Ledwo Adrian i ja złapaliśmy oddech, a już siedzieliśmy z powrotem w jego biurze, zdając raport. Wstępna zgoda Noaha Cartera to był sukces, ale Adrian nie należał do tych, którzy cokolwiek pozostawiają przypadkowi. Chciał dopiąć transakcję, przypieczętować ją żelaznym uściskiem dłoni i nie pozostawić miejsca na jakiekolwiek wątpliwości.
– Myślisz, że naprawdę się zgodził? – zapytałam, zapadając s
















