W końcu odnalazłam rytm nowego życia – cichego, spokojnego istnienia w małym miasteczku, gdzie nikt mnie nie znał i mogłam po prostu oddychać. Brzęczenie prostoty było ukojeniem, wytchnieniem od chaosu, który zostawiłam za sobą. Miasteczko było na tyle małe, że czułam się jak w domu, a jednocześnie na tyle oddalone od przeszłości, że nie nawiedzała mnie na każdym kroku.
Poranek był spokojny, wypeł
















