrobi to samo z twoją." Zawsze tak było. Cała rodzina cierpiała, gdy Jenson wpadał w furię z powodu działań Jaya. A zawsze kończyło się na tym, że jego babcia wylewała łzy za swojego ukochanego wnuka.

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Rozdział 8 – Szczęśliwa Żona | Czytaj powieści online na FicSpire