logo

FicSpire

Tęsknota za Panem Dominującym

Tęsknota za Panem Dominującym

Autor: iiiiiiris

Chapter Five
Autor: iiiiiiris
25 maj 2025
Lot z Waszyngtonu dłużył się niemiłosiernie. Nieważne, co robiłam, nie mogłam pozbyć się z pamięci jego płonącego spojrzenia. Dochodziłam raz za razem, delikatnie dotykając się zeszłej nocy w domu. Pragnęłam, żeby to jego dotyk rozpalił mnie do czerwoności. A jednak siedziałam teraz w Piccola Cucina Osteria, czekając na pojawienie się moich dwóch najlepszych przyjaciółek, żebyśmy mogły coś zjeść. Wiedziały, jak bardzo potrafię być zrzędliwa, kiedy jestem głodna, i czasami miałam wrażenie, że za wszelką cenę chcą mnie torturować swoim spóźnianiem się. Kelnerka wróciła do stolika i przyniosła mi niesłodzoną herbatę oraz Zuppę. "Znowu się spóźniają?" "Tak, wiesz, jak to z nimi jest. Zawsze się spóźniają." Kelnerka zachichotała i skinęła głową, odchodząc. Miała na imię Sam i od lat przychodziłyśmy do tej uroczej śródziemnomorskiej restauracji. Sam znała nas dobrze, podobnie jak właściciel. W każdą sobotę, jak w zegarku, byłyśmy tu, żeby pogadać i nacieszyć się pysznym jedzeniem, które tworzył ich szef kuchni. Był bogiem w kuchni i zdecydowanie znał się na jedzeniu. "W końcu przybyłyśmy!" Reagan krzyknęła przez całą restaurację. Na szczęście otworzyli dopiero niedawno. Mimo to, ponieważ byłyśmy stałymi klientkami, zwykle wpuszczali nas już o 10:30. Dzięki temu zajmowałyśmy nasze stałe miejsca i miałyśmy czas przejrzeć menu przed złożeniem zamówienia. Zazwyczaj zakupy były obowiązkowe, ale po wczorajszym nie chciałam o nich myśleć. Chciałam tylko wyrzucić z siebie to, co czuję, i zjeść fantastyczne jedzenie. "Więc, co was tak długo zajęło?" zapytałam, unosząc brew i krzyżując ręce, lekko zirytowana. "Przepraszam, Will... wiesz, jak to jest z Reagan... musiałam poczekać na jej 'spacer wstydu', zanim przyszłyśmy. Nie wspominając o tym, że kazałam jej wejść pod prysznic, bo śmierdziała barem." Brenna uśmiechnęła się do mnie, rzucając okiem na zszokowaną twarz Reagan. "Hej! Pieprzyć was obie. Ten facet był wart spaceru wstydu z rozmiarem jego..." "Whoa whoa whoa... nie muszę słuchać o rozmiarze jego pakunku, Reagan," przerwałam jej z uśmiechem i pokręciłam głową. Podniosłam herbatę, wzięłam długi łyk i uśmiechnęłam się, myśląc o nim. Ciekawe, co robi teraz. "Ziemia do Willow!" powiedziała Reagan, pstrykając palcami i wyrywając mnie z transu. "Co?" "Oho, myślę, że nasza mała Willow coś przed nami ukrywa, Reagan," stwierdziła Brenna z cwanym uśmiechem. Na szczęście Sam wróciła do stolika, odwracając naszą uwagę od sytuacji, i przyjęła nasze zamówienie. Byłam tak gotowa, żeby zagłębić się we wspaniałe smaki risotto szefa kuchni. Było niesamowite i rozpływało się w ustach eksplozją smaku. Czułam ich wzrok na sobie, nawet na nie patrząc. Świadomość, że będę musiała im wszystko opowiedzieć, sprawiła, że jęknęłam w proteście. "Od czego mam zacząć?" "Od początku, duh!" pisnęła Brenna z ekscytacją, a ona i Reagan pochyliły się do przodu, słuchając mnie, jakby to była najlepsza historia stulecia. "Cóż, spotkanie biznesowe poszło dobrze i zawarłam umowę z Crawford Industries," powiedziałam podekscytowana. "To niesamowite! Wiem, że pracowałaś ciężko nad tą umową przez ostatnie tygodnie. Czy Charles był przynajmniej zadowolony, że to się skończyło?" zapytała Brenna. "Cóż, tak, właściwie. Nawet nie prosił mnie, żebym przyszła wczoraj i powiedział, żebym cieszyła się weekendem. Że zobaczy mnie w poniedziałek, co było całkowicie dziwne, ale kogo ja okłamuję. Nie będę narzekać." "Rozumiem cię w tym. Charles mnie przeraża." Reagan wzdrygnęła się, jakby przypominając sobie mężczyznę, którego nazywam moim szefem. Musiałam przyznać, że bardzo tęskniłam za moimi przyjaciółkami. To do bani, że nasze harmonogramy są zawsze tak napięte i nie zostawiają nam zbyt wiele miejsca na spotkania, tak jak kiedyś. Dlatego też stworzyłyśmy sobotnie rytuały w naszej ulubionej restauracji, żebyśmy nadal miały czas się widywać. Westchnęłam i postanowiłam przejść do sedna. Wiedziałam, że najlepiej będzie po prostu to zrobić, jak zerwanie plastra. "Więc, wkręciłam się do ekskluzywnego klubu, kiedy tam byłam. Poznałam tajemniczego mężczyznę i on wyruchał mi mózg." Tak. Jak zerwanie plastra. Uśmiechając się, obserwowałam reakcje Brenny i Reagan. Obie patrzyły na mnie z szeroko otwartymi oczami i bez słowa, jakby próbując zrozumieć, co właśnie powiedziałam. Ogarnęło mnie zaniepokojenie i odliczałam do ich wybuchowej ekscytacji. Trzy… Dwa… Jeden… "O mój pieprzony Boże!" Wykrzyknęły razem, powodując, że uciszyłam je, rozglądając się dookoła. Ich podekscytowanie przyciągnęło uwagę kilku osób siedzących w pobliżu. "Mówisz serio, Willow?!" "Tak! Dlaczego, kurwa, nie zaczęłaś od tego! Szczegóły, kobieto! Szczegóły!" Reagan była przeszczęśliwa z powodu mojego ogłoszenia. Od jakiegoś czasu próbowała mnie zeswatać ze swoimi kolegami, ale nigdy się nimi nie interesowałam, bo nie chciałam bezsensownego seksu. "Cóż, nie ma zbyt wiele do opowiedzenia, szczerze mówiąc." "O, nie wciskaj mi tego gówna. Wyśpiewaj to." Stwierdziła stanowczo Brenna i zdałam sobie sprawę, że nie ma odwrotu od tej rozmowy. Powoli popołudnie przerodziło się w ekscytujące opowieści o romansie, kiedy opowiadałam im, jak poznałam mojego tajemniczego mężczyznę i o rozmowach, które prowadziliśmy. Potem, oczywiście, przeszłyśmy do soczystych szczegółów tego, co mi robił i jak mnie sprawiał. Opowiadanie im o naszych spotkaniach sprawiło, że moje wnętrze zacisnęło się z podniecenia, kiedy wspominałam, jak bardzo mnie wypełniał. Po obiedzie wyszłyśmy na ulicę i czekałam cierpliwie na przyjazd mojego kierowcy Ubera. Reagan i Brenna patrzyły na mnie z łagodnym uśmiechem i troską w oczach. "Naprawdę go polubiłaś, prawda?" zapytała pierwsza Brenna. "Szczerze mówiąc, nie wiem. Ledwo znałam tego mężczyznę i, to znaczy, nawet nie poznałam jego imienia. Więc jak mogę powiedzieć, że naprawdę go polubiłam." "Czasami, kochanie, nie musisz naprawdę kogoś znać. Czasami los odgrywa swoją rolę i jesteście połączeni duszami. Los chciał, żebyście się spotkali." Oczywiście Brenna musiała rzucić na mnie swoje pisarskie fantazje i pokręciłam głową. "Nie wszystko jest bajką, Brenna. Czasami rzeczywistość ssie." Kiedy podjechał mój kierowca Ubera, dziewczyny uściskały mnie na pożegnanie i odjechałam z powrotem do domu. Być może jakaś część mnie miała nadzieję, że los naprawdę chciał, żebyśmy się spotkali i może być razem. Potem, oczywiście, racjonalna część mnie wie, że to nigdy się nie wydarzy. To znaczy, nawet nie dałam facetowi mojego imienia ani numeru i wybiegłam z jego domu bez pożegnania. Minął miesiąc spokojnie i szybko wróciłam do swojej regularnej rutyny. W moim życiu nie wydarzyło się nic szczególnego, a Charles trzymał mnie zajętą przygotowaniami do innych transakcji i oczywiście monitorowaniem tych, które już zamknęliśmy. Moje życie było niekończącą się drogą papierkowej roboty i spotkań. Przez ostatnie kilka tygodni jednak było coś, co nigdy nie opuszczało mojego umysłu. A był to mój tajemniczy adorator. Jego głębokie, mszyste, zielone oczy doprowadzały mnie do błogiego orgazmu przez wiele nocy w ciągu ostatniego miesiąca. Moje wspomnienia o nim sprawiały, że krzyczałam z przyjemności, kiedy sama się zaspokajałam, próbując ochłodzić moje bolące serce. Chciałam go poczuć. Dotknąć go. Posmakować go jeszcze raz. Przeszła mi przez myśl podróż do Waszyngtonu D.C. w weekend i próba odnalezienia go. Nie pamiętałam dokładnie, gdzie się zatrzymał, ale byłam prawie pewna, że mogę spróbować to rozgryźć. Stukając długopisem o biurko, zwróciłam uwagę na to, co mówiłam. To były myśli na granicy stalkingu! O mój Boże, co się ze mną działo. To było kompletnie szalone. Śmiejąc się do siebie, zakręciłam się na krześle i spojrzałam przez okno mojego biura na dwudziestym piętrze. Widok na Nowy Jork był niesamowity, ale założę się, że jeszcze bardziej majestatyczny był widok z okna jego salonu, gdyby był w Nowym Jorku. Jeśli nie będę ostrożna, skończę na zjadaniu własnych słów. "Willow!" Zachrypnięty głos Charlesa dobiegł z domofonu w moim telefonie i jęknęłam. Wstałam na nogi i ruszyłam do jego biura. "Tak, proszę pana." "Proszę przynieść mi lunch, dobrze. Oczyść również swój grafik na jutro. Musimy się spotkać, żeby omówić inne możliwości z kilkoma mniejszymi firmami wchodzącymi na rynek." Wymusiłam uśmiech na twarzy, lekko zirytowana jego prośbą, żebym przyniosła mu lunch zamiast jego sekretarki, która aktualnie nonszalancko opierała się o jego biurko, uśmiechając się do mnie. "Oczywiście." Odwróciłam się na pięcie i wyszłam z jego biura, gotowa na to, żeby dzień się skończył, żebym nie musiała zadawać się z Charlesem i żebym mogła zrelaksować się w kąpieli z bąbelkami i dużym kieliszkiem wina.

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Chapter Five – Tęsknota za Panem Dominującym | Czytaj powieści online na FicSpire