– Widziałaś dzisiejsze gazety? – głos Lisy rozległ się w słuchawce, ostry i nieustępliwy, przecinając moją poranną mgłę jak nóż.
Jęknęłam, mocniej ściskając telefon i przewracając się w łóżku. – Lisa, jest ledwo po siódmej. Co może być tak pilnego?
– Och, nie wiem. Może fakt, że twoja twarz znowu jest na wszystkich brukowcach? Naprawdę powinnaś spojrzeć. Strona szósta. Nie masz za co dziękować.
Li
















