logo

FicSpire

UKRYTE PŁOMIENIE: Sekretna gra miłosna miliardera

UKRYTE PŁOMIENIE: Sekretna gra miłosna miliardera

Autor: Joooooe

Rozdział 2
Autor: Joooooe
8 sie 2025
"Nie mogę za ciebie wyjść, Adrianie."  Słowa wychodzą ostrzej, niż zamierzałam, lekko odbijając się echem w cichej kawiarni. Adrian ledwo drga; po prostu na mnie patrzy, spokojny jak zawsze, jakby się tego spodziewał. Czekam na jakąś reakcję, ale on tylko unosi brew, obdarzając mnie tym samym irytującym, nieczytelnym spojrzeniem.  "Jesteś tego pewna?" pyta, leniwie mieszając kawę. "Bo z mojego punktu widzenia to praktyczne rozwiązanie. Ty zachowasz pracę, a ja dostanę to, czego potrzebuję."  Kręcę głową, czując, jak przyspiesza mi puls. "Przepraszam, ale nie mogę. Mam już chłopaka. I nie wierzę w małżeństwo bez… no wiesz, romansu."  "Czy on wie, co się tutaj dzieje?" Pytanie Adriana jest spokojne i zaskakuje mnie.  "To… to nie ma znaczenia."  Wzrusza ramionami. "Mnie się wydaje, że ma. Nie musisz odpowiadać teraz. Dam ci czas do namysłu."  "Nie." Mówię, wstając. "Moja odpowiedź brzmi nie. I jest ostateczna."  Po prostu kiwa głową, jakby to było najbardziej przewidywalne na świecie. "Dobrze, Mio. Ale pamiętaj, moja oferta jest aktualna."  Nie daję mu kolejnej szansy, żeby mnie przekonać. Jestem zdecydowana – nie chcę brać udziału w jego dziwnej propozycji.  ---  Po wyjściu z kawiarni przeglądam telefon, aż znajduję imię Grzegorza. Pomimo wszystkiego, co się między nami wydarzyło, jest we mnie część, która wciąż ma nadzieję, że uda nam się to naprawić. To głupie, ale wmawiam sobie, że to, co się stało, było tylko błędem, wybojem na drodze.  Biorę uspokajający oddech i idę do jego mieszkania.  Kiedy docieram na miejsce, drzwi są lekko uchylone. Pukam cicho, ale nie ma odpowiedzi, więc otwieram je trochę szerzej i wchodzę do środka. Z korytarza dobiega cichy śmiech – kobiecy śmiech. Ściska mnie w żołądku, ale mówię sobie, że jestem po prostu przewrażliwiona. Dopóki nie słyszę go ponownie, dochodzącego z jego sypialni.  Idę korytarzem, każdy krok jest cięższy od poprzedniego, aż docieram do jego drzwi. Widzę go teraz, splecionego z kimś innym na łóżku. I to nie jest ta kobieta, co wcześniej. To ktoś zupełnie inny.  "Grzegorz?" Wykrztuszam, a mój głos to mieszanka gniewu i niedowierzania.  Zastyga w bezruchu i podnosi wzrok, zaskoczony. Kobieta pospiesznie zbiera swoje ubrania, rzucając przepraszające spojrzenie w moją stronę, gdy pośpiesznie mija mnie, wychodząc za drzwi. Ledwo ją zauważam, skupiając całą uwagę na Grzegorzu, który teraz siedzi, patrząc na mnie, jakbym to ja była winna.  "Mio," wzdycha, jakby to była w jakiś sposób moja wina.  "Czy ty mówisz poważnie, Grzegorz?" Wypluwam, czując, jak mój głos drży z gniewu. "Myślałam, że to, co się stało wcześniej, było błędem. Naprawdę myślałam, że może ja coś źle zrobiłam, może to ze mną jest problem. Ale teraz widzę, o co naprawdę chodzi – jesteś po prostu zwykłą dziwką."  Wzrusza ramionami, wciągając koszulę z irytującą nonszalancją. "Posłuchaj, Mio, nie sądzę, żeby to działało. Nie mogę tego dłużej z tobą robić."  "Robić co dokładnie?" Moje dłonie są zaciśnięte w pięści, a mój głos drży przy każdym słowie. "Myślałam, że jesteśmy w związku. Ale ty najwyraźniej nie jesteś zdolny do żadnego prawdziwego zobowiązania."  Przewraca oczami, ledwo na mnie patrząc. "Przesadzasz. Nie byliśmy poważni."  Otwieram usta, żeby odpowiedzieć, ale nie ma już nic do powiedzenia. Odwracam się i wychodzę, trzaskając za sobą drzwiami. W mojej piersi jest bolesna pustka, ale zmieszana z nią jest paląca złość, poczucie zdrady, które sprawia, że moje kroki są szybsze i ostrzejsze, gdy wychodzę.  --  Droga powrotna do mojego mieszkania jest jak przez mgłę. Ledwo mogę przetworzyć to, co się właśnie stało, a kiedy docieram na miejsce, w mojej kieszeni wibruje telefon. Sprawdzam ekran – Mama.  Biorę głęboki oddech, zmuszając się do radosnego tonu. "Cześć, Mamo."  "Kochanie, jak się masz?" Jej głos jest ciepły, ale napięty i ściska mnie za serce. "Chcieliśmy tylko sprawdzić, jak się masz."  "Wszystko w porządku," mówię, odsuwając wszystko na bok na chwilę. "Po prostu… wiesz, zajęta pracą."  "Och, to wspaniale." Waha się, a potem wzdycha. "Słuchaj, kochanie, nie pytałabym, gdyby to nie było pilne, ale mamy teraz trochę problemów finansowych. Jeśli mogłabyś trochę pożyczyć, to wiele by dla nas znaczyło."  Moje serce opada i mocniej ściskam telefon. "Oczywiście, Mamo. Zobaczę, co mogę zrobić."  Rozmawiamy jeszcze chwilę, a ja utrzymuję radosny ton, ukrywając narastający stres, który mnie przytłacza. Kiedy się rozłączamy, opadam na kanapę, wpatrując się w podłogę, gdy rzeczywistość uderza ze wszystkich stron. Rachunki, moja rodzina, moja praca… Potrzebuję tej pracy bardziej niż kiedykolwiek.  Mój umysł wciąż powraca do propozycji Adriana. Chcę całkowicie odrzucić ten pomysł, ale nie ma innego sposobu, żebym mogła to wszystko utrzymać. Jedynym wyborem jest teraz ten, którego nie chciałam brać pod uwagę.  Muszę przyjąć jego ofertę.  ---  Następnego ranka idę do biura, a każdy krok wydaje się cięższy. Kiedy docieram do korytarza prowadzącego do biura Adriana, zauważam Lisę w pobliżu pokoju socjalnego. Jej oczy zwężają się, gdy mnie widzi, i krzyżuje ramiona z zadowolonym uśmiechem.  "Mio," szydzi. "Myślałam, że już cię tu nie będzie. Nie wiesz, gdzie twoje miejsce?"  Idę dalej, ignorując jej słowa. Ale kiedy mam ją już minąć, zatrzymuję się, odwracając się do niej ze spokojnym uśmiechem. "Wiem, gdzie moje miejsce, Liso. Dlatego tu jestem. Może powinnaś się martwić o swoje."  Otwiera usta, żeby odpowiedzieć, ale nie wydobywa z siebie żadnego słowa. Po raz pierwszy jest bezradna. Pozwalam sobie na mały, zadowolony uśmiech, idąc dalej do biura Adriana.  Kiedy wchodzę do środka, Adrian siedzi za biurkiem, spoglądając w górę, gdy wchodzę. W jego oczach błyszczy satysfakcja, ale nic nie mówi, czekając, aż się odezwę.  "Zrobię to," mówię, patrząc mu w oczy. "Ale mam warunki."  "Słucham," mówi, splatając dłonie na biurku.  "Po pierwsze, żadnej intymności. Absolutnie żadnej. Po drugie, śpimy w oddzielnych pokojach. Po trzecie, moja rodzina nigdy nie może się dowiedzieć, że to jest udawane. A kiedy to wszystko się skończy, wracamy do swoich żyć. Bez komplikacji, bez dramatu."  Kiwa głową bez wahania. "Zgoda."  Następnie, bez słowa, otwiera szufladę i wyciąga gruby kontrakt, kładąc go na biurku przede mną.  Wpatruję się w niego, unosząc brwi. "Miałeś to gotowe?"  Opiera się, a na jego ustach błąka się uśmieszek. "Wiem, jak bardzo kochasz swoją pracę, Mio. Byłem prawie pewien, że tak łatwo z niej nie zrezygnujesz."  Moja szczęka się zaciska, ale nic nie mówię, sięgając po kontrakt. Przeglądając dokument, zauważam klauzulę, która mówi, że musimy pozostać małżeństwem przez rok. Rok. Biorę uspokajający oddech, podnoszę długopis i podpisuję.  Po odłożeniu długopisu patrzę na Adriana, a w mojej głowie kłębią się pytania. "Wiem, dlaczego to robię – nie mam wyboru. Ale dlaczego ty to robisz? Co z tego masz?"  Jego wyraz twarzy się zmienia, stając się trudniejszym do odczytania. "To… skomplikowane. Powiedzmy, że leży to w naszym wspólnym interesie."  Marszczę brwi, badając jego twarz w poszukiwaniu jakiejkolwiek wskazówki, ale on tylko uśmiecha się tym enigmatycznym uśmiechem.  Wyciąga rękę. "Witamy na pokładzie, Mio. Przygotuj się, żeby zostać Panią Knight."

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Rozdział 2 – UKRYTE PŁOMIENIE: Sekretna gra miłosna miliardera | Czytaj powieści online na FicSpire