– Nazywasz to rajem? – wymamrotałam, wysiadając z samochodu i mrużąc oczy na okazałe, skąpane w słońcu wejście do Emerald Cove Resort. Palmy kołysały się na wietrze, a ich cienie tańczyły na brukowanym podjeździe.
Adrian uśmiechnął się zadowolony, wręczając kluczyki parkingowemu. – Nie ma za co.
– Za co? – odparowałam, poprawiając okulary przeciwsłoneczne. – Za porwanie pod przykrywką działalności
















