(6 lat później)
(Perspektywa Lily)
Minęło sześć lat od tego fatalnego dnia, w którym zginęła Stephanie.
Chciałabym móc powiedzieć, że życie poszło dalej i że znaleźliśmy dobro w złu… ale w większości to nieprawda. Stephanie jest równie ważną częścią tej watahy dzisiaj, jak była przed śmiercią. A żal odczuwany w watasze jest równie żywy i gniewny, jak tego pierwszego dnia.
Jeśli cokolwiek się zmieniło, to to, że – zamiast Stephanie być w centrum wszystkiego – żyje ona niemal jak cień nad wszystkim. Ma teraz kilka ulic nazwanych jej imieniem – Stephanie Lane i Steffie Avenue (jej zdrobnienie to „Steffie”); lokalne kawiarnie sprzedają kilka napojów jej poświęconych; i dosłownie można znaleźć niektóre z jej ulubionych strojów wystawione w szklanych gablotach w różnych miejscach w całej watasze.
Co więcej, dzień jej śmierci został przekształcony w święto watahy, podobnie jak jej urodziny. Wszyscy oprócz omeg watahy mają wolne dni od pracy, szkoły i treningów, a na każdą okazję planowane są ponure uroczystości i wspomnienia.
Raz popełniłam błąd, pytając rodziców, czy to normalna reakcja na śmierć samotnej wilczycy. Możemy ją kochać i tęsknić za nią, ale czy kontynuowanie organizowania wielkich ceremonii każdego roku? I traktowanie jej jak świętej i zapominanie, że miała też ludzką stronę? To wydawało mi się trochę przesadzone. O ile wiem, wataha nigdy nie robiła tego dla żadnej innej luny lub przyszłej luny, a w taki sposób honoruje się tylko 2-3 historycznych alf.
W nagrodę za moje pytania nazwano mnie zazdrosną i nienawistną. (Dostałam też solidne lanie, ale bicie stało się czymś powszechnym ze strony mojej matki, więc nie mogę powiedzieć, że moje pytanie koniecznie wywołało bicie, które otrzymałam tego dnia. Poza tym, bicie bolało o wiele mniej niż to, które otrzymywałam przed śmiercią Stephanie. Gdyby nie ten lekki ból i to, kto mnie bił, prawie bym się tym nie przejmowała.)
Ogólnie rzecz biorąc, myślę, że najgorszą częścią utraty Stephanie sześć lat temu nie była utrata Stephanie… ale to, jak utrata Stephanie wpłynęła na moje relacje z rodzicami i innymi członkami watahy.
Zanim Stephanie umarła, byłam świadoma, że Stephanie jest ulubienicą moich rodziców. Mój starszy brat Nick i ja od czasu do czasu nawet żartowaliśmy z tego. Ale nawet jeśli Stephanie była ich ulubienicą, nadal traktowali mnie naprawdę dobrze i kochali mnie. Nigdy nie podnieśliby na mnie ręki przed śmiercią Stephanie.
Jednak po śmierci Stephanie moi rodzice ledwo mogli na mnie patrzeć. A kiedy to robili, widziałam w ich oczach niedwuznaczne życzenie, żeby to ja, a nie Stephanie, umarła tej fatalnej nocy.
Ponadto moi rodzice przestali dbać o moje ogólne samopoczucie. Mieszkałam w ich domu do 17 roku życia, ale byłam odpowiedzialna za własne posiłki i niezbędne rzeczy. Zostałam zmuszona do podjęcia pracy na pół etatu w pobliskim barze, tylko po to, żeby mieć ubrania i jedzenie. (Technicznie mogłam jeść jedzenie, które było dostępne w domu watahy, ale brudne spojrzenia i złośliwe komentarze moich rodziców, Jamesa i innych członków watahy wystarczyły, by uczynić to nierealną opcją.)
Ponadto, na wypadek gdybyście się zastanawiali, nie obchodziłam urodzin od czasu śmierci Stephanie. Ani jedna dusza poza Rose nie zadała sobie trudu, żeby złożyć mi życzenia. Nikt nawet nie zadał sobie trudu, żeby zapytać, czy otrzymałam wilka. Nie dlatego, że urodziny przestały być ważne; po prostu moje, którego znaczenie się zmieniło.
Uczestniczyłam w wielu przyjęciach urodzinowych, a wataha organizowała wiele uroczystości z okazji 14 urodzin. Właściwie myślę, że to z powodu jednej z tych uroczystości urodzinowych ktoś w końcu zapytał, czy otrzymałam wilka. To było uzasadnione pytanie, biorąc pod uwagę, że miałam ponad 14 lat i nigdy nie dołączyłam do biegu watahy. Rose zachęcała mnie od samego początku, żebym je omijała „ze względów bezpieczeństwa”, a ja byłam aż nazbyt szczęśliwa, żeby to robić.
Gdyby ktoś zadał sobie trud, żeby zapytać mnie bezpośrednio o mojego wilka lub o to, dlaczego omijam biegi watahy, byłabym szczera… ale nikt nigdy tego nie zrobił. Zamiast tego rozeszła się plotka, że jestem bezwilcza. Członkowie watahy spekulowali, że straciłam wilka w wyniku stresu pourazowego po utracie Stephanie i/lub poczucia winy za to, co zrobiłam Stephanie.
Ta ostatnia teoria naprawdę mnie zirytowała, ponieważ wiedziałam, że to teoria i plotka rozsiewana przez Jamesa. Wkrótce po pogrzebie Stephanie powiedział moim rodzicom i większości watahy, że Stephanie była w lesie tej nocy tylko po to, żeby mnie uratować. Powiedział też, że wyszłam na spotkanie z chłopakiem. Nie mam pojęcia, dlaczego miałby mówić takie rzeczy; nigdy nie miałam chłopaka, a to Stephanie poprosiła mnie o spotkanie w lesie.
Ta plotka była głównym powodem, dla którego dostałam lanie od mojej matki w noc mojej pierwszej przemiany. I prawdopodobnie przyczynia się do tego, że członkowie watahy czują się swobodnie, życząc mi śmierci.
Warto jednak zauważyć, że nigdy nie odważyłam się bronić. Powiedzenie prawdy byłoby równoznaczne z mówieniem negatywnie zarówno o Stephanie, jak i o naszym przyszłym alfie… i prawdopodobnie doprowadziłoby do wyroku śmierci.
Więc zamiast tego zawsze po prostu przez to przechodziłam. Jednym ze sposobów, w jaki przetrwałam, jest trzymanie się wiary, że pewnego dnia wszystko będzie inaczej. Inną rzeczą, którą zrobiłam, jest wykorzystywanie każdej nadarzającej się okazji, żeby opuścić watahę.
Na przykład, pospieszyłam się ze szkołą średnią, żebym mogła wcześniej skończyć, a potem wyjechałam na studia. Żeby uniknąć powrotu do domu, biorę jak najwięcej godzin kredytowych i chodzę na każdy semestr – w tym na mini sesje zimowe – na jaki tylko mogę się dostać. Korzystam również z unikalnego przyspieszonego programu oferowanego tylko dla wilkołaków lekarzy. Biorąc pod uwagę wszystkie te rzeczy, spodziewam się, że mogę zostać w pełni licencjonowanym lekarzem wilkołakiem za kilka lat.
Dopóki nie uzyskam pełnej licencji i niezależności, będę musiała nadal znosić cień mojej siostry i ból, który się z tym wiąże. Jestem zobowiązana do obecności na obu jej świętach – wszyscy członkowie watahy są; nie ma wyjątków – ale na szczęście to jedne z nielicznych okazji, kiedy można mnie niezawodnie znaleźć w watasze Zachodniej Góry w tych dniach.
Moim ostatecznym celem jest spotkanie mojego partnera i zostanie lekarzem watahy w jego watasze… o co modlę się do Bogini Księżyca, żeby nie była to wataha Zachodniej Góry. Jeśli, broń Bogini, mój partner jest w tej watasze, być może uda mi się przekonać go do przeniesienia się ze mną do innej watahy.
Jeśli Bogini pozwoli.
Jutro są moje urodziny. Chyba wtedy się dowiemy.
















