Wczesnym rankiem atmosfera w Grupie Lynch była poważna i chłodna. Wszyscy pracownicy stali w równym rzędzie, z szacunkiem oczekując na przybycie swojego wielkiego szefa.
Gdy zegar wybił ósmą rano, luksusowy samochód zatrzymał się przed wejściem. Mężczyzna wyglądający na kamerdynera wyskoczył z miejsca pasażera i otworzył tylne drzwi.
Z chłodnym wyrazem twarzy Joshua wysunął długie nogi owinięte w czarne spodnie i postawił stopy na ziemi, wysiadając z samochodu. Był apatyczny i arogancki, a jego aura była tak dominująca, że wszyscy w jego pobliżu ledwo mogli oddychać.
Mężczyzna spojrzał przed siebie i ruszył po schodach.
"Tatusiu—!" Słodki, dziecinny głos gwałtownie przebił się przez ciężką atmosferę, a wszyscy pospiesznie podnieśli wzrok, aby spojrzeć w kierunku, z którego dobiegał głos.
Mała dziewczynka, która zdawała się pojawić znikąd, niezdarnie wspinała się po schodach. Miała na sobie różową sukienkę w stylu księżniczki. Mimo że jej twarzy nie można było rozpoznać, emanowała szlachetnym powietrzem, tak jak pan Lynch.
Dziewczynka wspięła się po schodach i uczepiła się nogi Joshui.
Był olbrzymem w porównaniu z nią, a jej śnieżnobiałe ramiona mogły tylko obejmować jego łydkę.
"Tatusiu—!" Nellie wydęła usta, wołając go jękliwym głosem. Tłum ogarnęło szaleństwo.
Joshua opuścił głowę. Patrząc na małą dziewczynkę trzymającą się jego nogi, na jego twarzy pojawił się cień irytacji. "Puść!"
Dziecko podniosło głowę, odsłaniając rysy twarzy, które wyglądały w 70% do 80% podobnie do jego. "Tatusiu…"
"Proszę pana, to dziecko…" Oczy kamerdynera były szeroko otwarte, gdy stał obok Joshui. Dziecko wyglądało bardzo podobnie do Joshui!
"Tatusiu, przytul, przytul…" Wyciągnęła swoje maleńkie rączki, a wielkie oczy wpatrywały się w Joshuę. Jej oczy były czyste jak bezchmurne niebo.
Serce Joshui roztopiło się nieświadomie.
Nie lubił dzieci w przeszłości, ale dziś z jakiegoś powodu chciał wziąć to nieznane dziecko w swoje ramiona!
Po chwili wahania wysoki mężczyzna uklęknął i wyciągnął rękę, aby ją podnieść, po czym ruszył do budynku. "Zabezpieczyć teren i rozpocząć śledztwo!"
Tak małe dziecko nie mogło przyjść tutaj samo.
...
"Panie Lynch, wyniki testów DNA są gotowe."
W gabinecie prezesa na najwyższym piętrze budynku jego asystent nerwowo wręczył mu raport. "Ona… w rzeczywistości jest pańską biologiczną córką."
Joshua wyrwał raport: 99,9% podobieństwa. Ta mała dziewczynka rzeczywiście była jego córką.
Poza Luną nie pamiętał, żeby spać z inną kobietą…
Gwałtownie podniósł głowę i spojrzał na dziecko, które siedziało na sofie. Oparła się o sofę z pluszowym misiem w ramionach, podgryzając owocowe cukierki i świetnie się bawiąc.
Wyglądała, jakby to nie była jej pierwsza wizyta.
Wstał i podszedł do niej. "Jak masz na imię?"
"Jestem Księżniczka Nellie!"
"Ile masz lat?"
Dziewczynka podniosła głowę, uśmiechnęła się do niego i wyciągnęła pięć palców. "Mam sześć lat!"
Serce Joshui zatrzymało się na chwilę. Sześć lat!
Gdyby Luna wtedy nie umarła, ich dziecko miałoby sześć lat!
Czy Luna przeżyła wypadek samochodowy sześć lat temu?
W oczach mężczyzny błysnął cień podniecenia.
Wysyłał ludzi na poszukiwania niezliczoną ilość razy, a nawet wynajął kogoś do ratowania na morzu przez cały miesiąc, ale w ogóle nie mógł znaleźć ciała Luny.
Nagle dziecko przed nim, które było z nim spokrewnione, miało sześć lat!
Czy to oznaczało, że Luna przeżyła, ale pojechała gdzieś, gdzie nie mógł jej znaleźć, żeby urodzić to dziecko?
Na tę myśl poczuł pewne oczekiwanie. "A co z twoją mamą?"
"Mamusia, ona jest…" Nellie miała coś powiedzieć, ale przypomniała sobie radę brata i poprawiła się, "Nie wiem!"
Joshua uklęknął na jej wysokości oczu i powiedział tak delikatnie, jak to możliwe, "Dobra dziewczynka nie kłamie."
Mała księżniczka zamrugała niewinnie. "Ktoś mi powiedział, że kłamstwo jest dziedziczne. Tatusiu, czy jesteś dobrym chłopcem?"
Wyraz twarzy Joshui pociemniał. "Kto ci to powiedział?"
Nellie zacisnęła usta, "Czy wtedy skłamałeś, tatusiu?"
Joshua zamilkł.
Widząc, że jego szef został pozbawiony mowy przez sześcioletnie dziecko, Lucas Bean chciał się roześmiać, ale nie odważył się. Z wielkim trudem powstrzymał śmiech. Joshua zmierzył go wzrokiem. "Jakieś wieści z monitoringu?"
"Tak." Lucas wciągnął głęboki oddech. "Dziś rano system monitoringu otaczający firmę został zhakowany przez niezidentyfikowanego hakera, a wszystkie nagrania zostały zniszczone…"
Joshua zmarszczył brwi. Patrząc na małą księżniczkę przed sobą, w jego sercu wzbierała fala ponurego nastroju.
Zhakowane kamery przemysłowe i pojawienie się tego dziecka nie mogły być przypadkiem.
Nellie prawdopodobnie nie mogła znieść podejrzliwego spojrzenia Joshui, więc zacisnęła usta i położyła pluszowego misia na sofie, po czym podniosła swoją jasną, delikatną twarz. "Tatusiu, chcę się wykąpać!"
Kąpiel, tak wcześnie rano?
Mężczyzna schował poważny wyraz twarzy i lekko skinął. "Lucas, zabierz młodą damę z powrotem do willi i każ służącej ją wykąpać."
"To Mała Księżniczka, a nie młoda dama!"
Nellie spłaszczyła usta, jej głos był dziecinny, ale uporządkowany. "Nie chcę, żeby kąpały mnie osoby, których nie lubię!"
Ta córka, która pojawiła się znikąd, sprawiła, że Joshua poczuł się trochę zdezorientowany. Spojrzał na nią i spróbował złagodzić swój ton tak bardzo, jak to możliwe, "To czego chcesz?"
"Chcę wybrać kogoś, kogo lubię, żeby mnie wykąpał!"
Mała Księżniczka spłaszczyła usta i odwróciła się w kierunku drzwi. "Lucas, odwieź mnie do domu!"
"Panie Lynch, to…"
Joshua machnął lekceważąco ręką. "Posłuchaj jej."
Lucas nie miał innego wyjścia, jak tylko za nią podążać, bacznie obserwując szlachetną małą księżniczkę.
Pół godziny później Lucas zadzwonił do Joshui. "Panie Lynch, mała księżniczka nie jest zadowolona ze wszystkich służących w willi…"
Joshua, który studiował pobliskie kamery przemysłowe, był raczej niezadowolony, słysząc ten raport. "Zatrudnij nowych służących i każ jej wybrać ich samą, aż będzie zadowolona."
Lucas był oszołomiony.
"Tak, proszę pana."
Pracował z Joshuą od ponad pięciu lat. Nawet dla jego narzeczonej, Aury, był zimny i zdystansowany.
Nagle spełnił każdą zachciankę, jaką miała mała księżniczka…
Stamtąd wzięło się powiedzenie "córeczka tatusia"!
...
Luna zebrała wszystkie siły i w końcu przeniosła kilka ciężkich pudeł do pokoju.
Wykończona położyła się na sofie i krzyknęła ze złością do małego pokoju, "Neil Gibson! Co ty w ogóle przysłałeś do domu?!"
Z pokoju ostrożnie wyjrzała rozmyta mała główka. "Przysłałem wszystkie twoje rękopisy projektów do domu."
Luna zawiesiła się. "Dlaczego odesłałeś to wszystko?"
Zrezygnowała już z sławy i fortuny, którą cieszyła się za granicą, i wróciła do domu, aby zacząć od nowa.
"A jeśli będziesz tego potrzebować w przyszłości?"
Oczy Neila zachwiały się, gdy wysunął się ze swojego pokoju z łagodzącym uśmiechem na twarzy. "Mamusiu, wysłałem twoje CV za ciebie, i to jest praca, którą możesz wykonać bez problemu. Wkrótce powinni się z tobą skontaktować w sprawie rozmowy kwalifikacyjnej."
Luna zmarszczyła brwi i chciała coś powiedzieć, gdy w tym momencie zadzwonił jej telefon.
"Dzień dobry, czy to pani Luna? Została pani wybrana przez naszą Małą Księżniczkę. Proszę natychmiast zgłosić się do Blue Bay Villa."
Jej ciało zesztywniało.
Blue Bay Villa?
"Czy… Czy to Blue Bay Villa, gdzie mieszka Joshua Lynch?"
















