Następny tydzień minął jak błoga cisza po burzy. Z oficjalnie przyjętym na pokładzie Noahem Carterem, w biurze unosiła się atmosfera świętowania. Transakcja była ogromnym sukcesem firmy, a Adrian nie tracił czasu, by upewnić się, że wszyscy o tym wiedzą.
– Jutro organizujemy uroczysty lunch – ogłosił pod koniec naszego porannego spotkania. Mówił niby od niechcenia, ale błysk w jego oczach zdradza
















