Oto ratusz. Elegancki, czarny Volkswagen parkował tuż przy wejściu. Kiedy tylko pracownik dostrzegł Alistaira wysiadającego z samochodu, jego twarz rozjaśniła się uśmiechem jasnym jak słonecznik. "Panie..."
Zanim zdążył dokończyć powitanie, zauważył, że Alistair puścił mu oko. Nie do końca pewien, o co chodzi, bystry pracownik szybko odzyskał rezon i wykrzyknął: "Przyszedł pan, żeby się ożenić, prawda? No, wchodźcie, zaczynajmy!"
Jego entuzjazm był tak przesadzony, że Audrey zaczęła się zastanawiać, czy to na pewno właściwe miejsce.
Budynek był jasny i zadbany, z wypolerowanymi podłogami, choć tylko jedno okno było otwarte. Po wypełnieniu dokumentów Audrey rozejrzała się i cicho powiedziała do Alistaira: "Wygląda na to, że mało ludzi się żeni w dzisiejszych czasach, co? To znaczy, jesteśmy jedyną parą w dzień powszedni."
Alistair subtelnie się uśmiechnął i podał dyrektorowi wypełniony formularz Audrey. Pracownik, który miał wziąć formularz, omal się nie potknął, słysząc komentarz Audrey.
Normalnie w ratuszu byłyby długie kolejki. Ale dzisiaj zwolnili całe miejsce tylko dla Alistaira.
Opanowując się, pracownik rozpromienił się: "Wszystko wygląda dobrze. No to, chcielibyście zrobić zdjęcie?" Jego życzliwe oczy sprawiły, że łatwo było poczuć się swobodnie, nawet jeśli sytuacja była nieco dziwna.
Alistair i Audrey usiedli, każde w pewnej odległości. Pracownik spojrzał na nich, zauważając przestrzeń między nimi, a następnie uniósł rękę. "No dalej, przysuńcie się bliżej. Bez skrępowania."
Audrey zawahała się przez chwilę, ale usłyszała cichy dźwięk przysuwanego krzesła Alistaira. Nagle poczuła ciepło jego ramienia na swoim.
"Dobrze, patrzcie w obiektyw i uśmiechnijcie się" - powiedział pracownik.
Audrey zdołała się uśmiechnąć, a Alistair posłał czarujący uśmiech. Klik. Pracownik podziwiał zdjęcie atrakcyjnej pary, uśmiechając się szeroko. Wyglądali jak idealna para.
Jednak coś wydawało się nieco nie tak. Pracownik zamyślił się, pocierając brodę, po czym zaproponował: "A może spojrzycie sobie głęboko w oczy?"
Gdy tylko to usłyszała, Audrey instynktownie odwróciła głowę, a w tym samym momencie zrobił to Alistair. W następnej chwili ich twarze znajdowały się zaledwie centymetry od siebie, a potem się pocałowali.
'Czekaj, czy właśnie pocałowałam Alistaira?' - pomyślała Audrey.
Delikatny, chłodny zapach Alistaira unosił się w powietrzu, muskając jej nos. Rzęsy Audrey zadrżały przez chwilę, zaskoczone, zanim szybko się odsunęła, jakby została porażona prądem. Jej policzki już płonęły.
Alistair również wyglądał na nieco zaskoczonego i instynktownie sięgnął, by dotknąć swoich ciepłych ust, jakby wciąż przylegał do nich jej słodki zapach. Widząc to, Audrey poczuła jeszcze większy przypływ gorąca do szyi.
Pracownik uśmiechnął się promiennie i szybko sfotografował tę scenę.
Kiedy wyszli z ratusza, pracownik poprowadził pozostałych, aby zgromadzili się na schodach na małe pożegnanie, machając i mówiąc: "Do zobaczenia następnym..."
"Whoa!" - jeden z pracowników szybko zakrył usta. "Stary, może nie najlepszy wybór słów."
Pracownik załapał i szybko wykonał kilka lekceważących gestów. Ta idealna para będzie się razem starzeć.
Kiedy Audrey wyszła z ratusza, jej policzki wciąż płonęły. Przez całą drogę patrzyła w ziemię, praktycznie próbując zniknąć w sobie jak struś, kiedy wślizgnęła się do samochodu.
To było tak upokarzające. Odwróciła głowę tak szybko, że wydawało jej się, że zęby musnęły usta Alistaira.
Czuła, że zaraz zwariuje, jeśli nie przestanie o tym myśleć. Audrey delikatnie poklepała policzki i miała zamiar usiąść prosto, kiedy usłyszała otwierające się drzwi kierowcy.
To wsiadał Alistair. Zaskoczona Audrey szybko znowu opuściła głowę. Wtedy wyszły dwie duże dłonie i skrzyżowały się tuż przed nią.
Oczy Audrey rozszerzyły się ze strachu i napięła się jeszcze bardziej, czując, że Alistair zbliża się. 'Co on planuje zrobić?' - zastanawiała się. Alistair był tak blisko, że widziała cienie pod jego długimi rzęsami. 'Czy on naprawdę zamierza mnie pocałować?'
Audrey wstrzymała oddech, instynktownie zamykając oczy. W następnej chwili usłyszała gładki, magnetyczny chichot połączony z głębokim, bogatym głosem, który przeszedł jej dreszczem po plecach.
"Zapomniałaś zapiąć pasy" - wyjaśnił, sięgając, by pomóc jej zapiąć pas bezpieczeństwa z uśmiechem.
Audrey była kompletnie oniemiała.
















