– Uśmiechnij się, Mio – wymruczał Adrian, jego głos był niski, lecz władczy, a dłoń wciąż mocno spoczywała na mojej talii. – Nie pozwól im zobaczyć, że się wahasz.
Puls mi przyspieszył, gdy się opanowałam, zmuszając usta do wyćwiczonego uśmiechu. Ale za tym uśmiechem mój umysł wirował. To nie tylko mnie przytłaczało – to mnie dusiło.
Reporter zatrzymał się jeszcze na chwilę, wciąż celując w nas obiektywem, po czym przeszedł do kogoś innego. Wypuściłam cicho powietrze, ale Adrian nie poluzował uścisku.
– Zawsze jesteś taki kontrolujący, czy to tylko ja dostaję to specjalne traktowanie? – wymamrotałam pod nosem.
Usta Adriana zadrżały, prawie układając się w uśmieszek. – Tylko wtedy, gdy ktoś tego potrzebuje – powiedział chłodno.
– Jasne – odparowałam, a mój głos ociekał sarkazmem. – Bo potknięcie się o sukienkę to zbrodnia karana publicznym upokorzeniem.
Jego dłoń na mojej talii lekko się przesunęła, przyciągając mnie o ułamek bliżej. – Nie jesteś upokorzona. Wszystko z tobą w porządku – powiedział, teraz już łagodniejszym tonem. – To nie jest aż tak wielka sprawa, jak myślisz. Po prostu… idź za mną.
Otworzyłam usta, żeby mu odpowiedzieć, ale powstrzymała mnie intensywność w jego oczach. Było w nich coś nieodgadnionego, coś, co sprawiło, że moje serce zaczęło drżeć.
Muzyka przeszła w wolniejszą melodię i poczułam, jak zmienia się atmosfera wokół nas. Pary kołysały się razem, a światła przygasły na tyle, by stworzyć iluzję intymności.
– Wszystko ze mną w porządku, Adrianie – powiedziałam cicho, starając się ignorować fakt, że mój puls przyspieszył na skutek jego bliskości. – Nie musisz ciągle grać wybawiciela.
– Kto powiedział, że gram? – Jego głos był niski, a sposób, w jaki jego wzrok powędrował do moich ust, sprawił, że wstrzymałam oddech.
Zanim zdążyłam odpowiedzieć, dźwięk śmiechu zwrócił moją uwagę na skraj sali balowej. Grupa elegancko ubranych mężczyzn i kobiet stała, ożywiając się, a ich obecność była magnetyczna. Jeden z nich, mężczyzna z łatwym uśmiechem i aurą pewności siebie, przykuł moją uwagę.
Patrzył prosto na mnie.
Adrian od razu to zauważył. Jego postawa zesztywniała, a szczęka zacisnęła się, gdy jego uścisk na mojej talii stał się niemal zaborczy.
– Kto to jest? – zapytałam, mimo wszystko ciekawa.
– Nikt ważny – powiedział Adrian płaskim tonem, ale jego ton zdradzał coś głębszego – irytację, a może nawet zazdrość.
Mężczyzna wystąpił naprzód, podnosząc kieliszek w naszym kierunku z przyjaznym skinieniem głowy. Odwzajemniłam uprzejmy uśmiech, ale reakcja Adriana była natychmiastowa.
– Musimy porozmawiać – powiedział ostro, odciągając mnie z parkietu bez czekania na odpowiedź.
– Adrian, co do cholery? – syknęłam, potykając się lekko, gdy próbowałam dotrzymać mu kroku.
Nie zatrzymał się, dopóki nie znaleźliśmy się w cichszym kącie sali, z dala od ciekawskich spojrzeń tłumu.
– Co z tobą nie tak? – zażądałam, wyrywając ramię z jego uścisku.
– Co ze mną nie tak? – Odwrócił się do mnie twarzą, a jego wyraz twarzy był posępny. – Powiedz mi, Mio. Dobrze się tam bawiłaś?
– Dobrze się bawiłam? – powtórzyłam, niedowierzając. – Adrianie, uśmiechnęłam się do faceta, który akurat spojrzał w moją stronę. To chyba nie jest zbrodnia.
– Jesteś moją żoną – powiedział, jego głos był niski, ale ostry. – A przynajmniej tak wszyscy tutaj uważają. Jak myślisz, jak to wygląda, kiedy zaczynasz się tak uśmiechać do innych mężczyzn?
Wpatrywałam się w niego oszołomiona. – Chyba żartujesz, prawda? O co w tym wszystkim chodzi?
– Chodzi o zachowanie pozorów, Mio – powiedział Adrian, jego ton był oschły, ale w jego oczach płonęło coś głębszego.
Skrzyżowałam ręce, zwężając oczy. – Ach, więc o to chodzi? Pozory? Bo z mojego punktu widzenia wygląda na to, że wpadłeś w furię, bo ktoś inny na mnie spojrzał.
Zrobił krok bliżej, górując nade mną, a jego głos przeszedł w niebezpieczny szept. – Nie prowokuj mnie, Mio. Nie masz pojęcia, jak delikatna jest ta sytuacja.
Zaśmiałam się, ale bez radości. – Delikatna? Adrianie, to nie są negocjacje o wysoką stawkę. To gala. I zgadnij co? Ludzie patrzą na innych ludzi. Pogódź się z tym.
Jego szczęka się zacisnęła, a mięsień drgnął, gdy walczył o zachowanie kontroli. – Myślisz, że to żart?
– Myślę, że robisz z igły widły – odparowałam. – Chyba że… – Przechyliłam głowę, a na moich ustach pojawił się uśmieszek. – Chyba że nie chodzi tylko o pozory. Może jesteś zazdrosny?
Nastąpiła ogłuszająca cisza. Spojrzenie Adriana utkwiło w moim, jego wyraz twarzy był nieodgadniony, ale napięcie między nami było wyczuwalne.
– Nie jestem zazdrosny – powiedział w końcu, jego głos był zimny i precyzyjny.
– Jasne – powiedziałam, przeciągając słowo. – Wmawiaj sobie to dalej, Adrianie.
Zanim zdążyłam wziąć kolejny oddech, skrócił dystans między nami. Jego dłoń przesunęła się na moje lędźwie, przyciągając mnie do siebie. Moje serce waliło o żebra, a druga jego dłoń objęła moją szczękę, a kciuk musnął mój policzek.
– Myślisz, że to gra? – zapytał, jego głos był niski i szorstki.
Przełknęłam z trudem ślinę, a gorąco jego bliskości uniemożliwiało mi trzeźwe myślenie. – Może i tak – wyszeptałam, a mój głos lekko drżał.
Jego oczy pociemniały i przez chwilę myślałam, że mnie pocałuje. Ale zamiast tego nachylił się blisko, a jego usta musnęły moje ucho, gdy mówił.
– Dalej prowokujesz, Mio – wymruczał, a jego oddech był ciepły na mojej skórze. – A pewnego dnia mogę odpowiedzieć tym samym.
Wstrzymałam oddech i nienawidziłam tego, jak bardzo wpłynęły na mnie jego słowa. – To groźba?
– To ostrzeżenie – powiedział po prostu, jego głos był spokojny.
Zanim zdążyłam odpowiedzieć, ktoś odchrząknął za nami. Podskoczyłam, odsuwając się od Adriana tak szybko, jak tylko mogłam.
Stałam tam mężczyzna w eleganckim garniturze, z uniesionymi brwiami w lekkim rozbawieniu. – Przepraszam, że przeszkadzam – powiedział, choć jego ton sugerował, że wcale mu nie przykro. – Adrianie, gospodarz cię woła.
Adrian skinął krótko głową, a jego spojrzenie zatrzymało się na mnie o ułamek sekundy dłużej, zanim się odwrócił. – Zostań tutaj – powiedział przez ramię, a jego ton nie pozostawiał miejsca na dyskusję.
Gdy odszedł, próbowałam uspokoić oddech, a moje myśli wirowały. Co się właśnie stało?
Podeszłam na skraj sali balowej, udając, że podziwiam błyszczące żyrandole, podczas gdy próbowałam się pozbierać. Powietrze było ciężkie, a napięcie nocy mnie przytłaczało. Byłam tak pogrążona w myślach, że nie zauważyłam powrotu Adriana, dopóki jego dłoń nie zacisnęła się mocno na moim ramieniu.
– Chodź ze mną – powiedział ostrym i niskim głosem.
– Adrianie, co… –
– Teraz – powiedział, przerywając mi.
Ledwo zdążyłam zareagować, a już wyprowadzał mnie z sali balowej, przez boczne drzwi, do słabo oświetlonego korytarza. Dźwięk gali ucichł za nami, gdy nagle się zatrzymał, odwracając się do mnie twarzą.
– Co z tobą nie tak? – zażądałam, wyrywając ramię. – Nie możesz mnie tak po prostu ciągać jak… –
Adrian przeczesał włosy dłonią, a jego szczęka była mocno zaciśnięta. – Zostałaś wrobiona – powiedział ponurym głosem.
Zamrugałam. – O czym ty mówisz?
Spojrzenie Adriana utkwiło w moim, nieustępliwe i poważne. – Ktoś rozsiewa plotki o nas. O tobie.
Mój żołądek się skręcił. – Jakie plotki?
Zawahał się, a jego wyraz twarzy był posępny i nieodgadniony. – Że to małżeństwo to fikcja. Że robisz to dla pieniędzy.
Słowa uderzyły mnie jak cios w żołądek. – Co? To absurd!
– Wiem – powiedział Adrian, jego głos był teraz łagodniejszy, ale nie mniej intensywny. – Ale to poważna sprawa, Mio. Jeśli to wyjdzie na jaw, może wszystko zrujnować.
Wpatrywałam się w niego, a ciężar jego słów zapadał się we mnie. – Kto by to zrobił?
Jego szczęka się zacisnęła i przez chwilę wyglądał, jakby chciał powiedzieć coś więcej. Ale potem pokręcił głową. – Jeszcze nie wiem. Ale kimkolwiek jest… obserwuje nas.
Powietrze stało się zimniejsze, cięższe. Rozejrzałam się po słabo oświetlonym korytarzu, nagle czując się odsłonięta. – Co robimy? – zapytałam, a mój głos był ledwo słyszalny.
Adrian zrobił krok bliżej, a jego obecność była stabilna i władcza. – Wyprzedzimy ich – powiedział stanowczo. – Ale Mio – to oznacza koniec gier. Koniec przekraczania granic. Nie możemy sobie pozwolić na żadne błędy.
Przełknęłam z trudem ślinę, a moje serce waliło w mojej piersi. – Dobrze – powiedziałam, a mój głos był drżący, ale zdecydowany.
Adrian skinął głową, a jego ostre spojrzenie nigdy nie opuszczało mojego. – Dobrze.
Ale gdy się odwrócił, mój wyraz twarzy jeszcze bardziej pociemniał, a cień przesłonił moją twarz.
Zaraz zrobi się naprawdę nieprzyjemnie.
















