POV George'a
Sobota zaczyna się jak inne poranki, pełna zgiełku i energii, a dzisiaj nie jest wyjątkiem. Odkopuję się spod kołdry i ruszam do salonu, skąd widzę, że dzieciaki stłoczyły się w kąciku, pochłonięte budowaniem swojego domu z Lego, a Starr zajmuje elastyczną przestrzeń.
Ma na sobie różowy top z dzianiny opuszczony na jedno ramię, zestawiony z obcisłymi szortami, dzięki czemu wygląda absolutnie promiennie. Jej twarz jest zmarszczona w skupieniu, a palce zręcznie poruszają się po laptopie. Nawet gdy intensywnie pracuje, wygląda zabójczo pięknie.
"Dzień dobry, panie George'u" - Jayden wita się pierwszy, przerywając czar. Starr spogląda znad laptopa z zaciekawieniem.
Prawie zapominam, że stoję tam, gapiąc się na nią od ponad dwóch minut.
"Ooch... już wstałeś" - mruczy cicho, jej głos jest nasycony kuszącym urokiem.
"Dzień dobry, tato!" - dodaje Diamond, biegnąc w moje ramiona.
Obejmuję jej szczękę dłońmi, czule przesuwając kciukiem po policzku. "Dzień dobry, skarbie."
"Dzień dobry, mistrzu! Wspaniały poranek dla wszystkich!" - mówię swoim wesołym głosem.
"Nie mów mi, że już zaczęłaś pracę tak wcześnie?" - pytam Starr, podnosząc parującą kawę, którą Prissy postawiła na stole w jadalni. To moja codzienna dawka, moja idealna poranna rutyna.
"A dlaczego nie? Czuję się niespokojna. Ta nuda, po prostu siedzenie w domu i nicnierobienie, doprowadza mnie do szału" - odpowiada.
"Mmmmh" - mruczę zamyślony, popijając kawę. Muszę to wszystko uruchomić - przestrzeń roboczą Starr, jej zaplanowaną zemstę. Jestem bardziej niż chętny, aby dać jej pełne wsparcie.
Jej palce tańczą po klawiaturze, gdy przerzuca długie włosy, sprawiając, że spływają kaskadą po jej plecach i przysięgam, że wygląda jak olimpijska bogini.
"Szukam idealnej szkoły dla Jaydena" - mówi ponownie. "On jest zbyt wybredny, a to oznacza znalezienie szkoły z wyjątkowym programem koszykówki - zapleczem, zawodami, sesjami treningowymi. Wiem, że by to pokochał."
Chichoczę, podnosząc poduszkę z sofy, aby usiąść blisko niej. "To nie będzie problem. Nie stresuj się."
Porzucając szkic sukienki, odwraca się do mnie. "Nie uwierzyłbyś, jak trudno jest się przeprowadzić. Musiałam sprzedać moje stoły krojcze i moją ulubioną maszynę do szycia w mojej pracowni, tylko po to, by zminimalizować obciążenie. Tak bardzo mnie to bolało, urrrrgh!"
"Nie pomyślałaś o pozostawieniu swojego studia do zarządzania przez zespół? Bliska inspekcja stąd mogłaby zadziałać" - mówię.
Wzrusza ramionami. "Cóż, nigdy o tym nie myślałam. Zawsze kochałam pomysł posiadania tylko jednej asystentki u mojego boku."
"Ach, urok niezależnej kobiety" - droczę się, a my oboje wymieniamy porozumiewawcze uśmiechy.
Nagle zapada niezręczna cisza.
"Ten ruch, który wykonałaś w Savour and Spice... Nigdy się go nie spodziewałem."
"Dlaczego? Chroniłam cię tylko przed tą zbyt entuzjastyczną kobietą."
"Celine" - poprawia.
"Cokolwiek. Nie obchodzi mnie jej imię."
Śmieje się melodyjnie i bierze głęboki oddech.
"Wiesz, Georgie, jesteś przy mnie od samego początku i zdaję sobie sprawę, jak wiele ci zawdzięczam. Jesteś najlepszym przyjacielem, jakiego można sobie wymarzyć."
Moje głupie serce bije dwa głośne razy. Cholera! Lepiej, żeby nie mówiła do mnie tak słodko więcej; to sprawia, że staję się lekkomyślny. Patrzę na nią i zdaję sobie sprawę, że mam szaloną ochotę złapać ją i wyznać prosto w twarz, prosto w jej oczy, że jestem w niej zakochany od pierwszego dnia, od samego początku. Ale czy to nie wydawałoby się szalone? To znaczy, który normalny mężczyzna wyznaje miłość kobiecie, której świat jest już skomplikowany przez chore dziecko?
Czy ona właśnie powiedziała "przyjaciel"? Moje oczy wędrują po jej ładnej twarzy, tych sarnich oczach. Nie mogę powstrzymać się od wyobrażania jej sobie w mojej za dużej koszuli, przygotowującej moje ulubione danie z ryżu i grillowanego łososia prosto w mojej kuchni, podczas gdy ja zakradam się za nią i podnoszę ją na blat.
Kurwa! Moje myśli szaleją.
"Ahem!" - odchrząkuję.
"Wiesz, zrobiłbym dla ciebie wszystko, Starr. Jedną z najlepszych rzeczy jest widzieć cię szczęśliwą. Twój promienny uśmiech upiększa mój dzień."
W tej minucie słyszę dziwny dźwięk, który prawie mylę z ochrypłym śmiechem Starr, ale mylę się. To Prissy, wybiegająca z kuchni z prawą dłonią zaciśniętą na ustach. Ledwo dociera do zlewu, zanim niepowtarzalne dźwięki wymiotów wypełniają pokój.
"Prissy" - wołam, ale nie ma odpowiedzi.
Zamiast tego wychodzi, z rękami założonymi za plecami.
"Wszystko w porządku?" - pytam.
"Tak, wszystko w porządku. Po prostu gorączka, myślę" - odpowiada, jej słowa są zabarwione nutą nerwowości.
Starr podchodzi do niej, dotykając palcami czoła Prissy, aby sprawdzić jej temperaturę. Ten gest chwyta mnie za serce.
"Prissy potrzebuje odpoczynku" - mówi Starr.
"Wizyta w szpitalu by pomogła. Chyba zajmę się śniadaniem, więc idź odpocząć, Prissy" - nalega, a następnie osiada z powrotem na sofie.
"Mam nadzieję, że wydawanie rozkazów twojej gospodyni nie jest niestosowne?" - pyta, szukając moim wzrokiem mojego zapewnienia.
"Wcale nie. Jesteś jej szefową tak samo jak ja" - zapewniam ją.
Kącikiem oka widzę, jak Prissy waha się, wchodząc do pokoju.
"Prissy" - wołam ponownie.
To nie w jej stylu być nerwową i coś wydaje się nie tak. Kilka dni temu zauważyłem, że jej twarz ściemniała i wydawała się przybierać na wadze. Stało się tak samo z Sophie, zanim urodziła się Diamond.
"Przynieś mi butelkę Dom Pérignon" - proszę.
Muszę się napić, a także przyjrzeć jej się z bliska. Jednym kamieniem upiec dwie pieczenie.
"Jestem tu dopiero od kilku dni" - głos Starr przerywa moje myśli - "ale nie omieszkałam zauważyć twojej miłości do chlupania."
Jej stwierdzenie wywołuje krótki śmiech. "Masz rację, Starr. Płyny to zdecydowanie moja rzecz. Cieszę się, że to zauważyłaś."
"Czy mogę zadać pytanie, które może wydać się trochę niezwykłe?" - pyta.
Prissy wchodzi w tym momencie i potwierdzam swoje podejrzenie. Jest niepotrzebnie nerwowa, jej ręce drżą, gdy usiłuje otworzyć wino.
"Pozwól, że się tym zajmę" - proponuję. Nasze oczy się spotykają i wzdryga się. Szybko odwraca wzrok i wraca do środka.
Otwieram wino i nalewam sporą ilość do dwóch kieliszków, które przyniosła Prissy. Podaję jeden z kieliszków Starr, ale potrząsa głową z dezaprobatą.
"Daj spokój" - nalegam. "Powinnaś mnie o wszystko pytać. Strzelaj, jestem cały w uszach."
"Sposób, w jaki Richard się na ciebie gapił tego wieczoru, był niepokojący. Czy jest coś, czego mi nie mówisz?" - pyta, mieszając drinkiem w szklance zamiast go pić.
"To?" - szydzę.
"Wiesz, co się dzieje, gdy konkurencyjna firma zaczyna kraść światło reflektorów twojej..."
Starr kiwa głową. Całkowicie rozumie.
"Firma Richarda boryka się z pewnymi problemami, ale to nie wystarczy, żeby rzucić mi spojrzenie, które zabija. Nie jestem nawet w połowie drogi do ostatecznego celu, jaki zaplanowałem dla mojej firmy" - dodaję.
Starr bierze głęboki oddech. Z kieliszkiem w ręku wstaje i przechadza się do szklanych okien, jej oczy pięknie utkwione w widok za moim domem.
"Jaki masz plan zemsty? Wiem, że nadal tego chcesz, prawda?" - pytam szczerze.
"Oczywiście! Żartujesz sobie? Nie powinieneś nawet o to pytać, Georgie!"
Och! Znowu to robi. Moje oczy śledzą jej piękną skórę, która lśni, gdy promienie wczesnego porannego słońca z okna ją podkreślają. Starr jest absurdalnie oszałamiająca - jej wdzięczne długie nogi, jej krągłości, jej nieskazitelna skóra! Ta kobieta szybko staje się moją poranną dawką kawy. Patrzenie na nią jest bardziej upajające niż wino, które trzymam w tej chwili. Boże, zmiłuj się nade mną!
"Mój plan..." - zaczyna kokieteryjnie, wciąż mieszając płynem w szklance.
"Polega na tym, żeby Richard zakochał się we mnie po uszy, a potem porzucić go tak, jak on porzucił mnie. Celine też nie zostanie pominięta. Wciąż czekam na spotkanie z Naną. Wszyscy poczują żar" - konkluduje i wypija całe wino jednym haustem.
















