Grand Asia Hospital.
Jay poszedł do pokoju monitoringu. Ledwie wszedł, powitał go młody mężczyzna i złożył raport.
– Panie Ares, dane pacjentki wpłynęły do naszego systemu dwadzieścia minut temu. Zrobiliśmy, jak pan kazał, i ustawiliśmy elektroniczny lokalizator, aby śledzić osobę, która przesłała jej informacje. Ale ta kobieta wygląda zupełnie inaczej niż na zdjęciu, które nam pan dał…
Wzrok Jaya był wlepiony w monitor. Młody mężczyzna przesunął myszką i na ekranie pojawiła się kobieta ubrana w punkowym stylu.
Jay zmarszczył brwi i uważnie obserwował kobietę z dredami, ustami wysmarowanymi szminką i kocimi cieniami do powiek, starając się stłumić narastający dyskomfort.
– Przybliż! – warknął Jay.
Twarz Rose powiększyła się na monitorze, a obraz w wysokiej rozdzielczości oferował wyraźny widok jej twarzy.
Wciąż wyglądała tak samo…
Jay zmrużył oczy.
Jak Rose uciekła z jego sieci, z której nie dało się uciec?
Nie mógł pojąć, jak udało jej się ukryć, kiedy cały świat jej szukał, ale jej ostateczny ruch, upozorowanie własnej śmierci, był przyznajmy, bardzo sprytny.
Kiedy Jay pomyślał o tym, jak dał się przechytrzyć pospolitej kobiecie, takiej jak Rose, poczuł ogromny cios w swoją samoocenę.
– Grayson, złap ją i zwiąż. – Wąskie usta Jaya wykrzywiły się złośliwym uśmiechem.
– Tak, panie – odpowiedział Grayson, po czym wyszedł z pokoju.
…
Rose siedziała na ławce na korytarzu, niespokojnie czekając na analizę lekarza.
Była całkowicie oszołomiona wieloma niewytłumaczalnymi wymówkami lekarza dotyczącymi przyjęcia jej matki.
Najpierw były problemy ze wskaźnikami jej matki. Potem nagle w Grand Asia było zbyt wielu pacjentów i nie było wolnych łóżek, więc musiała czekać na zewnątrz.
Aby zapewnić matce terminowe i skuteczne leczenie, Rose nie mogła zrobić nic innego, jak tylko cierpliwie czekać na wyniki.
Nagle zbliżyło się do niej kilku mężczyzn w przyciemnianych okularach i czarnych mundurach.
Rose od razu poczuła, że coś jest nie tak i miała zamiar odejść, kiedy na drugim końcu korytarza pojawiło się więcej podobnie ubranych mężczyzn.
– Panno, czy zechce pani pójść z nami? – Grayson zdjął okulary przeciwsłoneczne i obdarzył ją uprzejmym uśmiechem.
Rose w końcu zdała sobie sprawę, że wpadła prosto w pułapkę, dobrowolnie udając się do Grand Asia.
– Kim jesteście? I dlaczego miałabym z wami iść? – Rose mówiła z wymuszonym spokojem.
Grayson odpowiedział raczej stanowczo: – Panno, proszę nie zmuszać nas do użycia siły. Nasi ludzie bywają trochę brutalni, jeden mały wypadek i możemy przypadkowo złamać pani kończynę.
To była niczym nie ukrywana groźba.
Rose dobrze wiedziała, że ochroniarze Jaya są tak samo bezwzględni jak ich pan.
W związku z tym wolała się poddać niż stawiać opór i poszła za Graysonem korytarzem.
Kiedy dotarli przed salon, Rose niechętnie weszła do środka. Grayson otworzył drzwi i wepchnął ją do pokoju. Rose potknęła się kilka kroków do przodu, zanim zatrzymała się tuż przed Jayem Aresem.
Jay siedział na czarnym fotelu bujanym, który idealnie komponował się z jego czarnym garniturem. Scena po prostu emanowała odrażającą próżnością i arogancją.
Kiedy Rose weszła, wzrok Jaya natychmiast skupił się na jej twarzy.
– Umyj twarz w tej umywalce – rozkazał jej ostro Jay.
Nietolerowana pompatyczność Jaya rozpaliła drzemiącą w Rose furię.
– Proszę pana, to naturalne, że kobieta chce wyglądać jak najlepiej, wie pan. Jest pan nierozsądny i nieuprzejmy. – Postanowiła udawać głupią.
Jay pochylił się do przodu i powiedział surowo: – Przepraszam, być może po prostu nie widzę pani jako atrakcyjnej.
– Eh…
– W każdym rodzaju kwiatów jest piękno. Tak samo jest z ludźmi. Nic na to nie poradzę, że jest pan zamknięty. – powiedziała Rose, trzymając się swojego stanowiska.
– Dobrze. Jeśli nie chcesz umyć twarzy, każę to zrobić moim ludziom. – Głos Jaya był gładki i jedwabisty, ale wywołał u Rose dreszcze.
– To nie będzie konieczne! – Rose wstała gwałtownie. – Zrobię to sama.
Podeszła do umywalki, odkręciła kran i oblała twarz zimną wodą. Wytarła twarz i wróciła do Jaya.
– Skończyłam.
Jay obejrzał niezmienioną pomalowaną twarz i zmarszczył brwi. Instynktownie wyciągnął rękę, by dotknąć wielobarwnego makijażu na jej twarzy. – Czy to wodoodporny makijaż?
Nawet po dotknięciu krzykliwego makijażu jego palce pozostały niepoplamione.
– Dam ci trzy minuty. Teraz. Zmyj twarz. W przeciwnym razie każę jednemu z moich ludzi zdjąć ci skórę z twarzy. – Jego głos był tak lodowaty, że Rose pomyślała, że jest w lodowej trumnie.
Rose uparcie siedziała na sofie naprzeciwko niego. – Nie mogę tego zmyć – powiedziała uparcie.
– Wejdźcie!
Na jego rozkaz drzwi otworzyły się z zewnątrz i do pokoju weszła grupa rosłych mężczyzn i ustawiła się w dwóch rzędach wokół Rose.
Rose była oszołomiona. Zaczęła się jąkać: – Nie… to znaczy… To tylko demakijaż… Czy to naprawdę konieczne?
Jay posłał mężczyznom znaczące spojrzenie, a następnie kilku wysokich mężczyzn agresywnie złapało Rose. Jeden z nich zacisnął dłoń na szyi Rose, a ona szybko zaczęła mieć problemy z oddychaniem.
Inny mężczyzna wziął butelkę płynu do demakijażu i bezceremonialnie spryskał nim twarz Rose. Część płynu dostała się do jej oczu i natychmiast ją poparzyła.
Następnie inna osoba wyjęła szczoteczkę do zębów i szorstko wyszorowała twarz Rose.
Wreszcie ostatnia osoba wzięła butelkę wody mineralnej i oblała nią twarz Rose.
– Wszyscy jesteśmy cywilizowanymi ludźmi. Dlaczego zachowujemy się jak prymitywne małpy? – krzyknęła gniewnie Rose.
Przy niegrzecznej i brutalnej pomocy mężczyzn powoli ukazała się prawdziwa twarz Rose.
Gdy twarz Rose zaczęła wyglądać coraz bardziej znajomo, wyraz twarzy Jaya stawał się coraz bardziej paskudny.
– Rose Loyle!
Po wykonaniu swojego zadania mężczyźni w końcu puścili Rose i sprawnie opuścili pokój w uporządkowany sposób.
W tym momencie Rose wyglądała jak szczur po kąpieli z mokrą twarzą i ociekającym wodą ubraniem. Delikatnie mówiąc, była potwornie zawstydzona.
– No i co z tego, że jestem Rose? Pocałuj mnie w tyłek! – Rose wściekle wymachiwała pięściami w kierunku Jaya i wyglądała na wściekłą.
Jeśli Jay nie czuł litości dla Rose pięć lat temu, to z pewnością nie miał jej teraz w zapasie.
Oczywiste rozdrażnienie Rose tylko powiększyło jego zły uśmiech.
Ta kobieta była kiedyś potulną i dobrze wychowaną marionetką, mdłą i bez smaku.
Kto by pomyślał, że okaże się knującym garnkiem czarnego atramentu kałamarnicy!
















