Tydzień poprzedzający ślub Patricii był istnym tornadem chaosu. Między pracą, przygotowaniami ślubnymi a coraz bardziej napiętym zachowaniem Adriana czułam się, jakbym jechała na oparach. Za każdym razem, gdy myślałam o czerwonej róży, którą znaleźliśmy po ataku na naszego kierowcę, dreszcz przebiegał mi po plecach.
Ale dzisiaj nie chodziło o tajemnicze groźby czy sekretnych wrogów. Chodziło o ślu
















